[ Pobierz całość w formacie PDF ]

%7łniwiarzu Zwiatła! Ty nie masz, więc nie wiesz nic o tym!
- Nakita. - Upomniałam, ale praktycznie wyglądała jak Barnaba,
który docenił zniewagę, nawet, jeśli było to technicznie niedokładne. Jego
oczy były w ruchu, a ja przez jego wzrok zgadłam, że to wystarczająco
jasny powód do bójki dwóch aniołów ze mną. - Chodzmy. - Powiedziałam.
- Nakita, Cieszę się, że masz część mojej duszy. To, co mogę zrobić za
włożenie tego przez czarne skrzydła w Ciebie. Zatrzymaj ją. Zrób ją swoją.
Moje nogi uderzyły w chodnik, a fala ciepła wzrosła. Słyszałam, że
idą, poruszając się powoli, a następnie szybko, gdy samochody
przyjeżdżały i odjeżdżały wokół nas. Barnaba przyspieszyłby by mnie
dogonić, a gdy dotarliśmy do krawężnika, szepnął:
- Czy uważasz, że ona naprawdę ma część twojej duszy?
Wzruszyłam ramionami.
- Jeśli ona tak mówi. Nie czuję się, jakby mi brakowało czegoś.
Nakita przechadzała się obok nas, z zamiarem dotarcia do
kamienicy. Wyglądała śmiało i bystrze, wyraznie czując ulgę, że kwestia
duszy została wyjaśniona.
- Tammy jest na trzecim piętrze. Czuję jej rezonans.
Barnaba i ja znalezliśmy się na chodniku razem. Spojrzał wściekły
- Barnaba. - Zaczęłam, a on mi przerwał.
- Czuję się dobrze. - Powiedział szorstko.
- Kto powiedział, że nie masz duszy? - Powiedziałam. - Może nie
wiesz o tym dlatego, że byłeś wyrzucony z nieba w pierwszej kolejności?
Jego tempo załamało się, a on spojrzał na mnie ze zdumieniem. Coś
we mnie bolało widząc jego wewnętrzny ból.
- Nie mam duszy. - Powiedział, ale była nić wątpliwości w nim. - Nie
zostaliśmy stworzeni by ją mieć. Zostaliśmy stworzeni by służyć, a nie
rozkoszować się Stworzeniem Bożym.
Służyć? Pomyślałam, a następnie odłożyłam do rzeczy które muszę
przemyśleć pózniej.
- Cóż, nie zostałeś wyrzucony, bo umiłowałeś kogoś, prawda? -
Powiedziałam, obserwując moje buty ścierając grube pęknięcia gdy
powoli podchodziliśmy do Nakity. To był pierwszy raz gdy odważyłam się
zapytać go o jego przeszłość, i choć wydawało się niewygodne, chciałam
wiedzieć. - Znalazłeś wartość w życiu, nie tylko w czyjejś duszy. Nie
możesz znalezć wartości czegoś czego nie masz, prawda?
- N... nie. - Wyjąkał, ale Nakita już otworzyła drzwi i czekała na nas.
Chłodne powietrze wypłynęło, ale to nie dlatego miałam dreszcze.
Barnaba ma duszę, prawda?
Podążyłam za Nakitą do środka, widząc wyblakły dywan z płaską,
czarną plamą, która musiała być starą gumą do żucia. Pachniało jak
suchy brud i była też gruba warstwa kurzu na wąskich odcinkach drewna
między dywanem schodów i ścianą.
Rząd otworów pocztowych pokrywał jedną ścianę z podrapanym
stołem poniżej.
Było kilka kawałków poczty siedzi, i nic więcej.
- Na górę? - Zaproponowałam, a Nakita rozpoczęła się, potem ja, a
na końcu Barnaba, najprawdopodobniej wciąż myśli o swej duszy lub o
jej braku. Ktoś grał muzykę zbyt głośno i szybko wzrosła jak
wchodziliśmy na górę.
Ominęliśmy drugie piętro i ruszyliśmy w górę ostatnich schodów.
Muzyka pochodziła z trzeciego piętra. To uderzyło we mnie, bas
połączony z gitarą i kiepski wokal gdy wspinaliśmy się. Moja ciekawość
zamieniła się w grymas twarzy gdy zdałam sobie sprawę, że agresywna
muzyka pochodziła z mieszkania, przy którym zatrzymała się Nakita. C3,
apartament w rogu, na poddaszu. Poszłam nie mówiąc, że mamy Tammy
prawdopodobnie nie było w domu.
Nagle czując wątpliwości wytarłam ręce w moje jeansy. Nie miałam
pojęcia, co mogłabym powiedzieć, żeby nie brzmieć na szaloną. Mnie nie
obchodziło czy brzmiałam na szaloną w tym momencie. Pamięć jak dwoje
z nich umiera była zbyt straszna, by podjąć prawdziwe ryzyko.
- Więc? - Nakita podpowiedziała.
- To jest zły plan. - Powiedział Barnaba, ale oparł się obok mnie,
dzwoniąc i pukając do lakierowanych drzwi.
Plan? Kto mówi o jakimś planie? Ja nawet nie mam planu!
Pomyślałam w panice gdy pies zaczął dziko szczekać, a cienki pasek
światła pochodzącego z pod drzwi przyćmił gorączkowe skrobanie łap.
Zza drzwi rozległ się głos dziecka mówiącego by pies się zamknął, a
następnie, z serią muzyki, otworzyły się drzwi.
- Tak? - Powiedział Johnny, ledwie patrząc w górę znad gry w ręce,
gdy Seether w "Fake It" strzelił, jedną stopą odsuwając żółtego psa. Wciąż
był ubrany w swoje szkolne ubranie, koszulkę polo i czarne Dockersy nie
pasując do otoczenia nieposprzątanego pokoju dziennego za nim z
brudnymi naczyniami na niskim stoliku do kawy.
Przylegający pokój stołowy nie był znacznie lepszy, stół przykrywało
czymś co wyglądało jak podręczniki z college'u.
Na prawo była otwarta kuchnia, tuż przy wąskim przejściu.
Zbladłam na wspomnienie pokoju w płomieniach, a moje oczy poszły do
sufitu, przypominając sobie piękne, śmiertelne loki złota i czarni i piekące
gorąco w moich płucach kiedy Johnny umierał w moich ramionach.
Dziś wieczorem? Zastanawiałam się, wystraszona. Tak musiało być.
Wizja była bardzo czysta.  Jest twoją siostrą w końcu powiedział
Barnaba odkąd ja zagubiłam się w przerażeniu ze wspomnień.
Wciąż grając w swoją grę, Johnny odsunął się do tyłu.
- Tammy! - Wykrzyknął ponad muzyką.
- Twoi przyjaciele są tu! - Z głową w dół, podszedł do pokoju z lewej.
W kuchni, zaczął dzwonić telefon. Pies, wciąż szczekał. Nie wiedząc, co
zrobić, wszyscy staliśmy w drzwiach.
- Wchodzcie. - Johnny powiedział, odchodząc do tyłu i zabijając
ninja w tym samym czasie, a następnie głośniej krzyknął. - Tammy! - Nie
patrząc w górę, przesunął się do swojego pokoju i zamknął drzwi.
Patrzyłam na dwoje z nich, a następnie na pusty pokój.
- Czy mamy iść? - Barnaba przesunął się do przodu. - Chciałbym. -
Powiedział, ustawiając się tuż za progiem. - W przeciwnym razie, jak
tylko nas zobaczy, trzaśnie nam drzwiami w twarz.
- Trochę wiary, Barnaba. - Powiedziałam gdy przesunęłam się za
Nakitą i stałam nogami tylko na linoleum, które zaczynało się w kuchni.
- Mam mnóstwo wiary. - Powiedział Upadły Anioł kiedy pochylał
się i wywabiał psa bliżej. - Wierzę, że jest to zły pomysł. Ona nie będzie ci
wierzyć. Będzie myśleć, że jesteśmy stuknięci. Ma zamiar zadzwonić na
policję, jeśli nie będzie ocalona, a jeśli nie zadzwoni, to ucieknie. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • projektlr.keep.pl