[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wzrok w stronę, na której była otwarta. Kolumny pięknych, nic nie znaczących wzorów, linie na wpół zrozumiałego
177
ręcznego pisma, składającego się z liter nieco zmienionych, lecz podobnych do tych, jakich uczył się dawno temu, czytając
Pierwszy Wybór. Wpatrywał się w nie nie mogąc ich odczytać i nagle wyrosło z nich słowo, którego znaczenia nie znał,
pierwsze słowo:
Droga...
Przeniósł wzrok z książki na własną rękę, która ją trzymała. Czyja to ręka, spalona obcym słońcem i pokryta bliznami? Czyja
ręka?
Droga, którą zdążasz
nie jest Drogą wieczną
Imię...
Nie mógł pamiętać imienia; nie odczytałby go. We śnie czytał te słowa, w długim śnie, śmierci... śnie...
Imię, które rzeczy dajesz
nie jest Nazwą wieczną
Wraz z tymi słowami sen zaczął wzbierać w nim, przygniatając go jak wznosząca się fala - i wyrwał się z niego.
Był Falkiem. I był Ramarrenem. Był głupcem i mędrcem:
człowiekiem, który dwukrotnie się urodził.
W tych pierwszych straszliwych godzinach żebrał i błagał o uwolnienie raz od jednej, raz od drugiej jazni. Kiedy krzyczał w
udręce w swym ojczystym języku, nie rozumiał wykrzykiwanych słów, i to było tak straszne, że w najgłębszym cierpieniu
zapłakał: to Falk nie rozumiał, a Ramarren płakał.
I w owym właśnie momencie po raz pierwszy, na bardzo krótko, osiągnął punkt równowagi, centrum, i przez ułamek chwili był
sobą, a potem znów się zatracił, ale już na tyle silny, aby mieć nadzieję na następną chwilę harmonii. Harmonia: kiedy był
Ramarrenem, kurczowo chwytał się tej myśli i idei i być może jego własne mistrzostwo w opanowaniu owej podstawowej
doktryny Kelshak było tym. co nie pozwoliło mu przekroczyć granicy szaleństwa.
1/8
Lecz daleko jeszcze było do zjednoczenia lub równowagi pomiędzy tymi dwoma umysłami i osobowościami, które
zamieszkiwały jego czaszkę: musiał nieustannie balansować pomiędzy nimi, wyciszając jedną dla drugiej, aby zaraz potem
wycofywać się i czynić odwrotnie. Zaledwie mógł się poruszyć trapiony złudzeniem posiadania dwóch ciał, bycia dwiema
różnymi osobami. Nie ośmielił się nawet zasnąć, choć był wyczerpany - tak bardzo bał się przebudzenia.
Była noc i był sam ze sobą. Z nami - zauważył Falk. Od początku był silniejszy, będąc w jakiś sposób przygotowany do tej
ciężkiej próby. I to właśnie Falk był tym, który rozpoczął dialog: Muszę się trochę przespać, Ramarren - powiedział, a
Ramarren odebrał te słowa jak gdyby przekazane myślomową i bez zastanowienia odpowiedział w ten sam sposób: Boję się
zasnąć. Potem nasłuchiwał przez pewien czas, aż rozpoznał sny Falka podobne do cieni i ech rozprzestrzeniających się w
jego umyśle.
Udało mu się jakoś przeżyć bez szwanku te pierwsze, najgorsze godziny i kiedy zielone, podobne do zasłon z welonu ściany
rozbłysły przyćmionym światłem porannego słońca, wyzbył się strachu i zaczął zdobywać pełniejszą kontrolę nad działaniem i
myślami obu swych osobowości.
Oczywiście, w rzeczywistości nie miało miejsca nakładanie się na siebie dwóch struktur jego pamięci. Osobowość Falka
została utworzona i mieściła się w nadmiarowej puli neuronów, które w mózgu o tak wysokiej inteligencji pozostawały
bezużyteczne - leżące odłogiem pola umysłu Ramarrena. Podstawowe węzły motoryczne i czuciowe nigdy nie zostały
zablokowane i w pewnym sensie przez cały czas były użytkowane wspólnie przez obie osobowości, chociaż z trudnościami
wynikającymi z dublowania się dwóch różnych zespołów nawyków mchowych i sposobów postrzegania. Każdy przedmiot miał
dwa różne oblicza, w zależności, czy patrzył nań oczami Falka, czy też Ramarrena, i chociaż ostatecznie te rozdwojenia
obrazów7 powinny zostać ujednolicone zwiększeniem możliwości percepcyjnych, to jednak w tej chwili oszałamiały go aż do
179
zawrotu głowy. Występowała również znaczna dyshar-monia emocjonalna, tak że jego uczucia dotyczące niektórych spraw
były diametralnie różne. I ponieważ wspomnienia Falka wypełniały jego "życie" od chwili, kiedy przestał być Ramarrenem, dwa
ciągi wspomnień zmierzały do tego, aby stać się równoczesnymi, zamiast występować we właściwej kolejności. Było to
szczególnie trudne dla Ramarrena, ze względu na dziurę w czasie, kiedy jego świadomość była wyłączona. Gdzie był dziesięć
dni temu? Podskakiwał na grzbiecie muła pośród okrytych śniegiem gór Ziemi - to pamiętał Falk; Ramarren z kolei wiedział, że
w tym czasie żegnał się ze swoją żoną w domu na zielonych wyżynach Werel... Również to, czego Ramarren domyślał się o
Ziemi, było zazwyczaj sprzeczne z tym, co Falk o niej wiedział, a niewiedza Falka o Werel rzucała dziwny czar legendy na
własną przeszłość Ramarrena. Jednak nawet w tym zamęcie kiełkowało współdziałanie zmierzające do zgody, której tak
pragnął. Nie ulegało bowiem wątpliwości, że cieleśnie i chronologicznie był jednym człowiekiem: w rzeczywistości jego problem
polegał nie na stworzeniu jedności, lecz na zrozumieniu jej.
Do osiągnięcia zgody było jednak jeszcze daleko. Jedna z dwóch struktur pamięciowych wciąż brała górę, jeśli tylko pomyślał
lub poruszył się bez dostatecznej kontroli. Teraz najczęściej przeważał Ramarren, gdyż nawigator "Alterry'" był stanowczym i
silnym człowiekiem. W porównaniu z nim Falk czuł się dziecinny i jakby tymczasowy;
mógł zaoferować wiedzę, jaka posiadł, lecz polegać musiał na sile i doświadczeniu Ramarrena. Obaj siebie potrzebowali, gdyż
sytuacja, w jakiej znalazł się człowiek o dwóch umysłach, była niebezpieczna i wyjątkowo niejasna.
Odpowiedz na jedno pytanie warunkowała wszystkie pozostałe. Było bardzo proste: można czy też nie można zaufać Shinga?
Jeśli bowiem Pałkowi wpojono jedynie bezpodstawny strach do Władców Ziemi, wówczas wszystkie niebezpieczeństwa i
niejasności stawały się po prostu
180
bezpodstawne. Początkowo Ramarren sądził, że tak właśnie może być, lecz szybko porzucił tę myśl.
Jego podwójna pamięć zdążyła już bowiem wychwycić oczywiste kłamstwa i rozbieżności. Abundibot odmówił zwracania się do
Ramarrena w myślomowie, twierdząc, że Shinga unikają parawerbalnego przekazu; Falk wiedział, że było to kłamstwo.
Dlaczego jednak Abundibot to powiedział? Oczywiście dlatego, że chciał skłamać - opowiedzieć nieprawdziwą historię o tym,
co stało się z "Alterrą" i jej załogą - i nie mógł lub nie ośmielił się przekazać tego Ramarrenowi w myślomowie.
Lecz Pałkowi opowiedział taką samą historię właśnie w myślomowie.
Jeśli to była nieprawdziwa opowieść, wówczas wynikało z tego, że Shinga mogą i rzeczywiście kłamią w myślomowie. Czy
zatem ta opowieść była nieprawdziwa?
Ramarren odwołał się do pamięci Falka. Początkowo wydawało się, że wysiłek konieczny do osiągnięcia zjednoczenia [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • projektlr.keep.pl