[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Mama uważa cię za bardzo przyzwoitą osobę, która nie dałaby się ponieść uczuciom.
Uznałaby, że uwiodłem cię dla chwilowej przyjemności i porzucę, gdy tylko się tobą
znudzę.
- Tak jak postępujesz z innymi kobietami?
- Nie zamierzam wdawać się w kłótnie. Wyjaśniłem ci, jak sprawy się mają, a ty
przystałaś na moją propozycję.
- Tak, ale nie zgodziłam się na kontakt fizyczny. Wiesz o tym.
R
L
T
Patrzył w niebo. Jamie nabrała piasku w garść i sypnęła w jego tors.
Ryan błyskawicznie zacisnął dłoń na jej nadgarstku.
- Moja mama może i ma swoje lata, ale doskonale kojarzy fakty. Jeśli będziesz się
trzymać na dystans i uśmiechać uprzejmie, zacznie coś podejrzewać.
- Tak, ale...
- Ale co? Przez trzy sekundy trzymałem palce na twoim karku. Nie wkładałem ci
rąk pod bluzkę! Jeśli chcesz, możesz wyobrażać sobie weterynarza. Wtedy nie będzie ci
to przeszkadzało!
Jamie zacisnęła powieki. Nie powinna była kłamać, że to myśl o Gregu rozpaliła ją
w basenie. Czuła się jak tchórz, który woli zrzucić winę na kogoś innego, niż wziąć od-
powiedzialność za własne niemądre postępowanie.
- To nie pomoże - wyznała. - Puść mnie.
Ryan wypuścił z uścisku jej nadgarstek. Sam nie wiedział, co go podkusiło, by
wspomnieć o weterynarzu. Chciał zapomnieć o wcześniejszej nieprzyjemnej rozmowie,
ale najwyrazniej nie dawała mu ona spokoju.
- Nie powinnam była sugerować, że jesteś namiastką Grega. On już dawno przestał
się dla mnie liczyć. Przepraszam.
- Wyjaśnijmy to sobie. - Ryan dopiero teraz zdał sobie sprawę, w jakim był podłym
nastroju, i że ten nastrój zaczyna znikać. - Nie podnieca cię myśl o weterynarzu?
- Wygląda na to, że nie.
- Więc w basenie zareagowałaś wyłącznie na mnie?
- Ale to nie znaczy, że postąpiliśmy właściwie! To, co się stało...
- I nie chcesz żadnego dotyku, bo cię podniecam, a tobie się to nie podoba.
- Można tak to ująć - wybąkała Jamie, boleśnie świadoma, że Ryan wpatruje się w
nią lśniącymi oczami. - Lepiej powiem ci, co mi się udało dziś załatwić. Nie mieliśmy
okazji o tym porozmawiać.
Ryana rozpierała radość. Pomyślał, że jego poczucie własnej wartości musi być
wyjątkowo kruche, skoro wystarczyło kilka sugestii i zle dobranych słów kobiety, która
nie była nawet jego kochanką, by go rozdrażnić. I należało tylko cofnąć te słowa, by
wszystko wróciło do normy.
R
L
T
- Rozmawiałaś z George'em?
- Tak, i wszystko mu wysłałam. I... eee... - Jamie zawahała się. - Skontaktowałam
się z odpowiednimi osobami na... Florydzie.
- I... eee...
- Nie przedrzezniaj mnie!
- Po prostu zaintrygowało mnie twoje nagłe zdenerwowanie.
- Dziwisz się?
Nie udawał, że jej nie rozumie.
- Nie. Przyznałaś się do czegoś, co nie jest dla ciebie łatwe. Doceniam to i ograni-
czę dotyk do minimum, jeśli tego właśnie chcesz.
- Tak jest. - Jamie usłyszała wahanie w swoim głosie.
- Ale jeśli tylko masz ochotę, możesz mnie dotykać. Kiedy zechcesz. Nie ucieknę,
bo otwarcie przyznaję, że czuję się przy tobie jak napalony nastolatek. Więc jeśli mnie
pragniesz, wystarczy, że wyciągniesz dłoń...
- Tylko dopóki jesteśmy tutaj - powiedziała. Jej dłoń sama powędrowała w stronę
jego koszuli i wsunęła się między dwa guziki. - Tylko przez ten tydzień. Skoro gramy
przed twoją mamą, równie dobrze możemy udawać kogoś innego przed sobą nawzajem.
Nie będę twoją sekretarką, a ty nie będziesz moim szefem. Przez kilka dni możemy być
po prostu dwojgiem ludzi: nieznajomych, którzy poznali się na pięknej karaibskiej wy-
spie.
- Możemy udawać, co tylko zechcesz - wyszeptał Ryan. - A teraz zdejmij koszulkę.
Bardzo, bardzo powoli. I stanik. Chcę się przyjrzeć każdemu skrawkowi twojego bo-
skiego ciała, zanim zacznę je pieścić...
Przeszył ją dreszcz ekscytacji. To miejsce istniało poza czasem. Dlaczego nie mia-
łaby po prostu ulec emocjom? Zawsze była niesłychanie odpowiedzialna. Przestrzegała
zasad, podczas gdy jej siostra używała życia. Tak wiele czasu spędziła na sprzątaniu po [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • projektlr.keep.pl