[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Otworzyła usta, by zaprotestować, posyłając mu jednocześnie gniewne spojrzenie, ale
patrząc mu w oczy, zrozumiała, że nie ma z nim najmniejszych szans. Jake odchylił jej
głowę do tyłu i pocałował z taką pasją, że miała wrażenie, jakby całe jej ciało ogarnął
żywy płomień. Niech niebiosa mają ją w swojej opiece, chciała tego. Jego język złączył
się z jej językiem w gwałtownym tańcu, rozszalałej namiętności, silniejszej niż rozsądek.
Przylgnęła do niego całym ciałem, zrywając z siebie bluzkę, w desperackim pragnieniu,
by poczuć go w sobie. Teraz. Natychmiast.
Jake wiedział, co działa na kobiety. Zdała sobie z tego sprawę, gdy jego usta za-
częły wędrować po jej szyi. Każda jego pieszczota wyzwalała u niej jęk rozkoszy i chęć
odwzajemnienia się. W przeciwieństwie do innych mężczyzn nie dążył do szybkiego za-
spokojenia swoich pragnień, tylko skupił się na jej doznaniach.
Delikatnie popchnął ją na szklane drzwi. Holly westchnęła, czując zimną szybę na
plecach i gorącego Jake'a napierającego z przodu. Zimne i gorące, zupełnie taki sam był
Jake. Nie przestawał jej całować, rozbudzając w niej ogień, o jaki by się nie podejrzewa-
ła. Kiedy sądziła, że już lepiej być nie może, złapał ją w pasie i posadził na biurku.
Wszystkie dokumenty rozsypały się po podłodze, ale Holly nawet nie zwróciła na to
uwagi. Oparła się łokciami o blat, pozwalając, by rozchylił jej uda w poszukiwaniu tego
spragnionego ukojenia miejsca. Przywarł do niej, całując jej szyję, piersi, a kiedy odna-
lazł jej czuły punkt, z jej ust wyrwało się westchnienie rozkoszy. Jego cudowne dłonie
doskonale wiedziały, czego potrzebuje. Holly czuła, jak narasta w niej coś potężnego,
obezwładniającego, czego już nie mogła i nie chciała zatrzymać.
Pozwalała, by Jake ją pieścił, by jedna dłoń drażniła jej sutki pod koronkowym
biustonoszem, a druga poruszała się rytmicznie między jej udami. Oddawała wilgotne
pocałunki, a kiedy zaczął językiem muskać jej piersi, jęknęła, nie mogąc znieść dłużej
napięcia, które wypełniło każdą komórkę jej ciała.
- Jake, proszę... - błagała.
Jej głos jeszcze bardziej go rozpalił, choć z trudem panował nad sobą, by samemu
nie ulec pokusie i nie przyjąć zaproszenia do wnętrza jej ciała, które tylko na to czekało.
Jego dłoń poruszała się coraz szybciej. Znów przywarł wargami do jej warg i wte-
dy usłyszał głośny okrzyk. Widział, jak rysy jej twarzy się ściągają, jak przymyka oczy,
pozwalając, by rozkosz wypełniła ją całą. Delikatnie przygarnął ją do siebie, czekając, aż
się uspokoi, aż jej oddech nabierze normalnego tempa. Po chwili podniosła się z biurka,
jego ramiona wciąż jednak obejmowały ją w pasie.
Co ja, do diabła, zrobiłam? - zaklęła w myślach, kiedy się zorientowała, do czego
przed chwilą doszło.
- Zabiorę cię do domu - powiedział.
- Nie musisz.
- Muszę. Ubierz się.
Czerwieniąc się ze wstydu, podniosła z podłogi bieliznę i bluzkę. Jeszcze nigdy w
życiu nie czuła się tak skrępowana. Jakby tego było mało, uświadomiła sobie, że w po-
niedziałek będzie musiała wrócić do biura i spojrzeć mu w oczy. A potem następnego
dnia i jeszcze następnego. Wiedziała, że nie przyszło mu do głowy, że może być szpie-
giem, zamiast tego uznał pewnie, że jest nieprofesjonalna i łatwa. Ze wstydu pragnęła
zapaść się pod ziemię.
Pozwoliła się jednak odwieźć do domu, dziękując w duchu, że nie stali w korkach,
co było dość zaskakujące, zważywszy na to, że mimo że dochodziła godzina pierwsza w
nocy, wydawało się, że wszyscy mieszkańcy Sydney wylegli na drogę.
- Dzięki - mruknęła Holly, kiedy Jake zatrzymał samochód. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • projektlr.keep.pl