[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Tak.
 I pani zamordowała Oskara Lastowskiego.
 Tak.
Słowa padały ostre jak świst bata. Downara zaskoczyła zimna krew tej dziewczyny. Dopiero teraz
zorientował się, z jakim typem ma do czynienia. Nie wątpił w to, że na każde pytanie otrzyma odpowiedz.
 Więc pani przyznaje się do zabicia Oskara Lastowskiego? .
 'Przed chwilą to zrobiłam. Po co mamy w kółko powtarzać jedno i to samo?
 Czy morderstwa dokonała pani lancetem doktora Mierzwińskiego?
 Nie. Przyniosłam ze szpitala nóż chirurgiczny.
 Czy w szpitalu nie zauważono braku tego noża?
 Owszem, zauważono. Szukali. Lekarze nawet żartowali, że może doktor Kornak zostawił nóż w
jamie brzusznej pacjenta.
 Dlaczego pani zabiła Lastowskiego?
 Byłam pewna, że ten łajdak Mierzwiński zostanie powieszony albo do końca życia będzie siedział
w więzieniu.
 Jeżeli pani tak nienawidzi Mierzwińskiego, dlaczego jego pani nie zabiła?
 To nie byłaby żadna kara. Nawet nie zorientowałby się, że umiera. Co innego czekać w więzieniu
na wykonanie wyroku śmierci. Chciałam, żeby się bał, żeby umierał ze strachu.
W tych słowach było tyle nienawiści, tyle zimnego okrucieństwa, że Downar poczuł się nieswojo.
Wielu już w życiu widział cynicznych zbrodniarzy, ale że ta młoda, piękna dziewczyna była zdolna do
popełnienia zbrodni z premedytacją, przechodziło ludzkie pojęcie.
 Czy nie pomyślała pani o tym, że zabija pani niewinnego człowieka?
 W moim zawodzie przyzwyczaiłam się do widoku śmierci. Nieraz widziałam, jak człowiek kończył
się pod nożem chirurgicznym. Te rzeczy na mnie nie robią wrażenia.
 Może mi pani opowie, jak to wszystko się odbyło?
 Zwyczajnie. Słyszałam, jak Mierzwiński umawiał się z Lastowską. Napisałam list do Lastowskiego
i czekałam, aż wróci do domu. Parę razy telefonowałam. Nikt nie odbierał. Wreszcie odezwał się męski
głos. Powiedziałam, że chcę mówić z panią Lastowską. Odparł, że żony nie ma w domu. Wtedy pobiegłam
do ich mieszkania, wsunęłam list pod drzwiami, zadzwoniłam i uciekłam na półpiętro. Słyszałam, jak
powiedział:  Cóż to za tajemnicza korenspondencja". Byłam pewna, że otrzymał list. Dobrze pomyślane,
prawda?
 Znakomicie  przyznał Downar.  I potem wieczorem poszła pani do tego domu, w którym
mieszka Mierzwiński
 Oczywiście. Zaopatrzyłam się przedtem w nóż chirurgiczny. Potem to już było proste. Ukryłam się
na półpiętrze i czekałam, aż przyjdzie Lastowski.
 Była pani pewna, że przyjdzie?
 No... całkowitej pewności oczywiście nie mogłam mieć, ale przypuszczałam, że jednak przyjdzie.
Mężczyzni lubią takie numery. Lastowskiemu do rozwodu mogło się przydać schwytanie żony in flagranti.
 Pani była bardzo dobrze poinformowana o małżeńskich sprawach państwa Lastowskich.
 Powodzenie każdego przedsięwzięcia w osiemdziesięciu procentach opiera się na dobrej informacji
 powiedziała z uśmiechem protekcjonalnej wyższości.
 Jednakże mimo doskonalej informacji pani przedsięwzięcie nie zostało uwieńczone sukcesem 
zauważył Downar.
Westchnęła.
 Przegrałam. To prawda. Popełniłam kardynalny błąd. Rękawiczki. Zdjęłam rękawiczki Byłam
pewna, że wina Mierzwińskiego będzie dla milicji oczywista. I paskudnie wpadłam. No cóż... mówi się
trudno. Czy ma pan jeszcze jakieś pytania?
Downar potrząsnął głową.
 Na razie nie.
 To dobrze, bo już mnie zaczynała nudzić ta rozmowa.
Kiedy drzwi zamknęły się za Alicją, Downar jeszcze długo siedział nieruchomo, pogrążony w ponurej
zadumie. Wreszcie podniósł słuchawkę i nakręcił numer Walczaka.
 Wiesz co, Karolu?  powiedział, usłyszawszy głos przyjaciela.  Dzisiaj jest piątek. Jeżeli
mógłbyś dostać jeszcze bilety na koncert, to chętnie z tobą pójdę.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • projektlr.keep.pl