[ Pobierz całość w formacie PDF ]

odpowiednią dozę zdrowego rozsądku lub samodyscypliny, aby nie spojrzeć na niego. Miał
na sobie typowy arabski turban z białego płótna i długą szatę w kolorze ciemnego wina,
spalona od słońca twarz uśmiechała się do mnie. Wydawał się rozbawiony moją miną, która
zdradzała zapewne oszołomienie. Tymczasem już zgromadzili się inni. Jeden z nich nagle
obrócił mnie bezceremonialnie i silną dłonią ścisnął obolałe pośladki. Usłyszałem rechot,
potem ktoś pacnął mocno mój członek i uniósł mi głowę, aby spojrzeć badawczo w twarz.
Zauważyłem, że posługacze zdejmują niewolników z krzyży. Dimitriego, który - nadal z
zawiązanymi oczami - stał na czworakach, już gwałcił jakiś młody dostojnik. Tristan klęczał
przed innym panem i zapamiętale ssał jego członek.
Mnie jednak bardziej zainteresował widok Lexiusa, który stał na uboczu, pod drzewem
figowym, obserwując wszystkich.
Nasze oczy spotkały się tylko na króciutką chwilę, gdyż prawie natychmiast ktoś znowu mnie
obrócił.
Omal się nie uśmiechnąłem, co nie byłoby zbyt rozsądne. Moje poranione pośladki
niewątpliwie zachwycały naszych nowych panów. Każdy z nich musiał teraz podejść bliżej,
ścisnąć je, poczuć ich żar, delektować się bólem widocznym na mojej twarzy. Zastanawiałem
się, dlaczego chłosta ominęła innych niewolników. Ale ledwie ta myśl wpadła mi do głowy,
usłyszałem świst rzemienia opadającego na moich towarzyszy niedoli.
Dostojnik z opaloną twarzą pchnął mnie na czworaki i oburącz począł ugniatać mój
skatowany tyłek, a w tym samym czasie drugi chwycił mnie za ręce i skierował je tak, bym
objął go wpół, a potem rozsunął poły swojej szaty. Jego członek już czekał na moje usta;
niezwłocznie ująłem go wargami i ścisnąłem, myśląc przy tym o Lexiusie. Jednocześnie
poczułem z tyłu czubek penisa, który naparł na pośladki, rozepchnął je i wszedł między nie.
Czułem się nadziany z dwóch stron - a podniecenie wzmagała jeszcze świadomość, że to
wszystko odbywa się na oczach Lexiusa. Mocniej ścisnąłem wargami wyborny członek i
ssałem go, wpadając w rytm, w jakim wbijał się we mnie drugi penis. Ten w ustach zagłębił
się już w gardło, podczas gdy mężczyzna stojący za mną uderzał lędzwiami o mój obolały
tyłek z każdym potężnym pchnięciem, aż wreszcie wytrysnął we mnie. Jeszcze mocniej
objąłem tego, którego ssałem, obciągałem go niemal T. furią, potęgowaną przez świadomość,
że oto znowu ktoś rozciąga mi pośladki, ugniata je i poszczypuje, a potem wsuwa między nie
kolejny członek, większy od tamtego.
I wreszcie poczułem gorący słonawy płyn, który wypełnił moje usta, a penis, po kilku
ostatnich liznięciach językiem, wycofał się spomiędzy mocno zaciśniętych wilgotnych warg,
jakby delektował się tym ruchem jak ja. W jednej chwili inny zajął jego miejsce, podczas gdy
mężczyzna za mną niezmordowanie uderzał o mnie biodrami.
Obsłużyłem chyba jeszcze jednego ustami i jeszcze jednego tyłem, zanim stanąłem znowu
wyprostowany. Ale po chwili ciśnięto mnie na wznak. Dwaj mężczyzni, przytrzymując moje
ramiona, przycisnęli głowę do ziemi, tak że widziałem jedynie ich szaty, inny w tym czasie
rozsunął mi nogi i natychmiast wszedł we mnie. Jego silne pchnięcia wstrząsały mną całym, a
mój penis dygotał na próżno. Poczułem nagle na piersi dotyk chłodnego materiału: ktoś siadł
na mnie okrakiem. Uniesiono moją głowę i podtrzymano w górze, abym mógł przyjąć jego
członek. Chciałem uwolnić ręce, objąć go wpół, ale nie pozwolono mi na to.
Nadal ssałem członek, zachłannie, żarłocznie, dręczony własną żądzą, która przerodziła się w
ból w tej samej chwili, gdy ten, który mnie gwałcił, wycofał się zaspokojony, jak sądzę, a w
zamian za to znowu poczułem smagnięcia pasem po pośladkach. Chłostali mnie dwaj
mężczyzni, którzy szeroko rozsunęli mi nogi, smagali z całej siły, rozogniając stare pręgi, aż
wreszcie zacząłem jęczeć i miotać się niepohamowanie na wszystkie strony, nie przestając
przy tym ssać. Wokół mnie rozbrzmiewał śmiech, ból narastał, więc załkałem jeszcze
żałośniej. Dłonie przytrzymujące moje nogi zacisnęły się mocniej, a ja przylgnąłem do penisa
i ssałem gorączkowo do momentu erupcji. Potem odczekałem, aż usta napełnią się nasieniem,
i przełknąłem je powoli.
Znowu mnie odwrócono i teraz widziałem tylko trawę pode mną oraz sandały tych, którzy
mnie trzymali. Miałem wrażenie, że mój tyłek jest już tylko wielką raną od rzemienia, ale gdy
usta wypełnił mi nowy penis, podczas gdy drugi wśliznął się między pośladki, zaczęli
chłostać mnie od nowa, tym razem z boku. Rzemień opadał na poranione już ciało, lizał
plecy, docierał też do penisa i sutków. Kiedy ponownie wylądował na członku, myślałem, że
oszaleję. Z tym większą furią uderzałem tyłkiem o biodra mężczyzny, który mnie gwałcił, a
jednocześnie wchłaniałem coraz głębiej drugi penis.
Wszelkie myśli, które jeszcze niedawno kołatały się w mojej głowie, gdzieś uleciały. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • projektlr.keep.pl