[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Nagle zdrętwiała, nie wierząc własnym oczom. To niemożliwe!
Podeszła do obrazu i kucnęła. Drżącym palcem przesunęła po płótnie, a po jej policzku
spłynęła łza.
- Dlaczego? - szepnęła. - Flemming, dlaczego? Obraz był pocięty, największym
zniszczeniom uległ las i woda, rodziny kaczek już w ogóle nie było widać pośród strzępów. Tylko
kobieca postać pozostała nienaruszona. Hannah wzięła głęboki oddech. Co to ma znaczyć?
Odwróciła się, nie mogąc patrzeć na obraz.
- Dlaczego? - powtórzyła. - Flemming, dlaczego?
W tej samej chwili Ole i Åshild leżeli przytuleni w swoim ogromnym Å‚ożu. Rozmawiali po
cichu, choć przecież i tak by nikomu nie przeszkodzili.
- UrzekÅ‚ mnie, owszem. - Åshild przyznaÅ‚a siÄ™ do fascynacji malarzem, zdumiaÅ‚a siÄ™ jednak,
gdy Ole powiedział jej o swej zazdrości, która była przecież całkiem bezpodstawna. - On jest
szalenie spontaniczny.
- No i niezÅ‚y z niego uwodziciel. - Ole mocno przytuliÅ‚ Åshild. - Tak strasznie siÄ™ bojÄ™, by
nikt mi ciebie nie odebrał.
- Nikt mnie nie odbierze najlepszemu na świecie... trollowi.
Oboje wybuchnęli śmiechem, przytulając się do siebie.
- Flemming ma jednak problemy, które niełatwo rozwiązać. Martwię się o Birgit. - Ole
nieco spoważniał. -Ona wyczuwa doskonale atmosferę między matką i ojcem i to ją często krępuje.
Nieraz widziałem, jak chciała coś powiedzieć i wycofywała się w ostatniej chwili, jakby się bała, że
ojcu się to nie spodoba i że ją uderzy.
Åshild przytaknęła. Jej też byÅ‚o żal dziecka i uważaÅ‚a, że coÅ› z tym trzeba zrobić. Przez
dłuższy czas leżeli w milczeniu.
- A gdybyśmy tak wzięli Birgit ze sobą do Hemsedal na lato? Może dobrze jej zrobi
odmiana i górskie powietrze? - Åshild odwróciÅ‚a gÅ‚owÄ™ i spojrzaÅ‚a na męża.
Ole zaniemówił. Sam o tym myślał, lecz nie miał odwagi tego zaproponować. Nie
przypuszczaÅ‚, że Åshild zechciaÅ‚aby wziąć na siebie takÄ… odpowiedzialność.
- Mówisz poważnie? - Usiadł na łóżku i spojrzał na nią. - Nie chciałbym, żebyś się czuła
zmuszona do...
- Szsz... - Åshild poÅ‚ożyÅ‚a mu palec na ustach. - MyÅ›laÅ‚am już o tym przez jakiÅ› czas.
Byłoby miło, gdyby Birgit z nami pojechała, jeśli tylko zechce.
Ole pogłaskał żonę po włosach i po szyi. Pieścił ramiona i przytulił z całej siły. Jego palce
zsuwały się po jej plecach coraz niżej.
- Åshild, chyba nie dam ci spokoju. Kusisz mnie. -A musisz zostawiać mnie w spokoju? -
zaśmiała się.
Ole czuł, że ona też go pragnie.
- Kocham cię - mruknął z ustami skrytymi gdzieś w jej włosach. Zaczął obcałowywać całe
jej ciało, coraz niżej i niżej.
- Ole, dzisiaj to ja nie mogę już dłużej czekać - szepnęła, przytulając się mocniej.
Ole nie dał się długo prosić, bo jego męskość rwała się ku niej. Dotknął jej tylko delikatnie,
by sprawdzić, czy jest gotowa i wsunął się w nią głęboko.
Pózniej, gdy leżeli już obok siebie, ciężko oddychajÄ…c, Åshild miaÅ‚a uÅ›miech na twarzy i
odpływała powoli w krainę snu. Ole potrzebował dłuższej chwili, by jego ciało ochłonęło. Ale i
jego zaczynała ogarniać senność. Obrócił jeszcze twarz na poduszce, by spojrzeć na profil żony.
Jakim ona jest dobrym człowiekiem, pomyślał. Nic nie zniszczy ich związku! A już na pewno
żaden malarz z Kopenhagi.
Rozdział 10
Boże Narodzenie minęło, zaczął się rok 1838. Birgit obchodziła urodziny w przeddzień
Wigilii. Ole zaproponował, by urządzili sobie kulig z pochodniami i była to wspaniała atrakcja i dla
dorosłych, i dla dzieci, które zostały zaproszone na przyjęcie. Mała jubilatka promieniała przez cały
dzień, a wszyscy się starali, żeby czuła się bezpiecznie i była zadowolona.
Hannah i Flemming podarowali jej nowe siodło. Nie mogła się doczekać, kiedy będzie
mogÅ‚a je wypróbować. Ole i Åshild kupili jej Å›liczny zestaw na komodÄ™: szczotkÄ™ do wÅ‚osów,
grzebyk i lusterko w oprawie z emalii. Ten prezent też bardzo jej się spodobał. Birgit widywała jak
matka szczotkuje włosy w swoim pokoju, Hannah często nie mogła znalezć grzebienia, bo córka go
pożyczała. Teraz miała swój własny.
Flemming od czasu pamiÄ™tnego obiadu z Wilhelmem Røbe byÅ‚ bardzo milczÄ…cy, lecz
uczestniczył we wszystkich uroczystościach bożonarodzeniowych. I ani razu się nie zdenerwował.
Boże Narodzenie wszystkim upłynęło w miłej atmosferze.
Może Flemming odzyskał już panowanie nad sobą, pomyślał Ole. W takiej sytuacji nie
powinniśmy zabierać Birgit do Hemsedal. Siedział otulony wielkim płaszczem w powozie jadącym
do Kopenhagi. Obok siedziaÅ‚a Åshild, z pledami na kolanach i futrem na ramionach. ByÅ‚o zimno,
jednak nie tak jak w styczniowy dzień w Hemsedal. Stangret często się odwracał, by zapytać, czy
nie jest im zimno, jednak żadne z nich nie marzło.
- Teraz naprawdę się zabawimy. - Ole szturchnął żonę w bok i się uśmiechnął. - Do tej pory
prawie nie mieliśmy czasu dla siebie.
- No, ale mieliÅ›my noce dla siebie - powiedziaÅ‚a Åshild.
- Na szczęście. Czasami nie mogłem się doczekać wieczoru, tak bardzo za tobą tęskniłem. -
Ole spojrzał na rumiane policzki żony z czułością. - Będziemy mieć dużo czasu, by zwiedzić
[ Pobierz całość w formacie PDF ]