[ Pobierz całość w formacie PDF ]

pojawić się u mnie za tydzień.
Obaj mężczyzni spojrzeli na nią wyczekująco. Wyjrzała przez okno.
 Ma pani jakieś pytania?  odezwał się wreszcie lekarz.
Tak. Czy wszystko w porządku? Czy straciłam pamięć? Pół pamięci? wierć? Kiedy
odrosną mi włosy? Czy to znów się stanie, jeśli się zdenerwuję i zacznę krzyczeć?  myślała
gorączkowo.
 Jakieś pytania?  powtórzył.
 Nie  mruknęła.  %7ładnych.
 W takim razie proszę o siebie dbać. Spotkamy się za tydzień. W razie problemów
proszę dzwonić, dobrze?
Juliana skinęła głową. Po wyjściu lekarza poczuła się opuszczona. Ben dotknął jej
ramienia.
 Najpierw spakuję tę cieplarnię. Potem wrócę po ciebie.
Jej oczy rozszerzyły się. Odetchnęła głęboko.
 Gdzie jest Paige? To ona powinna zabrać mnie do domu.
 Juliano...
Nie dała się uspokoić.
 Gdzie jest moja córka?
 Powiedziałem jej, żeby poszła do szkoły, a ja...
 Nie miałeś prawa. Jestem jej matką.  Zacisnęła dłonie w pięści. Jej długie, piękne
paznokcie wbiły się w skórę. Pospiesznie rozwarła dłonie.
Ben pochylił się ku niej z pociemniałą twarzą. Cofnęła się instynktownie. Mężczyzna ujął
jej podbródek jedną ręką i zmusił, by na niego spojrzała.
 Zamęczałaś ją.
 Ale...  Azy napłynęły jej do oczu. Tyran. Nie miała siły wyrwać się z uścisku.
Był nieustępliwy.
 Wiem, że chorowałaś. Wiem, że jesteś przerażona i zdezorientowana. Musisz jednak
zdać sobie sprawę, że w pewnym sensie twoja choroba była dla niej równie straszna jak dla
ciebie.
Oczyma wyobrazni zobaczyła Paige jako dziewczynkę z zapałkami.
 Ja... przykro mi.  Ledwie wydusiła te słowa.
 Dobrze, do diabła z tym.  Ich spojrzenia się spotkały, ale nie sprawiał już wrażenia
rozgniewanego. Pogładził ją po policzku.  Mnie też jest przykro. Paige jest wspaniałą
dziewczyną... kobietą... Zrobiłaś dobrą robotę, teraz jednak musisz złagodnieć.
Juliana pociągnęła nosem, zaskoczona ukojeniem, które przynosił jej kontakt z Benem.
 W porządku  wykrztusiła wreszcie.
 A więc dlaczego płaczesz?  Wyglądał na zdumionego. Opuścił rękę i odszedł od łóżka.
 Bo nie mogę wyjść stąd, wyglądając tak jak teraz.  Uniosła dłonie ku ostrzyżonej
głowie. Po twarzy płynęły jej łzy.
 Wiem o tym.  Otworzył torbę i błyskawicznie wyjął z niej czarną, włóczkową czapkę.
Z rozmachem założył jej na głowę i uśmiechnął się, zadowolony z efektu.  Wspaniale
wyglądasz. Szczęśliwa?
Uniosła dłonie i ścisnęła kurczowo czapkę, aż nadgarstki zetknęły się pod brodą. Jego
uśmiech był zarazliwy, więc odwzajemniła go z wahaniem.
  Szczęśliwa to niezbyt właściwe określenie. Czy wystarczy ci inne   pogodzona z
losem ?
Pokazał gestem brawo i zaczął zgarniać kwiaty.
 Zostaw je  postanowiła nagle Juliana.  Niech pielęgniarki rozdadzą je chorym. Ja
chcę tylko stąd wyjść.
 Załatwione. Gwizdnę na wózek i już nas nie ma.
Jego wysoka postać znikła szybko w głębi korytarza. Juliana z westchnieniem popatrzyła
ostatni raz na pokój.
Jej życie zmieniło się tu nieodwołalnie. Wydarzyło się o wiele więcej niż obcięcie
włosów i wyrośnięcie paznokci.
Jak tylko będzie w stanie trzezwo myśleć, zastanowi się, co właściwie zaszło.
Juliana i Paige mieszkały w okazałym domu w najlepszej dzielnicy Summerhill. Juliana
kupiła go, ponieważ była to dobra inwestycja.
Ben nie zauważył wewnątrz niczego, co nosiłoby piętno jej osobowości. Dom, urządzony
przez projektanta wnętrz w kolorach błękitnym i kremowym, był świadectwem dobrego gustu
właściciela, sporego konta w banku i niczym więcej.
Ben umieścił ją na kremowej kanapie i podparł jej plecy i głowę poduszkami.
 To nie było takie przykre, prawda? Uśmiechnęła się do niego blado. Podczas jazdy ze
szpitala prawie się nie odzywała.
 Drobnostka.  W jej głosie wyczuł zmęczenie. Trykotowa czapka ześliznęła jej się z
głowy i upadła na dywan. Juliana nie zwróciła na to uwagi, więc nie podniósł jej. Uważał, że
jej krótkie włosy nie są problemem. Już odrastały i sprawiały wrażenie tak miękkich i
jedwabistych, jak u dziecka.
 Pójdę po twoje rzeczy.  Skierował się ku drzwiom, ale zatrzymał się na dzwięk jej
głosu.
 Czy mógłbyś najpierw podać mi telefon? Taki...
 szukała odpowiedniego słowa. Wreszcie wykrzyknęła:  Wiesz, taki bez sznura!
 Bezprzewodowy. Odetchnęła z ulgą.
 Bezprzewodowy telefon jest w kuchni, tam  wskazała.
Chciał jej odmówić. Jego zdaniem potrzebowała odpoczynku, nie telefonu. Wyglądała
jednak na tak przerażoną, kiedy nie mogła znalezć właściwego słowa, że nie miał serca tego
zrobić.
A więc przyniósł jej telefon i zabrał się do wyjmowania rzeczy z mercedesa. Nie chciał
go prowadzić, ale Paige twierdziła, że będzie wygodniejszy od jego półciężarówki. Juliana
chyba nawet nie zauważyła, że Ben prowadzi jej samochód.
Pewnie nie zwróciłaby uwagi, gdyby przyjechał po nią czołgiem.
Położył rzeczy ze szpitala we frontowym holu i wrócił do salonu. Patrzyła przed siebie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • projektlr.keep.pl