[ Pobierz całość w formacie PDF ]

ogólne pojęcie, gdzie to jest. Z biegiem
lat odkryłem, że najlepiej udawać, iż wiem, co robię i dokąd zmierzam. Oszczędza to
wielu dyskusji.
Oddaliliśmy się nieco od plaży i na miłej leśnej polance rozbiliśmy obóz. Chciałem
zabrać się za gotowanie, ale Pol nawet nie chciała o tym słyszeć. Próbowałem chociaż
udzielić jej kilku rad na temat pichcenia na otwartym ogniu, ale ona szorstko kazała mi
pilnować własnego nosa i zabrała się za to po swojemu. Muszę przyznać, że kolacja nie
okazała się wcale taka zła.
Przez następnych kilka dni wędrowaliśmy przez ten prastary las na północny zachód.
Okolica była nie zamieszkana, toteż nie dostrzegłem żadnych ścieżek. Kierowałem się na
wyczucie, wybierając najłatwiejszą drogę. Wiele lat swego życia spędziłem w lasach i
odkryłem, że to najlepszy sposób poruszania się w nich. Oczywiście wiązało się to z pewnym
krążeniem, ale ostatecznie doprowadzało cię tam, dokąd zmierzałeś.
Jednak Polgarze to się nie podobało.
- Ile dziś przeszliśmy? - zapytała mnie pod wieczór drugiego dnia.
- Och, nie wiem - odparłem. - Pewnie z siedem, osiem lig.
- Mam na myśli w linii prostej.
- W lesie nie chodzi się po linii prostej, Pol. Drzewa przeszkadzają.
- Można to zrobić szybciej, ojcze.
- Spieszysz się?
- Nie sprawia mi to szczególnej przyjemności, staruszku. - Popatrzyła z niesmakiem na
ogromne omszałe drzewa. - Tu jest wilgotno, brudno i są robaki. Nie kąpałam się od czterech
dni.
- Nie musisz się kąpać, kiedy jesteś w lesie, Pol. Wiewiórkom nie przeszkadza twoja
brudna buzia.
- Chcesz się kłócić?
- Co ci chodzi po głowie?
- Po co iść, kiedy można frunąć? Spojrzałem na nią zdumiony.
- Skąd o tym wiesz?
- Wujek Beldin robi to cały czas. Zdaje się, że miałeś zamiar mnie uczyć, ojcze. To
chyba doskonała okazja, aby nauczyć mnie, jak zmieniać postać na bardziej użyteczną. Ty
oczywiście możesz zrobić, jak zechcesz, ale ja nie mam zamiaru przedzierać się przez ten
mroczny las aż do Darine, abyś mógł podziwiać widoki. - Pol potrafi wyolbrzymić każdy
drobiazg. To jedna z jej wielkich wad.
Jednakże jej słowa nie były pozbawione logiki. Przyjemnie włóczyć się po lesie, ale
musiałem jeszcze załatwić inne sprawy, a zmiana postaci mogła być bardzo pomocna. Nie
byłem jednak pewny, czy jej zdolności już się na tyle rozwinęły, zatem pomysł ten budził we
mnie pewne wątpliwości.
- Spróbujemy - w końcu poddałem się. To było łatwiejsze od sprzeczania się z nią.
- Kiedy?
- Jutro rano.
- Czemu nie teraz?
- Ponieważ już się ściemnia. Nie chciałbym, abyś wpadła na jakieś drzewo i złamała
sobie dziób.
- Jak sobie życzysz, ojcze. - Naturalnie jej uległy ton był oszukaństwem. Wygrała, więc
teraz mogła pozwolić sobie na okazanie miłosierdzia.
Następnego ranka Pol była na nogach, nim się rozwidniło i wepchnęła we mnie
śniadanie jeszcze przed wschodem słońca.
- No to teraz zaczynajmy - powiedziała. Naprawdę miała ; ochotę spróbować.
Przez pewien czas opisywałem jej całą procedurę, dokładnie omawiając wszystkie
szczegóły. Jej twarz tymczasem przybierała wyraz coraz większego zniecierpliwienia.
- Och, zaczynajmy już, ojcze - ponagliła.
- W porządku, Pol - poddałem się. - Mam nadzieję, że zdołasz wrócić do swojej postaci,
jeśli zmienisz się w latającego królika.
Spojrzała nieco zaskoczona.
- Szczegóły, Polgaro - wyjaśniłem jej. - W tym wypadku naprawdę musisz zwracać
uwagę na szczegóły. Pióra nie są wcale takie łatwe. Dobrze. Nie spiesz się. Rób to powoli.
A ona oczywiście zignorowała mnie. Zmarszczyła brwi w wyrazie intensywnego
skupienia. Potem jej postać zamigotała i rozmyła się - i Pol przybrała postać śnieżnobiałej
sowy.
W jednej chwili do oczu napłynęły mi łzy i zdusiłem szloch.
- Wróć do swej postaci!
Spojrzała na mnie trochę zaskoczona i wróciła do własnej postaci.
- Nigdy więcej tego nie rób! - rozkazałem.
- Co w tym złego, ojcze?
- Każda postać, tylko nie ta.
- A co złego jest w tej? Wujek Beldin mówił, że mama zawsze ją przybierała.
- No właśnie. Wybierz sobie inną postać.
- Czy ty płaczesz, ojcze? - zapytała z pewnym zdumieniem.
- Tak, płaczę.
- Nie sądziłam, że wiesz, jak to się robi. - Dotknęła mojej twarzy niemal czule. - A
może być jakiś inny rodzaj sowy?
- Zmień się nawet w pelikana, jeśli chcesz, tylko trzymaj się z dala od tamtej postaci.
- A co powiesz na tą? - Przybrała postać sowy czubatej. Była brunatnego koloru, a
sterczące z głowy pióra tak zmieniały ten nasuwający bolesne wspomnienia kształt, że
mogłem to znieść.
- W porządku - powiedziałem - machnij skrzydłami i zobacz, czy potrafisz oderwać się
od ziemi.
Zahukała na mnie.
- Nie rozumiem cię, Pol. Po prostu pomachaj skrzydłami. Porozmawiamy o tym
pózniej.
Dacie wiarę, że uczyniła to idealnie już za pierwszym razem? Powinno to obudzić moje
podejrzenia, ale nadal dusiłem
w sobie szloch, więc się nad tym nie zastanawiałem. Machnęła kilka razy miękkimi
skrzydłami, bez wysiłku oderwała się od ziemi i kilkakrotnie okrążyła polankę. Potem
wylądowała na gałęzi i dziobem zaczęła wygładzać sobie pióra.
Trochę trwało, nim wróciłem do równowagi. Potem podszedłem do drzewa, na którym
siedziała, i zadarłem głowę do góry, aby na nią spojrzeć.
- Nie próbuj teraz wracać do własnej postaci - poinstruowałem ją. -W przeciwnym razie
spadniesz z drzewa.
Gapiła się na mnie z góry swymi wielkimi, nie mrugającymi oczyma.
- Idziemy w tamtym kierunku. - Wskazałem na północny wschód. - Ja nie zamienię się
w ptaka, ponieważ nie fruwam zbyt dobrze. Przybiorę postać wilka. Pewnie za tobą nadążę,
ale nie giń mi z oczu. Chciałbym być w pobliżu, gdyby coś poszło zle. Obserwuj słońce.
Około południa powrócimy do własnej postaci.
Ponownie na mnie zahukała, w ten osobliwy sposób sów czubatych.
- Nie sprzeczaj się ze mną, Polgaro - powiedziałem. - Zrobimy to na mój sposób. Nie
chcę, abyś zrobiła sobie krzywdę. - Potem, aby uniknąć dalszych dyskusji, przybrałem postać
wilka.
Początkowo jej przeloty były krótkie. Przemieszczała się z drzewa na drzewo,
posłusznie trzymając się tuż przede mną. Bez najmniejszego problemu za nią nadążałem.
Jednakże pózniej zaczęła latać coraz dalej i byłem zmuszony biec susami. Nim nadeszło [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • projektlr.keep.pl