[ Pobierz całość w formacie PDF ]
przedmiotem... Zaczynam \ałować, \e wyrzuciłam całą
tą korespondencyę, bo warto ją było komu pokazać od
czasu do czasu. Były tam sonety, poezye na cześć
radium, listy ró\nych wynalazców, listy
spirytystyczne, listy filozoficzne, a wczoraj jeden
amerykanin pisał do mnie z prośbą, abym mu po-
zwoliła konia wyścigowego ochrzcić mojem nazwis-
kiem. Przytem naturalnie stos próśb o autografy i
fotografie... **
Nawet Irenka i dziadek nie zaznawali spokoju, bo i
na nich czyhali dziennikarze. Doktor Curie opędza się
natrętom jak mo\e, ale szczęśliwy jest z dowodów
uznania okazywanych jego synowi, w którego wielkość
przecie\ nigdy nie wątpił. Nade wszystko jednak
pragnie, \eby oszczędzano sił Piotra, u którego od
pewnego czasu bez jakiejś widocznej przyczyny
występują oznaki wielkiego zmęczenia, co doktora
bardzo niepokoi. Od niepotrzebnych wywiadów i
niepo\ądanych wizyt stara się równie\ uchronić
Marię, oczekującą narodzin dziecka. Nawet Irenkę
musi bronić przed niedys-kretnymi pytaniami
dziennikarzy. Dziewczynka ukrywa się często w
sąsiednim domu państwa Per-rin, przyjazń łącząca te
dwa domy jest jednak znana powszechnie,
dziennikarze więc nie wahają się wdzierać i tam.
* Ewa Curie, Maria Curie, przekł. H. Szyllerowej, PWN,
Warszawa 1958, str. 202. " ** Tam\e, str. 202 203.
Zabieram niekiedy Irenkę do Sevres. Dziewczynka
lubi zwiedzać gabinet przyrodniczy, gdzie gipsowy
odlew kła mamuta podnieca niezwykle jej
wyobraznię. Czy Eugenia widziała mamuta?
pyta powa\nie, bo chciałaby uzyskać jakieś ścisłe
informacje o olbrzymim zwierzęciu. A \e Eugenia jej
odpowiada, i\ mamut \ył bardzo dawno temu, więc
nie mogła go widzieć, dziewczynka, która chce mieć
wiadomość z pierwszej ręki, oświadcza: No to
spytam się dziadzi." Zwłaszcza lubi chodzić ze mną
do sali i laboratorium, w których wykłada jej mama.
Na podstawie posiadanych w domu fotografii
rozpoznaje ró\ne zakątki parku, gdzie liczne
pokolenia uczennic szkoły fotografowały jej Me.
Wielka tylko szkoda, \e w czasie tych wizyt nie
mo\na uniknąć dowodów czułości ze strony uczennic
mamy, bo irenka, która nigdy zbyt towarzyska nie
była, okropnie tego nie lubi.
śycie Irenki zostało jednak bardzo zakłócone. 6
grudnia 1904 przychodzi na świat siostrzyczka, mała
Ewa, która z kolei zagarnia wielką część coraz
krótszych chwil spędzanych w domu przez Piotra i
Marię. Chcąc nie chcąc muszą w końcu przyjąć
niektóre oficjalne zaproszenia, odbyć kilka podró\y,
wygłaszać odczyty, a Irena z wielkim trudem
przystosowuje się do tego nowego stanu rzeczy.
Teraz, gdy poprawiła się ich sytuacja materialna,
Piotr i Maria Curie wychodzą czasami na koncert lub
do teatru. W pamięci zachowałam oglądane wspólnie
z Piotrem i Marią przedstawienie sztuki Gorkiego
Na dnie" w teatrze TOeuvre, w którym grała
przybyła specjalnie do Pary\a Eleonora Duse *.
Maria Curie lubiła takie wstrząsające dramaty, co
bardzo śmieszyło dziadka. Nie mógł zrozumieć, jak
mo\na tego rodzaju emocji szukać w teatrze jako
rozrywki.
W samym zresztą domu państwa Curie miało
kiedyś miejsce niezwykłe wydarzenie. Będąca wów-
* Eleonora Duse (1859 1924), wielka aktorka wło-
ska, celowała w rolach o wysokim napięciu drama-
tycznym ( przyp. tłum.).
61
60
czas u szczytu sławy wielka tancerka Loie Fuller *,
pragnąc w jakiś sposób wyrazić swój podziw dla
dwojga uczonych, zaproponowała, \e przyjdzie do
ich domu zatańczyć specjalnie dla nich. Po ocza-
rowaniu, którego zródłem była poświata bijąca nocą w
laboratorium od probówek z radem, zaznała teraz
Irenka upojenia baśniowym tańcem świetlistego
motyla, jakim była Loie Fuller.
Dotychczas znała dziewczynka tylko mamę wy-
chodzącą do laboratorium w zwykłej szarej sukni.
Obecnie zdarzało się jej widywać zupełnie inną Me,
bardzo piękną w wieczorowej sukni, w której
udawała się na jakieś uroczyste przyjęcie. Była to
wprawdzie ta sama Me o głęboko osadzonych
siwych oczach pod wielkim wypukłym czołem i o
puszystych blond włosach, ale biel odkrytych ramion
czyniła ją w oczach dziecka jeszcze bardziej
zachwycającą.
Wybór Piotra Curie do Akademii nie sprawił na
mał\onkach najmniejszego wra\enia. Radością na-
pełniła ich natomiast nominacja Marii na kierownika
laboratorium swego mę\a, będąca wyrazem
oficjalnego uznania jej współpracy przez ministerstwo.
Dalekie jednak od zaspokojenia ich potrzeb oka-
zało się to małe laboratorium przy ulicy Cuvier,
składające się z dwóch zaledwie pokoików. I kiedy
w pazdzierniku 1905 Piotr Curie wreszcie obejmuje
stworzoną specjalnie dla niego katedrę fizyki w
Sorbonie, stwierdza, \e dla katedry tej w ogóle nie
przewidziano laboratorium. Uzyskał tylko mo\ność
zatrzymania obu pokojów przy ulicy Cuvier, a na
dziedzińcu dobudowano mu dwie inne izby.
Wszystko to jednak nie rozwiązywało sprawy i Piotr
Curie pisze do swego przyjaciela Georges Gouya 7
listopada 1905:
Wykłady rozpoczynam jutro, ale warunki do przy-
gotowania doświadczeń mam bardzo złe; sala wy-
. * Loie Fuller (1869 1926), sławna tancerka amery-
kańska, zmarła w Pary\u (przyp. tłum.).
kładowa znajduje się w Sorbonie, a moje laboratorium
przy ul. Cuvier. Poza tym odbywa się w tej sali wiele
innych wykładów, tak i\ na przygotowanie do mojego
pozostaje zaledwie kilka godzin. *
Jak\e uzasadniony jest \al Marii Curie, \e Pio-
trowi Curie, laureatowi nagrody Nobla w dziedzinie
fizyki, jako największe ustępstwo ofiarowano te
dwie izby:
Nie mo\na się oprzeć uczuciu goryczy na myśl,, \e
to było ustępstwo ostatnie i \e w rezultacie jeden z
największych francuskich uczonych nigdy nie
rozporządzał odpowiednim laboratorium, choć jego
geniusz objawił się ju\ gdy miał lat dwadzieścia.
Zapewne, gdyby był \ył dłu\ej, byłby się wcześniej
czy pózniej doczekał nale\ytych warunków pracy,
lecz w wieku lat czterdziestu siedmiu jeszcze ich był
pozbawiony. Czy\ mo\na pojąć \al, jaki ogarnia
człowieka, który namiętnie i bezinteresownie
pracując nad wielkim dziełem widzi, i\ realizacja
jego marzeń wcią\ się opóznia skutkiem braku
odpowiednich warunków do pracy? I czy mo\emy bez
głębokiego bólu myśleć o tym najgorszym z
wszystkich marnotrawstwie: o niepowetowanym
trwonieniu najcenniejszych dóbr narodu: geniuszu, sił i
zapału jego najlepszych dzieci?
...Prawda, \e w tych nędznych warunkach doko-
nano odkrycia radu, a szopę, w której się to stało,
otacza dziś urok legendy. Lecz ów czynnik roman-
tyzmu bynajmniej nie był korzystny dla sprawy:
zu\ył on nasze siły i opóznił dokonanie dzieła. Ma-
jąc lepsze mo\liwości pracy, byłoby się skróciło jej
pierwszy pięcioletni okres do lat dwóch, zarazem
łagodząc i natę\enie wysiłku.**
Wiosną 1906 Piotr i Maria Curie spędzili początek
ferii wielkanocnych w Saint-Remy-les-Che-vreuse i
wrócili do Pary\a, \eby uczestniczyć w posiedzeniach
Francuskiego Towarzystwa Fizycznego, które
odbywały się w drugiej połowie wakacji. Miałam u
nich na ten czas zamieszkać.
Przed wyjazdem do Saintonge poszłam po\egnać
się do miłego dornu przy bulwarze Kellermanna,
* Ewa Curie, Maria Curie, przekł. H. Szyllerowej,
PWN. Warszawa 1958, str. 218 219.
** Tam\e, str. 219.
62
63
n
domu, który stał się dla mnie przybytkiem, gdzie
spełnione zostało wszystko najlepsze, czym \ycie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]