[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Diana Palmer 209
Wyciągnął dłoń i dotknąwszy policzka, obrócił ku
sobie jej twarz.
 To ja zerwałem z Jane  powiedział, patrząc jej
w oczy.  Chcesz wiedzieć, dlaczego?
 Zerwałeś z nią?  Nie wierzyła własnym uszom.
Kiwnął głową.
 Nigdy nie mówiłeś, że to ty zakończyłeś wasz
związek.
 A po co miałem ci o tym mówić? Najpierw
trzymałaś mnie na dystans, więc nawet nie mogłem
sprawdzić, czy coś między nami zaiskrzy. Potem
upierałaś się, że mam bzika na jej punkcie.
 Wszyscy tak mówili  szepnęła.
 Ja nie jestem wszyscy.
 Wiem...  Wyciągnęła rękę i dotknęła go niepew-
nie. Gest był niesłychanie prosty, ale ona miała wraże-
nie, że poruszyła się pod nią ziemia. Nieśmiało do-
tknęła jego włosów, twarzy, ust. Uśmiechnęła się.
 Nie przestawaj. Więcej odwagi.  Wziął ją za
drugą rękę i wsunął sobie pod bluzę.
Spojrzała na niego niepewnie.
 Nie bój się, nie dam się uwieść  obiecał.  Czy
teraz czujesz się pewniej?
 Przed chwilą naprawdę niewiele brakowało  po-
wiedziała poważnie.  Nie chcę... Nie chcę, żeby
przeze mnie było ci zle.
 Od tego nic mi nie będzie. Zaufaj mi.
 Zdaje się, że nie mam innego wyjścia. Zresztą,
gdybym ci nie ufała, już dawno poszukałabym innej
pracy.
210 SERCE Z RUBINU
 No właśnie.
Zachęcił ją, żeby wsunęła obie ręce pod gruby biały
materiał. To jej jednak nie wystarczyło. Chciała na
niego patrzeć...
Mimo półmroku zdołał dojrzeć wyraz jej twarzy
i w lot odgadł, czego pragnie. Uśmiechnął się i jednym
ruchem ściągnął bluzę.
Spojrzała na jego szeroki tors i muskularne ramio-
na, myśląc o tym, że to, co widzi, jest po prostu
piękne.
Przyciągnął ją do siebie i posadził między swoimi
nogami. Ich ciała zetknęły się w najintymniejszym
miejscu, budząc w niej nową falę doznań.
 Jak dobrze...  szepnął. Ostrożnie wsunął ręce
pod jej ubranie i delikatnie je z niej zdjął. Po chwili
jej bluza wylądowała tam, gdzie wcześniej upadła
jego. Teraz on na nią patrzył, rozkoszując się urodą
kształtnych piersi. Potem przytulił ją do siebie i za-
mknął w ciasnym uścisku, tak aby nagie ciało przylg-
nęło do nagiej skóry. Tym razem to jego przeszył
dreszcz.
Zaczęła gładzić twarde mięśnie jego pleców. Potem
pierwszy raz sama odszukała jego usta i pocałowała
go. Obydwoje byli bardzo podnieceni, ale w tej jednej
chwili było w nich więcej łagodnej czułości niż
ślepego pożądania.
Raptem jęknął, porażony gwałtownym pragnie-
niem, od którego aż zakręciło mu się w głowie. Czuł
się tak, jakby miał wysoką gorączkę.
 Rudy...  szepnęła, dotykając ustami jego ust.
Diana Palmer 211
 Nie bój się. Nie pójdziemy na całość. Pocałuj
mnie jeszcze raz.
Zrobiła to, tuląc się do niego mocno. Zdawało jej
się, że cały świat się kołysze.
 Kocham cię  wyszeptała.  Nie umiem powie-
dzieć, jak bardzo.
Pocałował ją mocno, głęboko, namiętnie, kurczowo
zaciskając palce na jej ramionach. Trwali tak przez
kilka sekund, nie mogąc oderwać się od siebie. Zupeł-
nie, jakby przepłynął między nimi prąd i złączył ich
ciała w jedno.
Dopiero po chwili przerwał pocałunek i położyw-
szy dłonie na jej biodrach, przytrzymał ją, żeby się nie
poruszała.
 Przepraszam  mruknęła speszona.
 No, wiesz. Przecież ja to uwielbiam.  W jego
głosie słychać było żal.  Chyba zapędziliśmy się
trochę za daleko...
Aagodnie odsunął ją, a potem podniósł się z podłogi
i pomógł jej wstać. Stanęli naprzeciw siebie i długo się
sobie przyglądali. W końcu on otrząsnął się z zauro-
czenia i sięgnął po ich ubrania. Podał Lou jej rzeczy,
a sam szybko włożył bluzę. Podczas gdy ona się ubie-
rała, obserwował sunącą po torach kolejkę.
Nagle odwrócił się w jej stronę i kryjąc ręce w kie-
szeniach, stwierdził obojętnym tonem:
 Właśnie dlatego rozstałem się z Jane.
Lou znowu poczuła się zła i zazdrosna.
 Bo nie chciała pójść z tobą na całość?  Cynizm
mieszał się w jej głosie z goryczą.
212 SERCE Z RUBINU
 Nie. Bo mnie nie pociągała fizycznie. Nie budzi-
ła we mnie pożądania.
Lou wpatrywała się w sunącą kolejkę, odliczając
kolejne wagoniki. Chyba dostała pomieszania zmys-
łów!
 Przepraszam, co powiedziałeś?
 Powiedziałem, że Jane mnie nie pociągała fizy-
cznie  powtórzył całkiem po prostu.  Innymi słowy,
nie podniecała mnie.
ROZDZIAA JEDENASTY
 Co ty ?owisz?! Przecież kobieta, jeśli się uprze,
może podniecić każdego mężczyznę  powiedziała
głosem osoby, która dobrze wie, co mówi.
 Zgoda.  Coltrain uśmiechnął się.  Problem
w tym, że Jane nigdy nie interesowała mnie pod
względem seksualnym. Ponieważ wiedziałem, że ta
sfera życia jest bardzo ważna w małżeństwie, stop-
niowo przestałem się z nią widywać. Potem pojawił
się Todd Burke, i nim ktokolwiek zdążył się zorien-
tować, wyszła za niego za mąż. Jeszcze długo po
wypadku traktowała mnie jak oazę bezpieczeństwa
i trudno jej było ze mną się rozstać. W pewnym sensie
była ode mnie uzależniona.
Lou pokiwała głową. Nawet teraz wspomnienie
jego bliskich relacji z Jane sprawiało jej ból.
214 SERCE Z RUBINU
 Sądząc po niespodziance, o której powiedziała
mężowi, ich związek nie jest platoniczny. Bardzo się
cieszę, że będą mieli dziecko  dodał po chwili.
 Nigdy nie przyszłoby mi do głowy, że nie była
dla ciebie atrakcyjna  powiedziała Lou, nie mogąc
wyjść ze zdumienia.  Ty i ja...
 O, tak. Ty i ja...  zgodził się.  Wystarczy, że cię
dotknę, a krew zaczyna tętnić mi w żyłach. Jestem
wtedy jak pijany.
 Znam to uczucie  szepnęła.  Jednak jest pewna
różnica między tym, co czujesz do mnie, a tym, co
czułeś do Jane, prawda? Mnie po prostu pożądasz...
 Naprawdę myślisz, że to tylko pożądanie?  za-
pytał półgłosem.  Czy myślisz, że gdyby chodziło mi
wyłącznie o seks, byłbym dla ciebie taki czuły? Czy
można to wytłumaczyć li tylko pożądaniem?
 Ja cię kocham  powiedziała z namysłem.
 Tak  odparł, patrząc jej w oczy.  I ja ciebie
kocham, Lou  dodał cicho.
A jednak marzenia się spełniają. Do tej pory w to
nie wierzyła. Zdumiona podniosła głowę. Dostrzegła
w jego zrenicach odbicie swoich oczu. Jest Boże
Narodzenie, pomyślała, czas miłości i cudów. Wido-
cznie los chciał, by w jej życiu również zdarzył się
cud.
Coltrain milczał. Po prostu na nią patrzył. Chwilę
pózniej podszedł do choinki, podniósł leżące pod nią
paczuszki i wręczył je Lou.
 To jeszcze nie pora  zdziwiła się.
 Wręcz przeciwnie. Otwórz je.
Diana Palmer 215 [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • projektlr.keep.pl