[ Pobierz całość w formacie PDF ]

nawet wejść z nią w związek małżeński"?
- Co robiłaś z tatą? - spytała Jenna. Zawahałam się, ale Vix wyjęła nogi z wody i wspierając
96
się rękami na krawędzi fontanny, odwróciła głowę w drugą stronę.
- Pójdę się rozpakować - powiedziała. - Z podniecenia na widok Jenny zupełnie zapomniałam
o walizce. -Uśmiechnęła się, pokazując dołeczki w różowych policzkach. Zauważyłam na jej
szyi błyszczący w słońcu krwawy klejnot. - Przyjdz do mnie pózniej, dobrze?
- Jasne. - Pochylając się nieśmiało, Jenna musnęła wargami jej usta w pocałunku.
Vix pobiegła do domu nieomal w podskokach. - Twoja dziewczyna jest niesamowicie
rozmarzona. -Trąciłam Jennę łokciem.
- Pewnie! - zapiszczała moja przyjaciółka, odwracając
się do mnie z płonącą twarzą, i ryknęłyśmy śmiechem.
Kiedy się uspokoiłyśmy, Jenna odgarnęła włosy z oczu i powiedziała:
- Widzę, że w tej główce aż tłoczno od głębokich myśli, Sophio Alice Mercer. Co się dzieje?
- Powinnaś raczej spytać, co się n i e dzieje - odparłam. -Sytuacja z Okiem jest, yyy...
poważna.
Jenna spojrzała na mnie.
- Jak bardzo?
Z westchnieniem kopnęłam wodę, wzbijając w powietrze roziskrzone krople. Postanowiłam,
że nie powiem jej o kwaterze i o uśmierconych członkach Rady. Najwyrazniej był to sekret, o
którym nie miała pojęcia nawet współpracująca z tą cholerną Radą Vix.
- Tak, że tato robi wszystko, żeby wybić mi z głowy Redukcję. - Machnęłam ręką. - Wygląda
na to, że demoniczne moce mogą mi się jeszcze przydać do obrony przed czyhającą na moje
życie bandą zbirów...
- Nie mów tak - zareagowała ostro Jenna.
- Sorry. - Objęłam ją ramieniem. - Po prostu... strasznie się boję.
Aagodniejąc, położyła dłoń na mojej ręce.
- Wiem, Soph. Zdradziłaś się, dowcipkując w obliczu śmiertelnego zagrożenia. Ale wobec
tego przyrzeknij, że nie poddasz się Redukcji.
Musiałam spojrzeć w inną stronę, bo mózg wypełniła mi kolejna wizja Alice zaczajonej na
Elodie i przebijającej jej szyję srebrnymi szponami. Zaraz jednak przypomniałam sobie twarz
taty, smutną i pełną obaw. O mnie:
Spoglądając na szczyt fontanny, przywołałam w myślach pierwszy wieczór w Hekate Hall,
jak zaśmiewałyśmy się z Jenną w naszym pokoju. Strzepnęłam palcami i woda momentalnie
przybrała jaskraworóżowy kolor.
- Okej! - odparłam. - Bez mocy nie mogłabym robić takich fajnych rzeczy, prawda?
97
Liczyłam, że ją tym rozbawię. Uśmiechnęła się, ale bez przekonania, a kiedy się przysunęła,
żeby mnie przytulić zobaczyłam łzy w jej oczach.
- Cudnie.
- Cudnie - powtórzyłam, odwzajemniając jej uścisk. Kiedy zakończyłyśmy czułości, Jenna
odrzuciła włosy do
tyłu i odchyliła głowę, przymykając oczy.
- Czy tato powiedział ci coś o Nicku i Daisy?
- On... - Nagle kątem oka spostrzegłam niewyrazny kształt i coś wpadło do fontanny z
głośnym pluskiem, zalewając nas od stóp do głów falą różowej wody.
Po chwili przed nami wynurzył się Nick, rozbryzgując wokół malinowe krople. Nawet jeśli
speszyły go miny demona i wampirzycy pod tytułem  chyba cię pokręciło!, zakamuflował to
rewelacyjnie.
Z właściwym sobie uśmiechem przyprawiającym o gęsią skórkę spytał:
- Czy któraś z was, urocze damy, wymówiła może moje imię?
- Taaa. - Spiorunowałam go wzrokiem, wyciskając wodę z warkocza. - Przed sekundą obie
stwierdziłyśmy, że byłoby super, gdyby Nick rzucił się do fontanny jak wariat i kompletnie
zniszczył nam ubrania! Tak że wielkie dzięki.
- Sophie ma rację - poparła mnie Daisy, stając nagle przy nas. Najwyrazniej towarzyszyła
Nickowi zawsze i wszędzie. -Przeproś dziewczyny. - Jej słowa pewnie zabrzmiałyby grozniej,
gdyby nie patrzyła na chłopaka jak na pyszny deser.
Ale dziwadła! - pomyślałam.
Nick zbliżył się do nas, rozchlapując wodę.
- Kochanie, po to tu przyszedłem - rzekł do Daisy. -Sophie, wczoraj zachowałem się wobec
ciebie jak palant.
Prawdę mówiąc, użył innego, o wiele adekwatniejszego słowa. Zdumiona uniosłam brwi,
czekając, jak to rozwinie.
- Słyszałem masę plotek o tobie i tym całym Archerze, stąd mój błędny pogląd na waszą
znajomość. Ale twoja wczorajsza reakcja na UOcchio... - Pokręcił głową. - Myliłem się co do
ciebie i liczę, że jednak zostaniemy przyjaciółmi.
Wyciągnął do mnie rękę. Chwilę się zawahałam. Miał w sobie coś z dzikiego zwierzęcia.
Niby uśmiechał się i był przyjazny, po czym nagle robił się opryskliwy i budził grozę. Po raz
kolejny... przypomniała mi się Alice.
98
Tak czy inaczej, zdecydowałam, że podam mu dłoń na zgodę. Ledwie jednak się dotknęliśmy,
z trzaskiem przebiegła mi po ciele i przeniknęła mnie na wskroś silna magia. Chciałam
wyrwać rękę, ale Nick zwolnił uścisk dopiero wtedy, gdy niemiłe doznanie porażenia prądem
ustało zupełnie. Zerwałam się na równe nogi z krzykiem:
- Do ciężkiej cholery, co ty...
Spojrzawszy po sobie, stwierdziłam, że jestem sucha. Co więcej, moją skromną czarną
sukienkę zastąpiła... też czarna sukienka, tyle że znacznie krótsza, błyszcząca i z dekoltem
prawie do pasa. Poza tym mokry warkocz zmienił się w brązowe jedwabiste fale.
Nick mrugnął do mnie. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • projektlr.keep.pl