[ Pobierz całość w formacie PDF ]

nagle wargami.
Kiedy Luke zniknął za drzwiami, Isabel, jej matka i reszta
rodziny pospieszyli do zakrystii. Isabel czuła, jak mocno bije jej
serce.
Luke. A jednak to był Luke.
S
R
W zakrystii Luke siedział obok ojca. Przed nimi stał Adam.
To ty dzwoniłeś do króla Michaela w dniu chrztu LeAnn. Ty
udawałeś swojego ojca, prawda? - pytał Adam, który z trudem
nad sobą panował. - Ty to wszystko zorganizowałeś. Ty wszyst-
kimi manipulowałeś.
- Synu, powiedz mu, że się myli - prosił żałośnie Edward. -
To musi być pomyłka. - Spojrzał błagalnie na Adama, potem na
swego brata. - Michael, to pomyłka.
Król Michael popatrzył współczująco na brata.
- Pomyłką były słowa, które wyrwały mu się na mój widok.
Jedynym człowiekiem, który wiedział o mojej śmierci, był ten,
który uknuł spisek.
- Ale dlaczego? - Edward złapał się za serce. - Czemu zrobi-
łeś coś takiego, Luke?
- Dlaczego? - Luke roześmiał się złowieszczo, aż ciarki prze-
biegły Isabel po plecach. Jego niebieskie oczy połyskiwały lo-
dowato, gdy patrzył na ojca. - Gdybyś nie był taki głupi i nie
wyjechał przed laty do Stanów, moglibyśmy żyć po królewsku.
Zniknął szacunek, jaki zawsze okazywał ojcu, Luke był pełen
jadu i nienawiści.
- Oni mieli wszystko, a my nic.
Spojrzał na rodzinę Isabel.
- Przyjechałem tu przed rokiem ze Stanów, ale straż nie wpu-
ściła mnie do pałacu, nie pozwolono mi nawet zatelefonować.
Myśleli, że kłamię, twierdząc, że jestem spokrewniony z rodziną
królewską.
Zaczął mówić jeszcze szybciej, jakby chciał to wszystko z
siebie wyrzucić.
S
R
- Spędziłem trochę czasu w  King's Men Tavern", poznałem
tam Shane'a Moore'a i wymyśliłem plan, jak odebrać to, co mi
się należy.
- To ty wrobiłeś brata. Jake stał się głównym podejrzanym w
sprawie o uprowadzenie króla Michaela - rzekł Adam, dopaso-
wując powoli brakujące części intrygi.
Dobry, stary Jake do pięt mi nie dorasta - powiedział Luke
takim tonem, że jego ojciec aż podskoczył w krześle.
- Poprosiłem o kopię traktatu edenbourskiego, posługując
się papeterią Jake'a i nawet sfałszowałem jego podpis.
- Jednego nie rozumiem - wtrącił król. - Nawet gdybyś po-
rwał również Nicholasa, nadal nie objąłbyś tronu. Skąd
mogłeś wiedzieć, że twój ojciec zachoruje?
Diaboliczny uśmiech, który wykrzywił twarz Luke'a, przy-
prawił Isabel o dreszcz obrzydzenia.
- Tatuś lubi wypić filiżankę herbaty przed snem - rzekł.
- Zawsze mu ją przyrządzałem osobiście.
- Trułeś go! - wypaliła Isabel.
- Boże - jęknął Edward. - Aż tak bardzo zależało ci na zdo-
byciu władzy?
Luke parsknął ironicznie, w oczach miał obłęd.
- Wcale nie chciałem rządzić tym małym, głupim kraikiem -
zaśmiał się.
- Więc o co ci naprawdę chodziło? - spytał Adam.
- O Skarbiec Koronny. Jako król zgarnąłbym wszystkie bo-
gactwa i nic mnie nie obchodziło, co Moore i jego banda, zrobią
z tym krajem. Pragnąłem tylko tych bogactw, niczego więcej.
Spojrzał na króla Michaela.
- Zostałeś porwany, żebym mógł poznać miejsce ukrycia
S
R
skarbu i hasło umożliwiające wstęp. Willie Tammerick miał cię
skłonić do mówienia. Potem miałeś atak serca i nie mogłeś mó-
wić, czy też raczej udawałeś niemowę. Więc porwaliśmy Nicho-
lasa. Tylko że trafił się nam Ben Lockbart, który rzecz jasna nic
o skarbcu nie wiedział. - Zerknął na Dominique. - Kiedy zorien-
towałem się, że możesz urodzić nowego dziedzica, musiałem
przyspieszyć moment ustąpienia tatusia i objąć tron.
- Zabierzcie go stąd - zawołał słabym głosem Edward. - Nie
mogę na niego patrzeć. Mój własny syn chciał zabić mnie dla
pieniędzy.
- Zabrać go - rozkazał król Michael. -I zapewnić mojemu
bratu natychmiastową pomoc lekarską.
Minęło kolejne pół godziny, zanim Michael i Josephine sta-
nęli przed tłumem zgromadzonym w katedrze. Michael uniósł
ramiona, podczas gdy mim skandował jego imię.
Isabel zerknęła na Adama, który stał na prawo od jej ojca i
brata. Widocznie wyczuł jej wzrok, bo spojrzał na nią, a w jego
oczach dostrzegła triumf. Był dumny, gdyż udało mu się znalezć
winnego i uratować króla i ojczyznę.
Wiedziała również, że w chwili gdy jej ojciec zwracał się do
poddanych, żołnierze aresztowali wszystkich członków grupy,
która więziła króla Michaela. Koniec intrygi, minęło niebezpie-
czeństwo zagrażające rodzinie królewskiej. Jednak radość mąci-
ła nieodwzajemniona miłość do Adama.
- Drodzy poddani - zaczął król Michael, gdy ustał wreszcie
ryk tłumu. - Dużo czasu upłynęło, odkąd po raz ostatni stałem
przed wami. - Tłum znów zaczął skandować, ale król Michael
podniósł rękę, prosząc o ciszę.  Podczas mego uwięzienia i
odosobnienia miałem dosyć czasu, by zastanowić się, co jest
ważne w mym życiu. Kiedy pozbawiono mnie wszystkiego,
pozostała mi miłość... miłość do kraju i do rodziny. - Wziął za
rękę Josephine. - Teraz chciałbym więcej czasu spędzić z żoną,
S
R
dziećmi i wnuczką. - Uśmiechnął się ciepło do Dominique. -
Chyba Edenbourg niebawem gorąco powita nową księżniczkę.
Azy radości wypełniły oczy Isabel, gdy dowiedziała się, że
będzie miała bratanicę.
- Przybyliście na koronację - ciągnął król Michael -i nie za-
wiedziecie się. Bardzo pragnę ujrzeć na tronie mego syna.
Wiem, że będzie rządził mądrze i sprawiedliwie.
- Niech żyje król Nicholas! - krzyknął tłum.
Nowa fala łez wypełniła oczy Isabel, gdy oglądała ceremonię
koronacji brata. W jej obecności rodziła się nowa era. Ojciec
dokonał wyboru między obowiązkiem a miłością. Isabel znów
pomyślała o Adamie.
Nie mogła go dostrzec w tłumie, a potem wyszli z katedry i
udali się do wielkiej sali balowej na uroczyste przyjęcie.
Sala była już wypełniona ludzmi, gdy Isabel tam dotarła.
Panował radosny nastrój, wszyscy uśmiechali się, z wy-
jątkiem. .. księżniczki Isabel. Trudno śmiać się ze złamanym
sercem.
Pokręciła się po sali bez celu, wreszcie zatrzymała się w po-
bliżu miejsca, gdzie król Nicholas przyjmował życzenia.
Zmarszczyła brwi, widząc, że zbliża się do niej Sebastian Lans-
bury. Jego blond włosy lśniły w świetle dziesiątków kandela-
brów, a usta zdobił wyćwiczony, przymilny uśmiech.
- Isabel, kochanie. Martwiłem się o ciebie, choć twoja
S
R
sekretarka powiedziała mi, że schowałaś się w klasztorze - mó-
wiąc to, spoglądał gdzieś ponad jej lewym ramieniem i Isabel
zorientowała się, że podziwiał swe odbicie w lśniącym marmu-
rze kolumny.
- Owszem, wymknęłam się na parę tygodni z moim ko-
chankiem - odparła zaczepnie.
To przyciągnęło jego uwagę. Spojrzał na nią.
- Co proszę?
Isabel poczuła, że się rumieni. Co ona wyprawia, po co to
powiedziała?
- Sebastianie, cenię sobie twoje towarzystwo, ale wolałabym
teraz zostać sama.
W tym momencie dostrzegła Adama stojącego blisko drzwi
balkonowych.
- Chyba nie mówisz poważnie - roześmiał się Sebastian. - Za-
raz zaczną się tańce. Czy mogę cię prosić?
- Sebastianie, znajdz sobie inną partnerkę. Ja nie mam ochoty
tańczyć i na pewno nie wyjdę za ciebie. - Rozpaczliwie próbo-
wała powstrzymać łzy. Teraz, gdy horror się skończył, ojciec i
brat byli bezpieczni i nie musiała myśleć o najgorszym, ból ser-
ca stawał się nie do zniesienia. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • projektlr.keep.pl