[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zadana (jak zagadka). Znaczy to przecie\: Istnieje konstrukcja pojęciowa do uchwycenia tego, co istnieje na
zewnątrz nas, której wartość opiera się jedynie na skuteczności. Ta konstrukcja pojęciowa odnosi się właśnie
do rzeczywistości (per definitionem) i wszelkie dalsze pytania o naturę rzeczywistości wydają się puste.
Ad 4. Dyskusja ta nie przekonała mnie wcale. Jest mianowicie jasne samo przez się, i\ ka\da wiełkość i
ka\de twierdzenie teorii pretenduje do obiektywnego znaczenia (w ramach teorii). Problem występuje tylko
wtedy, gdy przypisujemy teorii własności grupowe, tzn. gdy zakładamy lub postulujemy, \e ta sama sytuacja
fizyczna dopuszcza ró\ne sposoby opisu uznawane za równouprawnione. Nie mo\na bowiem wtedy
poszczególnym wielkościom (nie dającym się wyeliminować) przypisywać pełnego obiektywnego znaczenia
(np. składowej x prędkości cząstki lub jej współrzędnej x). W tym przypadku, stale występującym w fizyce,
musimy ograniczyć się do przypisywania obiektywnego znaczenia ogólnym prawom teorii, tzn. \ądania, by
prawa te były spełnione w ka\dym opisie układu uznanym za uprawniony ze względu na własności grupowe.
Nie jest więc tak, \e obiektywność zakłada pewną własność grupową, ale tak, \e to własność grupowa
zmusza do uściślenia pojęcia obiektywności.
Postulowanie własności grupowych jest dlatego heurystycznie tak wa\ne dla teorii, poniewa\ własność ta
zawsze znacznie ogranicza zbiór praw sensownych pod względem matematycznym. Następuje teraz
stwierdzenie, \e własności grupowe implikują to, i\ prawa muszą mieć postać równań ró\niczkowych; zupełnie
tego nie rozumiem. Dalej twierdzi Margenau, i\ prawa wyra\one przez równania ró\niczkowe (szczególnie
cząstkowe) są najmniej specyficzne. Na czym opiera on to twierdzenie? Gdyby dało się nawet udowodnić, \e są
one prawdziwe, to i tak próba oparcia fizyki na równaniach ró\niczkowych byłaby beznadziejna. Jesteśmy
jednak daleko od mo\liwości stwierdzenia, czy prawa ró\niczkowe rozwa\anego rodzaju w ogóle mają
rozwiązania, które są wszędzie wolne od osobliwości, a jeśli tak, to czy rozwiązań tych nie jest zbyt du\o.
Jeszcze tylko uwaga do dyskusji paradoksu Einsteina-Podolsky'ego-Rosena82. Nie sÄ…dzÄ™, by
przedstawiona przez Margenaua obrona ortodoksyjnego stanowiska w teorii kwantów ( ortodoksyjny odnosi
siÄ™ do tezy, i\ funkcja ¨ charakteryzuje pojedynczy ukÅ‚ad w sposób wyczerpujÄ…cy) trafiaÅ‚a w sedno. SpoÅ›ród
ortodoksyjnych teoretyków zajmujących się teorią kwantów, których poglądy znam, punkt widzenia Nielsa
Bohra najlepiej oddaje istotę sprawy. W przekładzie na mój sposób mówienia argumentuje on tak oto.
JeÅ›h dwa podukÅ‚ady A i B tworzÄ… ukÅ‚ad zÅ‚o\ony opisany przez funkcjÄ™ ¨AB, to nie ma \adnego powodu,
aby podukładom A i B rozpatrywanym z osobna przypisywać jakiekolwiek niezale\ne istnienie (rzeczywisty
stan), tak\e wtedy, gdy w rozwa\anej chwili podukłady te są rozdzielone przestrzennie. Twierdzenie, i\ na
rzeczywisty stan B w tym ostatnim przypadku nie mo\e mieć wpływu pomiar wykonany na A, jest wobec tego
w ramach teorii kwantów nieuzasadnione i (jak wykazuje paradoks) nie do przyjęcia.
Przy takim sposobie rozumowania staje siÄ™ oczywiste, i\ paradoks ten zmusza nas do odrzucenia jednego
ze stwierdzeń:
1. Opis za pomocÄ… funkcji ¨ jest zupeÅ‚ny.
2. Rzeczywiste stany rzeczy rozdzielonych przestrzennie sÄ… od siebie niezale\ne.
Mo\na natomiast trzymać siÄ™ stwierdzenia 2., jeÅ›li funkcjÄ™ ¨ uzna siÄ™ za opis (statystycznego) zespoÅ‚u
układów (czyli odrzuci się 1.). Ujęcie takie rozsadza jednak ramy ortodoksyjnej teorii kwantów . Poza tym
jeszcze jedna uwaga do punktu 7. (w pracy Margenaua). Przy charakteryzacji mechaniki kwantowej znajduje siÄ™
krótkie zdanko: odpowiada to zwykłej dynamice teorii klasycznej. Jest to zupełnie słuszne - cum grano salis. I
właśnie to granom salis ma du\e znaczenie dla problemu interpretacji.
Gdy chodzi o masy makroskopowe (kule bilardowe lub gwiazdy), to ma siÄ™ do czynienia z bardzo
krótkimi falami de Broglie'a odpowiedzialnymi za zachowanie się środków cię\kości takich mas. Dzięki temu
dla pewnego przedziału czasu mo\na tak dostosować opis kwantowomechaniczny, \e dla makroskopowego spo-
sobu rozpatrywania wystarczająca jest zarówno dokładność poło\enia, jak i dokładność pędu. Jest tak\e prawdą,
i\ dokładność ta utrzymuje się przez długi czas i \e przedstawione w ten sposób quasi-punkty zachowują się jak
punkty materialne mechaniki klasycznej. Teoria wykazuje jednak równie\ to, i\ po dostatecznie długim czasie
caÅ‚kowicie ginie punktowy charakter funkcji ¨ opisujÄ…cej poÅ‚o\enie Å›rodka ciÄ™\koÅ›ci, a wtedy nie mo\na ju\
mówić o quasi-lokalizacji środków cię\kości. Dla pojedynczego makroskopowego punktu materialnego obraz
staje się więc zupełnie podobny do tego, z jakim mamy do czynienia w przypadku pojedynczego swobodnego
elektronu.
JeÅ›li teraz zgodnie z ujÄ™ciem ortodoksyjnym uznam funkcjÄ™ ¨ za peÅ‚ny opis rzeczywistego stanu rzeczy w
przypadku pojedynczego ciała, to nie mogę uniknąć uznania w zasadzie nieograniczonej nieostrości sytuacji
ciała (makroskopowego) za rzeczywistą. Z drugiej strony wiemy jednak, i\ przez oświetlenie ciała za pomocą
latarni spoczywającej w układzie współrzędnych otrzymujemy dokładne (według miary makroskopowej)
określenie poło\enia. Aby móc to zrozumieć, muszę zało\yć, \e owo dokładnie zmierzone poło\enie
zdeterminowane jest nie tylko przez rzeczywisty stan obserwowanego ciała, lecz tak\e przez akt jego
oświetlenia. Jest to znowu paradoksalne (podobnie jak w przypadku znaku na taśmie papierowej w podanym
poprzednio przykładzie). Upiór znika tylko wtedy, gdy odrzuci się ortodoksyjny punkt widzenia, według
którego funkcjÄ™ ¨ uwa\a siÄ™ za peÅ‚ny opis pojedynczego ukÅ‚adu.
Mogłoby się wydawać, \e rozwa\ania tego rodzaju są niepotrzebnym uczonym rozszczepianiem włosa na
czworo, nie mającym nic wspólnego z właściwą fizyką. Od rozwa\ań takich zale\y jednak przekonanie, w
jakim kierunku nale\y poszukiwać przyszłych podstaw pojęciowych fizyki.
Zamykam te nieco przydługie wywody na temat interpretacji teorii kwantów przytoczeniem krótkiej
[ Pobierz całość w formacie PDF ]