[ Pobierz całość w formacie PDF ]

znała sylwetki Julii i Jacques'a. Nim zdążyła cofnąć się
w cieÅ„, Julia odwróciÅ‚a siÄ™, raptownie przerywajÄ…c roz­
mowÄ™.
- Wreszcie wychynęłaÅ›. MyÅ›leliÅ›my, że nie zobaczy­
my ciÄ™ do rana. - PodeszÅ‚a do niej i objęła po przyjaciel­
sku w pasie. - Chodzmy zobaczyć, czy ciocia Tabby coś
ci zostawiła.
- Usiądz, kochana - zarządziła Julia, kiedy znalazły
BAKITNE WZGÓRZA 105
siÄ™ w kuchni. - Zaraz przygotujÄ™ ci ucztÄ™. Z obiadu zosta­
Å‚o trochÄ™ przepysznej zupy, a potem zrobiÄ™ ci swojÄ… spe­
cjalność: omlet z serem.
Z przyjemnością przyglądała się Julii, która zaczęła się
krzątać. Szło jej to bardzo sprawnie, a rozmowa, którą
zaczęła, na szczęście nie wymagała od Autumn wielkiego
wysiłku.
Po chwili Julia postawiła na stole szklankę mleka.
- Wypij to. Musisz odzyskać rumieńce.
Po mleku pojawił się gorący rosół, do którego zabrała
siÄ™ ze znacznie wiÄ™kszym zapaÅ‚em. CzuÅ‚a, że powoli od­
zyskuje siły.
- Grzeczna dziewczynka - pochwaliła Julia, stawiając
przed niÄ… omlet. - Zaczynasz wreszcie wyglÄ…dać jak czÅ‚o­
wiek. - Pijąc kawę, patrzyła, jak Autumn zabiera się do
omletu. - Cieszę się, że wreszcie udało ci się odpocząć.
Ten dzień wydawał się nie mieć końca.
Autumn dopiero teraz dostrzegła ciemne sińce pod
pięknymi oczami. Ogarnęło ją poczucie winy.
- Przepraszam. PowinnaÅ› siÄ™ poÅ‚ożyć, a nie skakać wo­
kół mnie.
Julia sięgnęła po papierosa.
- Poczekam, aż poczuję się naprawdę zmęczona. Mam
zamiar z caÅ‚ym wyrachowaniem wykorzystać twoje towa­
rzystwo i zatrzymać ciÄ™ tu jak najdÅ‚użej. A tak przy oka­
zji... - Spojrzała na Autumn przez obłok dymu. - Nie
jestem pewna, czy najmądrzej robisz, kręcąc się po domu
sama.
- O co ci chodzi? - Autumn zmarszczyła brwi.
- Włamano się przecież do twojego pokoju.
106 NORA ROBERTS
- No tak, ale... - Po tym, co się wydarzyło pózniej,
omal nie zapomniaÅ‚a o splÄ…drowanym pokoju. - Prawdo­
podobnie zrobiła to Helen.
- WÄ…tpiÄ™ - odparÅ‚a spokojnie Julia. - Helen z pewno­
ścią nie zostawiłaby po sobie bałaganu. Już się nad tym
zastanawialiśmy.
- My?
- To znaczy ja - poprawiła się Julia. - Sądzę, że osoba,
która podarÅ‚a twoje ubrania, próbowaÅ‚a coÅ› znalezć, a po­
tem starała się ukryć swój cel i stąd te zniszczenia.
- Niby czego można u mnie szukać? - zdziwiła się
Autumn. - Nie mam nic, co mogÅ‚oby aż tak kogoÅ› za­
interesować.
- Na pewno? Myślałam też o twoim wypadku w ciemni.
- Wpadłam na drzwi. - Machinalnie dotknęła sińca na
czole.
- Czyżby? - Julia odchyliÅ‚a siÄ™ na krzeÅ›le. - Nie by­
łabym tego pewna. Lucas mówił, że słyszałaś, jak ktoś
majstruje przy drzwiach. A jeśli... A jeśli ktoś otworzył je
gwałtownie i uderzył cię nimi?
- Były zamknięte - upierała się Autumn. Zaraz jednak
przypomniała sobie, że Lucas znalazł ją w otwartej
ciemni.
- Moja droga, sÄ… przecież klucze. - Julia uważnie pa­
trzyła na Autumn. - Nad czym się zastanawiasz?
- Były otwarte, kiedy Lucas... - Przerwała, kręcąc
głową. - Nie, to śmieszne. Niby czemu ktoś miałby to
zrobić?
- InteresujÄ…ce pytanie... A co powiesz o przeÅ›wietlo­
nym filmie?
BAKITNE WZGÓRZA 107
- Film? - Czuła, że pogrążają się w tym koszmarze
coraz bardziej. - Zwykły wypadek.
- To nie ty go przeÅ›wietliÅ‚aÅ›, Autumn. JesteÅ› zbyt do­
świadczona. Obserwowałam, jak pracujesz. Ruchy masz
płynne, pewne. Jesteś zawodowcem. Nie zniszczyłabyś
nieświadomie filmu.
- No nie - zgodziła się Autumn. Spojrzała Julii prosto
w oczy. - Co właściwie próbujesz mi powiedzieć?
- Może ktoś nie chciał, żebyś wywołała jakieś zdjęcie?
Film w twoim pokoju też został prześwietlony.
- Na razie wszystko rozumiem. - Odsunęła talerz
z resztkami omletu. - Ale tylko do tego punktu. Nie robi­
Å‚am zdjęć, których ktoÅ› mógÅ‚by siÄ™ obawiać. Fotografowa­
łam wyłącznie krajobraz. Drzewa, zwierzęta, jezioro.
- Widać ta osoba nie była tego pewna. - Julia szybkim
ruchem zgasiła papierosa. - Ktoś, kto tak się boi twoich
zdjęć, żeby ryzykować wÅ‚amanie do pokoju, a potem po­
zbawić cię przytomności, jest z pewnością niebezpieczny.
Tak bardzo, że może zamordować. Może też zaatakować
cię ponownie, jeśli uzna to za konieczne.
- Jane? OskarżyÅ‚a mnie o szpiegowanie, ale nie mog­
łaby przecież...
- Dlaczego nie? - Głos Julii znów stał się twardy.
- Zrozum, że każdy doprowadzony do ostateczności
człowiek staje się zdolny do morderstwa. Absolutnie
każdy!
Autumn przypomniała sobie wyraz twarzy Lucasa, gdy
objÄ…Å‚ palcami jej szyjÄ™.
- Jane była na skraju załamania - ciągnęła Julia. -
Twierdzi, że wyznała Robertowi całą prawdę, ale jaki
108 NORA ROBERTS
masz na to dowód? Albo Robert, wściekły na Helen za to,
przez co musiała przejść jego żona. Bardzo ją kocha.
- Tak, wiem... - Widziała przecież jego gniew, gdy
opowiadał o tragicznych przejściach Jane.
- Jest też Steve. - Julia zaczęła bębnić palcami po
stole. - Mówi, że Helen miaÅ‚a tylko maÅ‚o znaczÄ…cÄ… infor­
mację o jakimś kontrakcie. Jednak mogło to zagrażać jego
politycznej karierze. A Steve jest bardzo ambitny.
- Ale...
- Z kolei w przypadku Lucasa - Julia nie pozwoliła
sobie przerwać - chodzi o bardzo delikatnÄ… sprawÄ™ roz­
wodową. Helen była w posiadaniu materiałów, które jej [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • projektlr.keep.pl