[ Pobierz całość w formacie PDF ]

oszałamiał, upajał. Zdawało się, że już dłużej tego nie wytrzyma, że jeszcze
chwila, a wszystko się skończy, zaraz umrze, zapadnie się w ostateczną
ciemność&
Nie czuła żadnego strachu, zapomniała o poprzednich wątpliwościach i
skrępowaniu. Przecież to Cameron, mężczyzna, którego kocha, którego jedno
spojrzenie doprowadza ją do szaleństwa& Cameron& Cam&
Och, tak. Tak. Chyba czytał w jej myślach, odczuwał jej pragnienia. Być z
nim, tylko to. Wstrzymała oddech. Tak bardzo, tak rozpaczliwie go pragnęła.
Naraz jęknęła, ale nim zdążyła się cofnąć, zamknął jej usta pocałunkiem i
przyciągnął do siebie jeszcze mocniej. Oparty na łokciach, nie przestawał
łagodnie całować jej ust, policzków, W mroku nie widziała jego twarzy, czuła
tylko dotyk gorącego męskiego ciała.
Kiedy odpowiedziała na jego pocałunek, zaczął całować ją jeszcze
bardziej żarliwie. Była jak odurzona. Zdawało się jej, że cofnął się nieco.
Przeraziła się, że chce ją opuścić. Oplotła go ramionami, przytrzymała całą
sobą. Oderwał od niej usta, jęknął głęboko. O Boże, co się stało? Co ona takiego
zrobiła? Przecież nie chciała go skrzywdzić. Marzyła tylko o tym, by& Och,
tak. Zostań ze mną! Nie zostawiaj mnie! Jesteś& Jesteś ze mną&
Objęła go z całej siły, przywarła do niego, zatraciła się w szaleńczym
rytmie. Zapomniała o wszystkim, nie mogąc nawet oddychać ani myśleć,
obejmowała go nieprzytomnie, aż do utraty tchu, aż do chwili, kiedy coś
gwałtownie wstrząsnęło jej ciałem i już nie wiedziała, co się z nią dzieje.
Usłyszała jeszcze głuchy jęk Camerona. Chyba też nie panował już nad
sobą. Jeszcze chwila i opadł na nią, wtulając twarz w jej szyję i obejmując tak
mocno, jakby za nic nie chciał pozwolić jej odejść.
Nie wiedzieli, ile czasu minęło, kiedy tak leżeli w ciszy, nagle uspokojeni.
Janine nie mogła sobie przypomnieć, czy kiedykolwiek w życiu miała
takie cudowne poczucie spokoju i dopełnienia. To było coś do głębi
poruszającego i wspaniałego, kiedy czuła jego ciało w swoich ramionach,
wsłuchiwała się w urywany oddech kochanego mężczyzny. Z uśmiechem na
ustach delikatnie gładziła jego plecy. Cameron nie poruszał się, jedynie jego
skóra napinała się i drżała pod dotykiem jej palców.
Poruszyła się lekko, uśmiechnęła porozumiewawczo i musnęła ustami
jego policzek. Był rozpalony.
O Boże! Przecież on jest chory! Jak mogła o tym zapomnieć? Jak
mogła& Spróbowała się uwolnić spod jego ciężaru, ale daremnie.
- Cameron - wyszeptała.
Odpowiedziała jej cisza.
Co teraz zrobić? Zaczerpnęła powietrza. Cameron przygniatał ją, ale jakoś
mogła oddychać. Może jednak uda się jej sięgnąć po lekarstwo. Najwyższa pora,
żeby wziął proszki. Powoli przewróciła go na bok. Nawet nie drgnął.
Pochyliła się nad nim. Tętno miał spokojniejsze. Ona sama ledwie
trzymała się na nogach. Resztką sił nalała wody do szklanki, wyjęła z butelki
tabletkÄ™.
- Cameron - odezwała się, unosząc mu głowę. - Musisz to połknąć,
proszÄ™.
Wsunęła mu lekarstwo do ust, przystawiła szklankę. Przełknął i wypił
kilka łyków. Teraz powinna iść do siebie, ale nie miała siły. Chciała zostać tutaj,
położyć się przy nim&
Odwrócił się do Janine, objął ramieniem, przyciągając ją do siebie. Teraz
już nie miała wyjścia.
Zresztą nie chciała być nigdzie indziej. Westchnęła i zamknęła oczy.
Zostanie tylko na kilka chwil, tylko parę minut. Potem wstanie i pójdzie do
siebie&
ROZDZIAA ÓSMY
Musi zaraz wstać. Ma tyle rzeczy do zrobienia. Musi iść zobaczyć, czy
Cameron& O Boże! Gwałtownie podniosła powieki. Tuż przed sobą miała jego
oczy. Dzielili jednÄ… poduszkÄ™.
Leżeli przytuleni do siebie, mocno objęci, jego ręka błądziła po jej nagiej
skórze. Szukała słów, ale to on odezwał się pierwszy.
- Proszę, nie czekaj, że zacznę cię przepraszać. Nie mógłbym tego zrobić.
Moja kochana. Czy masz pojęcie, jak długo na to czekałem? Kiedy się
obudziłem, w pierwszej chwili myślałem, że to tylko sen. Ostatnio, przez tę
gorączkę, ciągle miałem jakieś erotyczne omamy. Byłem pewien, że i teraz tak
było, chociaż tak świetnie cię pamiętałem& - Urwali pocałował ją. - Ale
czułem, że to jednak było coś zupełnie innego, coś absolutnie wspaniałego, coś,
czego nawet nie byłbym w stanie sobie wyobrazić. Uświadomiłem to sobie nie
od razu. Dopiero po jakimś czasie dotarło do mnie, że naprawdę tu jesteś. -
Uśmiechnął się. - Jesteś najlepszym lekarstwem. Nie pamiętam, kiedy czułem
siÄ™ tak cudownie, jak teraz.
Poczuła, że całe jej ciało oblewa gorący rumieniec.
- Kochanie, przecież to tylko żarty, nie przejmuj się. Nie jesteś na mnie
zła? Prawdę mówiąc, nie bardzo pamiętam, jak to się stało. Coś mi się kołacze
po głowie, jakieś urwane wspomnienia, ale&
- Znów we śnie prześladowały cię koszmary. Przyszłam cię obudzić.
- Tak? - Zrobił niepewną minę. - Czyżbym cię zmusił& ?
- Chyba nie - odrzekła z westchnieniem. Jednak powinna być z nim
szczera. - Złapałeś mnie za ręce i pociągnąłeś do siebie&
Ujął jej nadgarstki i przyjrzał się im uważnie.
- Ale chyba nie zrobiłem ci krzywdy, co? Kochanie, tak mi przykro. Za
nic na świecie nie chciałbym wyrządzić ci nic złego.
- Nie zrobiłeś. Wiesz& Ja też dużo myślałam o tobie. Zastanawiałam się,
wyobrażałam sobie, jak to by było, gdybyśmy& Zresztą, już i tak nie ma o
czym mówić, mamy to za sobą i&
Uniósł się na łokciu i popatrzył na nią z niedowierzaniem.
- I to wszystko? Uważasz, że to wystarczy? Mówisz o tym tak, jakby
chodziło o jakąś bzdurną szczepionkę czy coś takiego. Czy naprawdę tak o tym
myślisz? Zaspokoiłaś swoją ciekawość i na tym koniec?
- Nie, nie myślę tak. Wiesz, chyba po prostu nie wiem, co powiedzieć.
Przez chwilę zastanawiał się nad czymś. Znów popatrzył na nią.
- Zaczynam coś sobie przypominać. To był pierwszy raz, tak? - Kiedy nie
odpowiadała, powtórzył: - Powiedz mi.
- Przecież to nie ma żadnego znaczenia.
- Jak możesz tak myśleć? Oczywiście, że ma, Miałem gorączkę, byłem
wpółprzytomny i wykorzystałem cię. Gdyby nie to, nigdy byś&
- Przestań - przerwała mu. - Mogłam cię powstrzymać. Dobrze o tym
wiem. Ale nawet nie spróbowałam. Chciałam tego. Bardzo.
- Cieszę się. - Uśmiechnął się do niej. - W takim razie chyba cię nie
zniechęciłem.
- Nie.
ObjÄ…Å‚ jÄ… i przyciÄ…gnÄ…Å‚ do siebie.
- To cudownie - wyszeptał całując ją.
Od pocałunków zakręciło się jej w głowie. Spróbowała się odsunąć, by
nabrać powietrza.
- Wiesz, nie myślę& - zaczęła.
- To dobrze - wymruczał, obsypując pocałunkami jej szyję. - Zapomnij o
myśleniu, skoncentruj się tylko na tym, co czujesz. Teraz jest jeszcze lepiej niż
wczoraj. Widzę cię i wcale nie śnię&
- Ależ Cameron, przecież ty jesteś chory i&
- Chyba nie zaprzeczysz, że bardzo szybko wracam do zdrowia? - zapytał,
dotykając ustami jej piersi i nie przestając łagodnie gładzić jej ciała.
Rozsądek kazał się jej opierać, ale pokusa była silniejsza. Teraz pragnęła
go jeszcze mocniej, jeszcze bardziej szaleńczo.
Uśmiechnął się, uniósł głowę i popatrzył jej prosto w oczy.
- Jesteś nieśmiała, prawda?
Pokiwała tylko głową, nie mogąc znalezć słów. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • projektlr.keep.pl