[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Zgadza się. Absolutnie tak. Trzeba jednak pamiętać, że na piechotę zajęłoby im to dwa
dni. Muszą się więc wytłumaczyć jedynie z dwóch pozostałych.
 Czy po powrocie zameldowali w swoim raporcie o zasadzce?
 Nie  odparł Smothers, a w jego głosie zabrzmiała nutka gniewu.  Nic o niej nie
wspomnieli.
 Kiedy trzy dni pózniej Miloszević zaczął urządzać swoje konferencje prasowe, co
zrobiliście?  zapytałem.
 Poszedłem do generała Murphy ego. Powiedziałem mu, co się mogło przydarzyć
oddziałowi Sancheza.
 Ale wróćmy do oddziału Akhana  wtrąciła Morrow.  Czy Sanchez i jego ludzie
wyjaśnili, co się z nimi stało?
 Wszyscy twierdzili, że decyzję o ataku na posterunek podjął sam Akhan. Nie mogli
temu zapobiec. Strefa Trzy była rodzinnym miejscem dla wielu ludzi z oddziału Akhana, a
komendant z posterunku w Pilucy podobno torturował i zamordował kilku członków ich
najbliższych rodzin.
 Kiedy skończymy  poprosiłem  niech jeden z pańskich ludzi przyniesie mi kopię
raportu z naszej rozmowy.
 Okay.
 Czyż ujawnienie prawdy nie poprawia samopoczucia?  zapytałem teraz.
 Nie, wcale nie  odparł Smothers.  Nikomu z nas się nie podobało, że musieliśmy
przed panem kłamać. Ale my wierzymy w naszą misję tutaj.
Cóż, to tyle, jeśli chodzi o prawdę i sprawiedliwość w amerykańskim wydaniu.
Pożegnaliśmy się i ruszyliśmy na lotnisko, gdzie czekał już na nas przygotowany do lotu C
130.
* * *
W Aviano zatrzymaliśmy samochód przed marmurowym wejściem do tego samego hotelu
na wzgórzu. Dostaliśmy z Lisa Morrow sąsiadujące ze sobą pokoje. Wrzuciliśmy do nich
bagaże i zeszliśmy do holu.
Imelda i jej dwie asystentki zajęły pokoje piętro niżej i wynajęły apartament na nasze
biuro. Kiedy Morrow i ja wsiadaliśmy do busa, który miał nas zawiezć do bazy lotniczej,
Imelda i jej dziewczyny nadal wnosiły po schodach sprzęt komputerowy i pudła z papierem.
Dojazd do bazy lotniczej zajął nam piętnaście minut. Czekał tam na nas ten sam gruby
oficer lotnictwa. Był bardzo grzeczny i usłużny, ale potraktowałem go chłodno i Morrow
przyjęła taką samą postawę. Niech się chłopak trochę podenerwuje.
Spędziliśmy z Morrow wiele czasu, planując nasze kolejne posunięcie. W pierwszym
odruchu chcieliśmy wznowić przesłuchania Sancheza. Wystarczyło, by załamał się jeden z
dziewięciu członków zespołu, a Sanchez wiedział najwięcej. Lecz im dłużej o tym
rozmawialiśmy, tym bardziej dochodziliśmy do przekonania, że Sanchez nie był właściwym
człowiekiem. Odpowiadał za niepowodzenie tej akcji i dlatego miał najwięcej do stracenia.
Prokuratorzy hołdują takiej maksymie: ten, który ma najwięcej do stracenia, zwykle zeznaje
najmniej.
To Morrow wystąpiła z propozycją, żeby zacząć od Persica. W każdej organizacji jest lider
narzucony przez system, i to był Sanchez, oraz lider wybrany przez zespół, w tym wypadku
chorąży Persico. Jeśli jego zmusimy do mówienia, wtedy cały zespół pęknie.
Istniał też inny powód. W Kosowie w którymś momencie formalna linia dowodzenia
została przerwana. Być może w wyniku jakiegoś buntu. Według mnie, mógł się on wydarzyć
około czternastego. Wtedy właśnie rozbito oddział Akhana. Wtedy też Sanchez zameldował
przez radio, że nie mogą się ewakuować. To były jedynie moje domysły, ale zgodnie z nimi to
mógł być dzień, kiedy Persico przejął dowodzenie oddziałem.
Poszliśmy z Morrow do pokoju przesłuchań i ustawiliśmy stoły i krzesła tak, by
przypominały układem salę sądową. Po kilku minutach zjawiła się Imelda ze swoimi dwiema
asystentkami. Zaczęły podłączać komputer i urządzenie do transkrypcji. Chcieliśmy oboje z
Morrow, żeby pomieszczenie jak najbardziej przypominało sąd. To będzie nasuwało
świadkom myśli o ewentualnych następstwach ich zeznań.
Wreszcie wszystko było gotowe, wobec czego posłałem Imeldę po pierwszego świadka.
Zaanonsowała chorążego Persico, jakby była urzędnikiem sądu.
 Proszę usiąść  powiedziałem, wskazując krzesło, które ustawiliśmy pośrodku pokoju.
Usiadł, założył nogę na nogę i krótko przyglądał się Morrow, która trzymała magnetofon.
Potem jego szare oczy zatrzymały się na mnie.
 Czy mogę zapalić?  zapytał.
 Jeśli pan chce  odparłem.
Persico sięgnął do kieszeni i wyjął paczkę cameli. Włożył papierosa do ust i zapalił.
 Celem tej sesji jest sporządzenie pana formalnego oświadczenia na temat wszystkich
wydarzeń, jakie miały miejsce między czternastym a osiemnastym czerwca tysiąc dziewięćset
dziewięćdziesiątego dziewiątego roku. Czy jest pan pewien swojej rezygnacji z prawa do
posiadania adwokata?  zapytałem.
 Jestem pewien.
 W czasie przesłuchania oświadczył pan, że razem z oddziałem uczestniczył w operacji
Anioł Stróż w Kosowie. Kłamał pan, prawda? W istocie uczestniczył pan w operacji Anioł
Zemsty, która zezwalała na prowadzenie akcji zbrojnych przeciwko Serbom w Kosowie.
Zgadza się?
Zdecydowaliśmy z Morrow, że najlepszą strategią będzie zaatakowanie Persica naszą
najsilniejszą bronią. Już teraz wiedzieliśmy, dlaczego on i jego kompani kłamali z taką
pewnością siebie. Mieli za sobą rząd amerykański. Kto by się nie zgodził na opowiadanie
najmniej nawet wiarygodnych bredni, wiedząc, że NSA przygotowuje pilnie fałszywe
dowody na poparcie tych kłamstw, CIA stoi za tobą murem, a armia Stanów Zjednoczonych
wiąże skutecznie ręce prowadzącym dochodzenie?
Persico zaciągnął się papierosem i po chwili powiedział:
 Nie mam zielonego pojęcia, o czym mówicie.
 Jack Tretorne i generał Murphy dopuścili kapitan Morrow i mnie do szczegółów akcji
Anioł Zemsty. A teraz proszę odpowiedzieć na moje pytanie.
 Okay  rzekł.  Byliśmy częścią Anioła Zemsty.
 No, to załatwmy od razu drugie kłamstwo  powiedziałem.  Czy było formalne
zezwolenie na atak oddziału kapitana Akhana na posterunek policji w Pilucy?
 Nie.
 Dlaczego złożył pan kłamliwy meldunek pułkownikowi Smothersowi na temat
wydarzeń w Pilucy?
 Nie kłamaliśmy  odpowiedział ze spokojem.
Wyjąłem notatki z przesłuchań i udawałem, że je czytam.
 Dziewiętnastego poinformował pan majora Grenfelda, oficera operacyjnego pańskiego
batalionu, że przez cały dzień trzynastego pan i kapitan Sanchez próbowaliście odwieść
kapitana Akhana od pomysłu ataku na posterunek policji w Pilucy.
Persico znów zaciągnął się głęboko, rozejrzał za popielniczką, po czym strząsnął popiół na
podłogę.
 Starałem się cholernie mocno, żeby wybić kapitanowi Akhanowi z głowy ten atak.
 Pan się starał? A co z kapitanem Sanchezem?
 Cóż& on, eee& On też się starał. To była bardzo ryzykowna akcja.
 Dlaczego ryzykowna? Dlaczego tak się pan jej sprzeciwiał?
 Po pierwsze, nigdy nie podejmuj akcji zle zaplanowanej. Brak rozpoznania. Brak akcji
próbnej. Kapitan Akhan i jego ludzie palili się, żeby tam zejść i dobrać do skóry kilku
policjantom.
 Kiedy Akhan nie odstąpił od swojej decyzji, czemu nie powiadomił pan o tym nikogo?
 To należało do Sancheza. Niech pan jego zapyta.
Zgadywałem, kierując się instynktem.
 Czyżby Sanchez chciał, żeby doszło do tego ataku? Dlaczego nie zawiadomił
dowództwa?
 Pyta pan nie tego człowieka, co trzeba. Ja nie umiem czytać w myślach.
Mogłem jedynie zgadywać dalej.
 Doszedłem do wniosku, że Sanchez chciał, by doszło do tego ataku, podczas gdy pan
nie chciał. Kiedy wszyscy zginęli, obwinił pan Sancheza. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • projektlr.keep.pl