[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Nie rób mi tego! Błagam!  jęknęła.
 Leah?  Adam wszedł do pokoju dziewczyny, żeby powiedzieć, że już zwolnił łazienkę.
Nie znalazł jej w swoim łóżku i trochę się zdziwił, że tu też jej nie ma. Usłyszał trzaśniecie
drzwi od podwórza. Podszedł do otwartego okna, chcąc ją zawołać. Oniemiał spojrzawszy na
dół. Leah niosła przed sobą tacę z taką ilością jedzenia, że dałoby się tym nakarmić pułk
wygłodzonego wojska.
Ciekawe, kto to z samego rana jada takie obfite posiłki, pomyślał.
Gdy się zbliżyła do otwartego okna, Adam zauważył, że na tacy leżą także świece. Po co
jej świece? zdziwił się, ale kiedy pobiegła z tym wszystkim w stronę lasu, przypomniał sobie,
jak wczoraj wydawało mu się, że widzi w ciemnościach jakieś ogniki. Przeraził się nie na
żarty.
Wypadł na podwórze boso, w samych tylko szortach i podkoszulku. Postanowił pójść za
Leah i dowiedzieć się wreszcie, co tak skrzętnie przed nim ukrywa. Koło hamaka zwolnił
trochę, żeby Leah nie zorientowała się, że ją obserwuje. Wciąż jednak nie mógł się pozbyć
bezsensownej myśli, że i jego ktoś obserwuje. Nerwy miał napięte jak postronki.
Z daleka usłyszał dochodzące ze starej szopy odgłosy szamotaniny. Usłyszał nagle, że
Leah woła:  Nie rób mi tego! Błagam! Wydał z siebie grozny okrzyk bojowy i całym
ciężarem ciała rzucił się na drzwi. Jego oczom ukazał się zdumiewający widok.
Na środku szopy Leah szarpała się z jakimś ciemnowłosym, młodym mężczyzną. Kiedy
Adam wpadł do środka, oboje zamarli w bezruchu, a potem młodzieniec gwałtownie
przyciągnął do siebie dziewczynę, jakby chciał się nią zasłonić. Z grozną miną Adam zaczął
się do niego zbliżać.
 Nie!  krzyknęła Leah. Wyrwała się i podbiegła do Adama. Zderzyli się i upadli na
ziemię. Potoczyli się aż pod ścianę.
Obcy mężczyzna ukrył się w ciemnym kącie szopy. Z trudem chwytał powietrze i
drżącymi rękami osłaniał głowę.
 Już nigdy więcej nie przyjadę do domu  jęczał głośno.  To zbyt niebezpieczne.
 Mordred?  zapytał Adam przyglądając mu się uważnie.
 Tak  potwierdziła Leah.  To właśnie on. Nic ci się nie stało?  zapytała przerażonego
kuzyna.
 A co miało mu się stać?  Adam się zirytował.
 Mało brakowało, a skręciłabyś mi kark.
 Tak go przestraszyłeś, że o mało nie dostał zawału  Leah ofuknęła Adama.
 A kim ty, u licha, jesteś?  spytał Mordred.
 Adam Jordan.
 Adam Jordan?  Mordreda na chwilę zamurowało.  Dużo o tobie słyszałem. Czytałem
dwie twoje książki.  One także służyły to naprawdę świetna powieść. Słuchaj, o tych
szesnasto wiecznych prostytutkach to prawda? No wiesz, chodzi mi o to, czy one naprawdę...
 To chyba nie jest najlepszy moment na pogaduszki  przywołała go do porządku Leah.
 Przynajmniej raz w życiu mogę ci przyznać rację  poparł ją Adam.  Czy ty masz
zamiar ukrywać go w tej cholernej szopie przez resztę życia?
 Nie mów do mnie takim tonem  skarciła go Leah.  Tym razem naprawdę przebrałaś
miarę. Jak długo zamierzałaś utrzymywać to w tajemnicy?
 Posłuchaj...  zaczął Mordred.
 Ty się do tego nie mieszaj.  Adam nie pozwolił mu mówić dalej.
 Nie odzywaj się do niego w ten sposób!  wykrzyknęła Leah.
 Ten człowiek włamał się do systemu informatycznego jakiejś ważnej instytucji lub
dużej firmy i prawdopodobnie zniszczył wyniki wielu lat kosztownych badań, a ty go
ukrywasz przed ludzmi z ochrony?  Adam patrzył na Leah i Mordreda z nie ukrywanym
obrzydzeniem.  Właśnie się zastanawiam, które z was powinienem udusić najpierw.
 Poczekaj  przerwała mu Leah.  Powiedziałeś systemu informatycznego?
 Tak. Ci faceci, którzy tu wczoraj byli, są pracownikami firmy, do której ten system
należy.
 A jak się nazywa ta firma?  zapytał Mordred.
 RMQE.
 RMQE?  powtórzył.  To oni mnie ścigali po całym kraju? Dlaczego mi nie
powiedziałaś, że to o nich chodzi?  zapytał kuzynkę z pretensją w głosie.
 Nie mam pojęcia, co to jest RMQE.  Leah była bliska płaczu.
 Czy ty naprawdę nie czytasz niczego poza podręcznikami historii?!  krzyknął
Mordred.  To wielka firma międzynarodowa. W swym systemie informatycznym gromadzi
dane dotyczące badań przestrzeni kosmicznej, kontraktów zbrojeniowych, a także
najważniejszych osiągnięć medycyny.
 Co ty im zrobiłeś?  zapytał Adam.
 O tym właśnie zamierzamy porozmawiać  odezwał się jakiś obcy głos.
Leah, Adam i Mordred odwrócili się gwałtownie. W drzwiach szopy stało sześciu
wysokich mężczyzn. Wszyscy mieli ponure twarze, ciemne garnitury, a dwóch było
uzbrojonych. Leah zbladła jak płótno. Mordred zzieleniał.
 Dlaczego zamiast prowadzić normalne życie w Cudahay w stanie Wisconsin dałem się
namówić na zamieszkanie w tym domu wariatów?  westchnął Adam.
 Znalezli go  szepnęła Leah.
 FBI?  zapytał Mordred.
 Nie  uśmiechnął się jeden z mężczyzn.  Ja nazywam się Gibson, to jest Bryniarski, a
reszta to nasi pomocnicy. Naprawdę trudno było pana znalezć, panie McCargar.  Włączył
krótkofalówkę i zameldował komuś, że właśnie odszukał podejrzanego i przystępuje do
przesłuchania.
 Czy pozwolicie mi odejść, jeśli was przeproszę i obiecam, że to się już nigdy więcej nie
powtórzy?  zapytał Mordred pełnym nadziei głosem.
 Nie.  Gibson przecząco pokręcił głową.  Musi nam pan najpierw wiele wyjaśnić,
panie McCargar. I pańscy przyjaciele także. Możemy wejść do domu?
Adam, Mordred i Leah razem z eskortą wyszli z szopy. Leah miała absolutną pewność, że
to wszystko jej wina. Niechcący zaprowadziła ich do Mordreda. Złość w oczach Adama
jeszcze bardziej ją przeraziła. Czy wybaczy jej, że go w to wszystko wciągnęła? Miał rację.
Powinna zmienić postępowanie, zanim na dobre zagmatwa sobie życie. Patrzyła na Adama i
zastanawiała się, czy przypadkiem już nie jest za pózno.
ROZDZIAA JEDENASTY
Menażeria Verbeny jak zwykle radośnie powitała gości. Okazało się, że Bryniarski
uwielbia zwierzęta. Zapomniał nawet na chwilę o swoich obowiązkach. Tylko dwóch ludzi z
obstawy bardzo się przestraszyło Poszukiwaczki. Chroniąc się przed oznakami sympatii
zwierzaków, na prośbę Gibsona zamknęli się w gabinecie. Gibson miał zamiar ich rozdzielić i
przesłuchiwać każde z osobna, ale Adam zdecydowanie się temu sprzeciwił.  Nie ma pan
prawa protestować  przypomniał mu Gibson.
 To oni mają broń  ostrzegła Leah.
 Jedyne, co do tej pory widziałem, to legitymacja RMQE. Nie reprezentujecie żadnej [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • projektlr.keep.pl