[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Wspólna przyszłość wydawała się czymś absolutnie nieosiągalnym.
Gdy pierwszy pacjent pojawił się w drzwiach, Leo odłożył swoje
sprawy na bok i z uśmiechem przywitał Ambrose'a Whittakera, fryzjera z
Bluebell Cove. Stary żartowniś zawsze pytał, dlaczego Leo nie pozwala
sobie wystrzyc boków i tyłu głowy.
Tym razem jednak nie żartował. Był blady, a kiedy siadał na krześle,
jego twarz wykrzywił grymas bólu.
 Byłem wczoraj na Molly Maid i pośliznąłem się na pokładzie 
powiedział.  Uderzyłem się w krzyż i teraz mam problemy z czuciem w
nogach.
108
R
L
T
%7łycie Ambrose'a kręciło się wokół dwóch rzeczy: jego salonu
fryzjerskiego przy porcie i jego łodzi, Molly Maid. Tego dnia jednak jedyna
miłość jego życia popadła w niełaskę.
 Może pan rozpiąć koszulę i pokazać miejsce, w którym czuje pan
ból?
 W dole pleców i w nogach.
Leo zbadał starszego pana i oświadczył:
 To może być ucisk na korzonek nerwu spowodowany upadkiem, ale
dopiero po wizycie w szpitalu będziemy wiedzieli na pewno. Jeśli wypadł
panu dysk lub coś uciska na nerw, tomografia komputerowa albo rezonans
magnetyczny powinny to wykazać. Zadzwonię po karetkę, żeby zawiozła
pana do izby przyjęć. Czy ktoś mógłby z panem pojechać?
 Tylko ten gość ze sklepu wędkarskiego, ale on prowadzi biznes.
Niedawno opiekował się swoim bratankiem, który został ranny w wypadku
samochodowym.  Stary fryzjer pokręcił głową.  Dam sobie radę sam,
tylko niech przestanie boleć.
 Przepiszę panu środki przeciwbólowe i poproszę, żeby ktoś je dla
pana wykupił. Dostanie je pan, zanim przyjedzie karetka  ciągnął Leo. 
Trudności z poruszaniem powinny ustąpić, jak ból minie, ale najważniejsze
jest znalezć jego zródło. Proszę usiąść w poczekalni.
Leo wiedział, jak wiele znaczy dla fryzjera jego łódz.
 Gdzie jest Molly Maid?  zapytał.  Mam nadzieję, że stoi
bezpiecznie w porcie.
 Ma się rozumieć. %7ładen ból w plecach nie przeszkodzi mi w
zacumowaniu jej w bezpiecznym miejscu.
Podczas przerwy na lunch cały personel, z wyjątkiem Amelie, mówił o
chrzcinach. Leo odebrał jej milczenie jako znak, że nie zamierza się pojawić
109
R
L
T
na uroczystości. Jeśli się nie myli, to znaczy, że ich znajomość nie ma szans
na to, by przerodzić się w trwały związek.
Na razie zamierzał to ignorować. Był dopiero poniedziałek, do
niedzieli pozostał jeszcze cały tydzień. Martwił się teraz przede wszystkim o
to, by Amelie nie zdecydowała się na powrót do Francji.
Amelie była zachwycona pomysłem, by Leo został ojcem chrzestnym
dziecka Harry'ego i Phoebe. Wiedziała, że spełni obietnicę daną podczas
chrzcin najlepiej, jak będzie umiał. Zastanawiała się, skąd jej pewność co do
jego uczuć w tej kwestii, i zarazem zagubienie, gdy w grę wchodziły jego
uczucia do niej.
Byłoby cudownie, gdyby ulegli swoim pragnieniom tamtej nocy,
jednak nierozważne słowa Lea przywołały najgorsze wspomnienia i czar
chwili prysnął.
Amelie wciąż zastanawiała się, czy musiałaby stawiać czoła jego
zmiennym nastrojom, gdyby mu się oddała. Nie miała pojęcia, że Leo był
gotów zostawić za sobą wspomnienia o rozpaczy po stracie Delphine.
Powiedziała mu, jak bardzo potrzebuje bezpieczeństwa, ale huśtawka jego
nastrojów nie mogła jej tego zagwarantować.
Jedna rzecz natomiast była jasna. Chciała być na chrzcinach ze
względu na niego, bo on też wspierał ją na pogrzebie. Oczami wyobrazni
widziała chrzciny ich dziecka, ślicznej dziewczynki lub chłopca ze złotymi
włoskami po tacie.
To marzenie jednak coraz szybciej uciekało do królestwa wiecznych
fantazji. Możliwość wspólnej przyszłości z każdym dniem oddalała się coraz
bardziej. Jedyne, co mogła zrobić, to pójść na chrzciny jako przyjaciółka i
nie rzucać się w oczy.
110
R
L
T
Dni spędzała w pracy, w nocy zaś powracały nieprzyjemne
wspomnienia. Tydzień dłużył się bezlitośnie. Pewnego dnia, ku zaskoczeniu
Amelie, zadzwonili jej rodzice. Okazało się, że są na dwumiesięcznych
wakacjach w Londynie i chcieliby się z nią zobaczyć.
 Kiedy do nas przyjedziesz?  zapytała matka bez zbędnych wstępów.
 Nie wiem  odparła Amelie zszokowana.  Pracuję w przychodni w
pięknym miasteczku w Devonshire. Jeśli wezmę wolne, pozostali lekarze
będą musieli przejąć część moich obowiązków. Nie chcę ich tym obarczać.
 W porządku.  W głosie Lisette Benoir nie było nawet cienia
rozczarowania.
Na tym rozmowa się skończyła, jednak odkładając słuchawkę, matka
Amelie ciężko westchnęła. Pragnęła częściej widywać córkę, ale nie od niej
to zależało. Decyzje podejmował Charles Benoir.
Telefon od rodziców wytrącił Amelie z równowagi. Miała wrażenie, że
gwałtownie wtargnęli w jej dopiero co poukładane życie. Poczuła się
niepewnie, choć nie wiedziała dlaczego.
 Co się stało?  zagadnął Leo.
Unikali siebie, rzadko rozmawiali, nawet na tematy zawodowe, ale
mina Amelie go zaniepokoiła.
Korciło ją, by odpowiedzieć, że kto jak kto, ale on powinien wiedzieć,
co ją trapi. Miała jednak świadomość, że zauważył jej zdenerwowanie.
 Moi rodzice są na wakacjach w Londynie. Zadzwonili ni stąd, ni
zowąd. Spytali, kiedy ich odwiedzę  odparła sztywno.
 No proszę! To chyba miłe z ich strony, nie sądzisz?
 Sądzę, że to był czysto grzecznościowy telefon. Podejrzewam, że
dostali mój numer od Ethana. W szpitalu, w którym pracowałam, koledzy
wiedzieli, że przyjechałam do Bluebell Cove, bo on mi to zasugerował. O
111
R
L
T
niczym nie wspominał, kiedy przyjechał tu z okazji pogrzebu, więc to musi
być bardzo świeża sprawa.
 Co zamierzasz zrobić? Spotkasz się z nimi?
 Jeśli będę miała taką możliwość. Powiedziałam, że mam swoje
obowiązki i wszystko zależy od ilości pracy w przychodni.
 Kiedy ostatni raz ich widziałaś?
 Rok temu. Pojadę pewnie do nich w weekend, na jeden dzień. Może
w sobotę.
 Mogę cię zawiezć, jeśli chcesz.
Amelie poczuła, że się czerwieni. Co to miałoby znaczyć? Czy to
propozycja pojednania? Oferta pomocy, którą Leo złożyłby każdemu w
potrzebie? Zwykła nagana za to, że nie chce podjąć wysiłku, by zobaczyć się
z rodzicami? A może Leo jest ciekaw, jak wygląda para bardzo ambitnych
osób, które przedkładały karierę nad dziecko?
Nie wspominał często o swojej rodzinie, jednak któregoś razu
napomknął, że pierwsze miesiące pracy w przychodni były dla niego bardzo
stresujące. Jego matka w tym czasie poważnie podupadła na zdrowiu i jego
głównym zajęciem w tamtym okresie były dojazdy do Manchesteru i z
powrotem.
On stawiał rodzinę na pierwszym miejscu i gdyby przychodnią
szefował wtedy ktoś inny niż Ethan, Leo zapewne musiałby zrezygnować z
pracy.
 Dziękuję za propozycję, będę o niej pamiętać.
 Z pewnością, a potem zapomnisz  odparł z lekką irytacją.  Na
miłość boską! Wiesz, ile taka podróż ci zajmie? Będziesz musiała wstać o
jakiejś nieludzkiej porze i lokalnymi pociągami dojechać do głównej linii [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • projektlr.keep.pl