[ Pobierz całość w formacie PDF ]

spektakularne pościgi samochodowe.
- Zledzisz ludzi? Zakładasz podsłuchy w telefonach?
Milczał przez chwilę, po czym powiedział:
- Nie mogę o tym mówić. To zbyt poważne
302
ANNA CLEARY
sprawy. Kwestia bezpieczeństwa narodowego. Zycie wielu ludzi wchodzi w grę.
A jej życie? Nie zapytała go, co z jej życiem.
- Wyjaśnijmy sobie jedno. Od początku wiedziałeś, że wkrótce wyjedziesz?
Umknął wzrokiem.
- Przyjechałem na urlop. - Pokręcił głową i uniósł dłoń, by powstrzymać jej reakcję. - Nie musisz nic
mówić. Wiem. Nigdy... nigdy nie powinienem był... Nie miałem prawa angażować się w związek z
tobą.
- Po prostu takie wakacje w Sydney? Ostrożnie kiwnął głową.
- Wynająłeś biuro w Alexandrze. Czy to znaczy, że tutaj także wykonywałeś pracę wywiadowczą?
- Posłuchaj... Sophy...
Zaczęło jej coś świtać. Przypuszczenie tak okropne, że aż śmieszne.
- Wiesz, dziwna rzecz... - zaczęła niskim głosem aktorek z cinema noir lat czterdziestych. - Od dnia,
kiedy pojawiłeś się w Alexandrze, nie mogę uwolnić się od wrażenia, że zawsze jesteś w pobliżu,
dokądkolwiek idę, jakbyś mnie obserwował. Mówiłam sobie, że to wyobraznia. - Spojrzała na niego
przeciągle. - Rzeczywiście prowadziłeś obserwację, jak to określacie?
ZAKOCHANY AGENT
303
- Przez pewien czas.
Słowa Connora zabolały. Zwiat się rozpadł i ułożył w nowy, odstręczający wzór.
Gdzie podziały się uniesienia, namiętność, radość ostatnich miesięcy?
Wszystko okazało się fikcją.
- Zgodziłem się wyświadczyć przysługę komuś, kto bał się, że stabilność jego rodziny jest zagrożona.
Wpatrywała się w Connora i do odrętwiałego mózgu powoli przenikała budząca odrazę prawda.
Wynajął biuro w Alexandrze, nawiązał z nią znajomość, sprowadził ją do swojego domu, kochał się z
nią. Zdobył jej zaufanie.
Oto i cała historia jej wielkiej miłości.
- Rozumiem. - Azy napłynęły jej do oczu. Dostrzegła pot na jego czole, ale była tak wstrząśnięta, czuła
się tak bardzo zraniona, że nie potrafiła mu współczuć. - Ależ ze mnie idiotka. Domyślam się, że
pracowałeś dla Elliotta. Jemu miałeś wyświadczyć przysługę. Miałeś mnie trzymać z dała od niego,
zaabsorbować swoją osobą. Jezu, musi być naprawdę kimś ważnym.
- Nie, to nie Elliott - sprostował natychmiast, jakby przypuszczenie Sophy stanowiło dla niego obrazę.
- Chcę być z tobą szczery, tyle przynajmniej jestem ci winien. To sir Frank
304
ANNA CLEARY
prosił, żebym dowiedział się czegoś na twój temat. A byłem z tobą, bo naprawdę tego chciałem. To nie
należało do zadania. - Z jego nieprzeniknionej twarzy, jakby wykutej w kamieniu, nic nie potrafiła
wyczytać, a jednak wierzyła mu. - Muszę jechać - powiedział cicho. - Próbowałem tłumaczyć ci to
wcześniej, nie jestem facetem dla ciebie. Sophy wykręcała nerwowo dłonie.
- Wiem... Pamiętam... Ale to było, zanim... - Zakochaliśmy się w sobie. - Connor, może...
Może się myliła. Może nic do niej nie czuł. Kochała go tak bardzo, że nie przyszło jej do głowy, że to
miłość bez wzajemności, projekcja własnego uczucia. Wiadomo powszechnie, że dobry agent nie
ulega emocjom, kiedy wykonuje zadanie. Na przykład Bond. W każdym mieście inna dziewczyna.
Trudno było przełamać dumę, ale wykrztusiła w końcu:
- Może potrzebują tam terapeutki od zaburzeń mowy u dzieci.
Siedział ze spuszczoną głową. Zdawał się zastanawiać nad jej desperackim pomysłem. Kto słyszał o
dyplomacie podróżującym z terapeutką od zaburzeń mowy u dzieci? Musiałby się z nią ożenić.
Jej nadzieje, sekretne marzenia, jej głupie,
ZAKOCHANY AGENT
305
zakochane serce... Wszystko to miało się rozsypać. Czekała na wyrok.
- Sophy, to najbardziej niebezpieczne miejsce na ziemi. Mam tam swoje zadania. Postaraj się
zrozumieć. Moja żona i syn zginęli, kiedy lecieli do mnie do Bagdadu. Nie mogę brać
odpowiedzialności za kolejne życie ludzkie.
- Odpowiadam sama za siebie.
Nie przedłużała rozmowy. Nie należała do kobiet, które polują na faceta i chcą go za wszelką cenę
usidlić. Nigdy nie posunęłaby się do czegoś takiego. Nie potrafiła grać, manipulować ludzmi. Dla niej
najważniejsza była miłość z całą jej ulotnością i brakiem gwarancji. Nikogo nie zmusi się do tego,
żeby nas kochał.
Connor nie chciał, żeby odwoziła go na lotnisko. Powinna czuć ulgę, ale wydało się jej to okrutne, jak
całe jego postępowanie. Pożegnanie byłoby bolesne, ale pożegnałaby go, to się liczyło. Liczyła się [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • projektlr.keep.pl