[ Pobierz całość w formacie PDF ]
nawet nie przeprowadziła! Czy to prawda? Dla niej robisz wszyst
ko, to twoja ulubienica! Ale ja już dłużej nie będę siedzieć cicho,
mowy nie ma!
90
Matka karmiła Danielę. Elisa rozejrzała się wokół, nikt jej nie
słuchał, więc wstała od stołu i pobiegła do ogrodu.
Dziewczynki z upodobaniem chrupały frytki, aż zjadły wszyst
kie. Mariola przyglądała się kątem oka odchodzącej Elisie, jak
wielkimi krokami przemierzała alejkę, po czym oparła się o ko
lumnę podtrzymującą zadaszenie i cała nadąsana odwróciła się,
żeby sobie na nich popatrzeć.
- Widzisz, co zrobiłeś? - Mariola skarciła Tita. - Dziewczynki
nawet nie zwracają na to uwagi, kto wie, na jakie piekło narażone
sÄ… te niewinne istotki, kiedy zostajÄ… z niÄ… same!
- Ale przecież nawet jej nie odpowiedziałem! - zaprotestował.
- Właśnie taką masz wadę: nic nie mówisz. Musisz porozma
wiać z dziećmi, przedyskutować z nimi, co trzeba, przyda się
papier i długopis, a potem notariusz. Santi czeka następny w ko
lejce, żeby przysporzyć ci trosk - zawyrokowała Mariola.
Popołudnie Teresa spędziła w willi razem z córkami i Titinem,
żeby pomóc matce, która została z dziewczynkami Elisy. Rodzeń
stwo przebywało w tej części ogrodu, w której stały zjeżdżalnie
i huśtawki, i bawiło się pod czujnym okiem Manuela i Soni. Matka
i córka skorzystały z okazji i poszły do pokoju Marioli, żeby
przejrzeć stare ubrania i wybrać te, które miały wysłać na kiermasz
charytatywny, organizowany przez parafiÄ™ pod koniec miesiÄ…ca.
- Elisa dopiero co do mnie dzwoniła, jest jeszcze w drodze
- powiedziała Teresa. - Nie daje mi spokoju! Oskarża mnie, że
zrujnowałam jej karierę, jaką karierę? I ma do mnie pretensje
również o to, że się przeprowadzamy, jakby to był mój pomysł!
Zawsze była zazdrosna, ale teraz wydaje się, że ma obsesję na
punkcie naszego wyjazdu. Piero też to zauważył.
- Jak się ma Piero? - zapytała matka, przetrząsając szufladę
z apaszkami.
- Praca odciąga go od świństw, o które niesłusznie go posą
dzają. Nawet moja własna siostra go oczernia. - Teresa zastygła
91
z naręczem płaszczy. I zaraz wymamrotała z goryczą, jakby mówi
ła do samej siebie: - Byłam tam, na motorówce! To ona nalegała,
żeby z nami popłynąć, nie Piero! Sama z nimi dwojgiem, nie
mogłam się nie zorientować! Najchętniej rzuciłabym się do mo
rza... Piero przyspieszał, nie przepuścił żadnej fali, płynął na nie,
z oczami utkwionymi w mojej siostrze, półnagiej, na dziobie! Jak
ona się ruszała, za każdym razem, kiedy nas wyrzucało... Przy
sięgam, że to ona. To ona go prowokowała!
Teresa płakała z rezygnacją, a matka nie wiedziała, co po
wiedzieć.
Tymczasem Tito robił notatki w sprawie instalacji nawadniającej.
- Przyjechałem zabrać Titina. Sfotografowaliśmy augustę do je
go pracy domowej, teraz bawi siÄ™ z dziewczynkami. Mama i Teresa
są jakieś strute, co się stało? - zapytał Santi.
Tito zacisnął ręce na notatniku i zmiął tekturę, która była na
spodzie. Miał urywany oddech. Chciał zostać sam.
- Elisa zrobiła awanturę - odpowiedział przygnębiony.
- A tym razem o co poszło?
Tito się skrzywił i znów ruszył przed siebie.
- Czy dwie końcówki wystarczą? - zapytał, przystając przed
alejkÄ….
- Nie wiem. Radzę ci zamówić najpierw projekt, niech zajmą
się tym ci, którzy się na tym znają. A potem porozmawiamy.
- Będą za to chcieli kupę forsy! Nic, tylko wyciągają od ludzi
pieniądze! Już ja wiem, co trzeba zrobić!
- Tato, nie możesz o wszystkim decydować sam, bez wysłucha
nia tego, co inni mają do powiedzenia - mówił Santi, podążając
za ojcem. - To dlatego w fabryce straciłeś cennych pracowników.
Mamy autentyczny zarząd, w którym zasiadają kompetentni lu
dzie, fachowcy. Nie bagatelizuj tego, musisz zaakceptować podział
kompetencji. Dotyczy to wszystkich, nas też. Elisa ma swoje wady,
ale ma również niezłe pomysły.
92
Tito zapełniał notatnik rysunkami i uwagami. Pisząc, bardzo
mocno przyciskał ołówek; rył czubkiem grafitowego wkładu po
papierze, niemal go rozszarpujÄ…c.
Byli w ogrodzie różanym. - Cztery tu wystarczą? - zapytał Tito.
- Sądzę, że tak - odpowiedział Santi.
Nie przerywali, teraz już zwracając się do siebie monosylabami:
- Jedna?
- Może być.
- Trzy?
- Może dwie.
Schemat instalacji nawadniającej był już ukończony.
Santi zagrodził ojcu drogę. - Jesteśmy dorośli. Nie chcemy już
być od ciebie zależni, wystarczająco długo byłeś naszym praco
dawcą i hojnym ojcem. Wszyscy troje mieszkamy w okazałych
domach, tobie to zawdzięczamy. %7łaglówki, łódz pontonowa oraz
zabytkowe auta też są twoje. Tyle mówisz o samodzielności, ale
gdzie ona jest? Odezwali się do mnie w sprawie pracy, właściwie
mógłbym przejść gdzie indziej. Musisz podjąć decyzję.
- Czy to szantaż?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]