[ Pobierz całość w formacie PDF ]

skobiałych błysków.
62
 Sygnał do Kupca!  wrzasnął marynarz na oku.  Zatrzymać się do wej-
ścia na pokład i przeszukania! To standardowe kody celników, ale nie jest to na
pewno okręt rządowy.
Głos osobliwego kapitana Kupca, wydobywający się z translatora zabrzmiał
jak róg mgielny skrzyżowany z syreną parową.
 Wejście na pokład i przeszukanie, a niech mnie!  ryknął.  Nie na mo-
im okręcie! Sygnalizować: Jesteśmy obaj na neutralnych wodach. Zajmijcie się
swoimi sprawami!
Na dziobie wisiała olbrzymia latarnia, wypełniona czymś, co lśniło jaskrawo,
ale nie roztopiło lampy od wewnątrz. Podobne do łasicy stworzenie przycupnęło
na burcie, poruszyło dzwignią kilka razy do przodu i do tyłu, odsłaniając przednią
sekcję latarni i wysyłając w mgłę oślepiający strumień świetlny.
 Gotowe, kapitanie!
Kupiec oczekiwał w napięciu, co zrobi mały kuter. Mavra, tak samo zaniepo-
kojona jak wszyscy, zwróciła się do Joshiego:
 To mogą być ci sami, którzy zaatakowali nas poprzedniej nocy. Musieli
przypłynąć statkiem, założę się, że to oni.
Joshi przytaknął, nie odrywając oczu od nieznanego statku. Zaschło mu w gar-
dle, słyszał łomot serca w piersi. W ograniczonym umyśle zrodziła się nadzieja,
że Mavra nie zauważy jego strachu; nie pomyślał nawet przez sekundę, że ona
mogłaby czuć to samo.
 Kanonierzy na stanowiska, przepompować balast na bakburtę  rozka-
zał kapitan. Załodze nie brakowało doświadczenia. W mgnieniu oka stanowiska
zostały obsadzone, furty działowe podniesiono i krótkimi łomami wytoczono za-
ładowane działa.
Nagle Joshi zaniepokoił się.
 Wydaje mi się, że toniemy!  wykrzyknął.
Tbisi roześmiał się.
 Nie, niesiemy duże zbiorniki cieczy balastowej i przepompowujemy do
niektórych wodę, aby zrównoważyć statek w razie nierównego rozłożenia ładun-
ku. Teraz ręcznie przepompowują całą wodę na tę stronę statku tak, byśmy odsła-
niali przed nimi jak najniższą burtę.
 Ale to przechyla pokład w ich kierunku!  zauważył Joshi.  Czy to nie
gorsze?
Tibby zaśmiał się ponownie.
 Nie, ta nadbudówka wytrzyma sporo ciosów. Będzie dużo szkód, ale ani
nas nie zatopi, ani nie utracimy sterowności. Strzał poniżej linii wodnej, pomiędzy
dwie wodoszczelne grodzie mógłby nas posłać na dno.  Zwrócił się do nich
twarzą.  Wy dwoje lepiej ukryjcie się. Tutaj może zrobić się nieprzyjemnie.
Będę dowodził z pomocniczego mostku.
Mavra kiwnęła głową i powiedziała:
63
 Chodz, Joshi. Nic tu po nas, jeszcze by nas rozerwało na strzępy.
Ociągał się z zejściem z pokładu; chciał zobaczyć bitwę. Jednakże nigdy nie
kwestionował jej osądu ani zdrowego rozsądku. Odszedł.
 Zwracają się do nas dziobem, kapitanie!  wykrzyknął ten na oku. 
Zdaje się, że mamy bitwę!
 Zwinąć żagle!  rozkazał kapitan.  Niech prąd zniesie nas z powrotem
w mgłę. Sternik, mocno na bakburtę!
%7łagle opadły momentalnie. W tej samej chwili Kupiec obrócił się powoli,
prezentując napastnikowi najmniejszy profil. Zaczął przy tym dryfować do tyłu,
zdany teraz na łaskę południowego prądu.
 Wszyscy pod pokład!  wykrzyknął kapitan i każdy, nie wyłączając mary-
narza na oku, zszedł na dół, by zająć stanowisko. Duże beczki z wodą do zmywa-
nia pokładu działowego ustawiono tak, aby były pod ręką. Zapalono pochodnie.
Widząc ten manewr, kuter zrobił to samo. Ten sam prąd morski, który znosił
Kupca, zniesie kuter, i tak długo, jak długo obaj będą zdani na niego, wielki statek
nie będzie zyskiwał przewagi nad małym pod względem prędkości.
Na przednim pokładzie kutra błysnęło coś jaskrawo-żółtego, rozległ się huk i
z dziobu uniósł się pióropusz dymu, przekrzywiając się w ich stronę.
 Tak trzymać. . . trzymaj tak. . . trzymaj. . .  mruczał pod nosem kapitan.
Do tej pory wykonali pełny obrót dookoła swojej osi, ich dziób był skierowany
od kutra. Kapitan stał na mostku sterowym. Pióropusz dymu zwinął się w pętlę i
zaczął opadać.
 Mocno na bakburtę, teraz!  krzyknął kapitan. Masywne koło sterowe
obróciło się pod naciskiem mocnych, wytrenowanych mięśni, zajęczały łańcuchy
i zakołysały się maszty, kiedy statek nagle ustawił się bokiem.
Wybuch nastąpił zaledwie trzydzieści metrów od nich, potężna eksplozja, gdy
rakieta uderzyła w morze przed nimi, wbijając się w wodę z szybkością dostatecz-
ną, by odpaliły sprężynowe zapalniki.
Kawałki metalu wżarły się w statek nawet z tej odległości, ale strzał był chy-
biony, doleciało jedynie kilka odłamków.
Teraz kuter wykonał gwałtowny skręt. Okazało się, że posiadali tylko dwie
wyrzutnie: na dziobie i na rufie. Zanim przygotują rufową wyrzutnię do strzału,
będą musieli zaprezentować się z profilu, co umożliwi Kupcowi oddanie salwy
burtowej.
Drugi oficer, dowodzący kanonierami, wyczekiwał odpowiedniej chwili.
Wtem, na moment obydwa statki ustawiły się równolegle.
 Ognia ze wszystkich dział!  wykrzyknął i natychmiast przytknięto palące
się jaskrawo pochodnie do otworów zapłonowych armat. Seria eksplozji zatrzęsła
statkiem, gdy po kolei odpaliło szesnaście dział. Wokół kutra wysoko wzbiły się
fontanny wody. Wydawało się, że został całkowicie zniszczony. Jednak salwa była
64
za krótka. Gdy woda opadła, okazało się, że żaden z pocisków nie zbliżył się do
napastnika nawet na pięćdziesiąt metrów.
Kupiec obracał się w dalszym ciągu, teraz jego dziób celował w rufę kutra.
Wyjątkowo silny prąd pozwalał mniejszej jednostce zbliżać się, lecz w fontannach [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • projektlr.keep.pl