[ Pobierz całość w formacie PDF ]

głupiego. To fakt, że czuła się dobrze tylko z Rosalie, Faith i
dziećmi w szpitalu. Inni ludzie ją onieśmielali, szczególnie
mężczyzni. Przy Jake'u jednak zupełnie traciła głowę. Im
RS
60
bardziej starała się zrobić na nim dobre wrażenie, tym gorszy
był wynik tych starań.
Nie była w końcu taka głupia. Ukończyła wyższe studia z
dobrym wynikiem. Były to studia humanistyczne, z których
niewiele miała pożytku na rynku pracy, ale jednakowoż nie była
głupia.
Problem w tym, że gdy Jake podchodził do niej tak blisko, w
kapeluszu nasuniętym na czoło, jej wzrok wędrował nie
wiadomo dlaczego poniżej klamry jego paska. Przestawała
wtedy w ogóle myśleć i plotła, co jej ślina na język przyniosła.
Postanowiła, że zadzwoni do Rosalie i poprosi, żeby po nią
przyjechała. Stara piastunka będzie umiała ją pocieszyć. Nieraz
głaskała Priss po głowie w momentach ogromnych zmartwień i
ocierała jej łzy. Gdy Priss dorastała i zaczęła umawiać się na
randki, nie za często, ale czasami, Rosalie ostrzegała, że
mężczyzni to banda leniwych nicponi. Porządna dziewczyna
musi bardzo na siebie uważać, bo te wstrętne chłopy mają w
głowie tylko jedno: jak słodkimi słówkami namówić ją do
grzechu.
Tak oto tata i Rosalie sprawili, że marzenia Priss o rodzinie
kończą się w smutny sposób: chce skorzystać z banku nasienia,
żeby móc mieć chociaż dziecko.
Cóż, zamierza zrealizować swój plan tak szybko, jak to będzie
możliwe. Sprawdzi tylko, kiedy panny Agnes tam nie będzie, i
tym razem nie da sobie niczego wyperswadować.
RS
61
ROZDZIAA PITY
- Nie zapomnij, że na sznurku przed domem wiszą twoje
rzeczy - powiedziała z zabawną powagą Priss, gdy wjeżdżali na
parking przed Willow Creek Arms. - Uprałam wszystko, co
znalazłam. Nie było przecież sensu włączać pralki dla paru
moich drobiazgów.
Jake wolał nie zabierać głosu na ten temat.
- I nie musisz mi wcale dziękować. To żaden problem. Nie
mogłam uruchomić suszarki, więc powiesiłam wszystko na
dworze. Moje rzeczy podsuszyłam przy piecu, bo nie chciałam
zabierać ci koszuli i tej bielizny z nogawkami...
- To były kalesony Pete'a, nie moje.
- Co takiego? - Priss szamotała się przez chwilę z pasem
bezpieczeństwa, który zsunął się z jej piersi i zacisnął na szyi.
- Nie wiedziałam... Tak, czy owak, twojej jedwabnej koszuli
nie mogłam wysuszyć przy piecu. Jedwab jest delikatny.
Jake wciąż nie odpowiadał. Na jego koszuli była metka z
napisem  Prać na sucho", więc robił to, czyli oddawał do pralni.
- Zawsze sama piorę swoją bieliznę - tłumaczyła Priss - ale
Rosalie nie pozwala ^ni prać innych rzeczy, chociaż to przecież
proste. Wkłada się je do pralki, dodaje trochę proszku i włącza
automat, no nie? A jak się upierze, przekłada się wszystko do
suszarki. Tylko że, jak ci mówiłam...
Jake miał taką minę, jakby rozbolał go brzuch. Priss
potrząsnęła go za ramię.
- Jake, czy coś się stało?
- Słuchaj, kochanie, czy pamiętasz, o czym rozmawiałyście
wczoraj z Faith w butiku z rzeczami dla niemowląt?
Wczoraj? Jak mogła przypomnieć sobie, co było wczoraj,
skoro on mówił do niej  kochanie". Eddie zwracał się do niej
per  kwiatuszku", ale on nazywał tak każdą istotę płci żeńskiej
od lat czternastu do czterdziestu pięciu.  Kochanie" to co
innego. Nikt nigdy nie mówił do niej  kochanie".  Moja droga"
RS
62
albo  kotku", owszem. Dużo ludzi mówiło do niej  moja droga",
tylko że to nic nie znaczy.
Słowo  kochanie", wypowiedziane lekko schrypniętym
barytonem, przyprawiło ją o drżenie serca.
- A... o czym wtedy rozmawiałyśmy?
- O tym, że chcesz mieć dziecko - przypomniał jej Jake. Priss
poruszyła się gwałtownie i pas znowu znalazł się na jej szyi.
- To była prywatna rozmowa - powiedziała sztywno.
- Ale w publicznym miejscu - zauważył Jake.
- Naprawdę, moja miła, panna Agnes miała rację. Chyba nie
jesteś gotowa na to, żeby mieć dziecko.
Priss robiła takie wrażenie, jakby te słowa sprawiły jej wielką
przykrość. Jake już chciał je jakoś cofnąć, ale, na litość boską,
przecież to była prawda. Ona niczego nie potrafiła. Była śliczna
jak obrazek i niewiarygodnie seksowna, ale zupełnie nie
przygotowana do normalnego życia.
- Posłuchaj, nie zrozum mnie zle - perswadował.
- Uważam, że powinnaś najpierw rozejrzeć się za jakimś
kandydatem na męża, zanim zaczniesz myśleć o dzieciach.
Przynajmniej ktoś będzie uważał, czy ta dziewczyna nie
wylewa dziecka razem z kąpielą albo nie wkłada małego do
suszarki, kiedy się zmoczy, myślał. Jego matka była dużo
młodsza, gdy pracowała w restauracji, hodowała warzywa w
ogródku za przyczepą i starała się wychować małego urwisa,
który dostarczał jej masę problemów.
- To bardzo przykre, co mówisz. Tylko dlatego, że nie
wysuszyłam twojego prania...
- Kochanie, mówię o tym dla twojego dobra. Ta Rosalie...
Myślisz, że kobieta w jej wieku ma jeszcze siły na wychowanie
dziecka? Sama mówiłaś, ile ma lat.
- Uważasz, że ja sobie z tym nie poradzę? Myślisz, że jeśli
mam gospodynię i nie musiałam pracować, to jestem do
niczego? - Jej głos załamał się. - Już wiem, to przez tę parszywą
kiełbasę!
RS
63
- Kochanie, uspokój się. To nie przez kiełbasę, i nigdy nie
powiedziałem, że jesteś do niczego. Uważam tylko...
- Nic nie mów! Myślisz, że nie umiałabym nalać wody do
szklanki, gdyby chciało mi się pić. Inni też myślą, że jeśli tata
miał pieniądze, to ja mam dwie lewe ręce! Nie jestem już taka [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • projektlr.keep.pl