[ Pobierz całość w formacie PDF ]
oni już wcześniej poróżnili się na temat skamieniałości. Matt prawie
się nie odzywał i Noelle podejrzewała, że niecierpliwie liczy dni do
wyjazdu gości. Było to nader przykre, chociaż z drugiej strony
zupełnie zrozumiałe.
W czwartek włożyła telewizyjny strój, ponieważ tego ranka miało
się odbyć kolejne nagranie Przygody z prehistorią". Po audycji
chciała wstąpić do muzeum, żeby popracować przy komputerze. Jason
miał jechać razem z nią. W kuchni zastała wszystkich przy śniadaniu.
Alex mruknął coś niewyraznie, natomiast Matt rzekł:
- Dzień dobry, Noelle. Co zjesz? Napijesz się kawy?
- Nie, dziękuję. Zjem coś pózniej.
- Ale się wystroiłaś. Nie będziesz dzisiaj kopać?
- Nie. O dziewiątej muszę być w studiu, a potem chcę popracować
przy komputerze. Jason pojedzie ze mną. Prawda?
Zwichrzyła chłopcu włosy i nieoczekiwanie pocałowała go w
policzek. Obecność tego dziecka zawsze poprawiała jej humor.
- Mogłabyś skorzystać z mojego komputera - zaproponował Matt.
- Nam jest potrzebny tylko pod koniec miesiąca.
Taka propozycja niewątpliwie była próbą zawarcia pokoju, więc
Noelle zrobiło się przykro, że musi odmówić.
- Dziękuję ci, Matt, ale do pracy muszę mieć specjalny program,
który zostawiłam w muzeum i dlatego tam wolałabym opracować
wyniki dotychczasowych poszukiwań.
- Rozumiem. Ale pamiętaj na przyszłość. Chodzmy, odprowadzę
was do samochodu.
- Sami sobie damy radę - wtrącił Jason i wziął torbę Noelle.
- O, dziękuję ci, Jasonie.
Alex posępnym wzrokiem obserwował dziecko idące o kulach i
niosące torbę.
- No, proszę, jaki to dżentelmen.
Wszyscy udali, że nie słyszą. To była najlepsza reakcja na częste
złośliwości ze strony Alexa.
- Już czas na nas - rzucił chłopiec.
Długo jechali w milczeniu, aż wreszcie Noelle zauważyła:
- Jesteś dziś bardzo milczący. Wcale się nie odzywasz.
- Bo pan Alex doprowadza mnie do wściekłości! Nienawidzę go!
- wybuchnął chłopiec.
Noelle zasępiła się, szukając właściwych słów.
- Wiem, że on czasami może być irytujący, ale jest bardzo
nieszczęśliwy. Wobec takich ludzi trzeba być wyrozumiałym.
- A ja i tak go nienawidzę! Teraz pan Matt jest stale w kiepskim
nastroju, a pani jest nieszczęśliwa, i to przez niego.
- Kochanie, mylisz się. Pan Matt w końcu się uspokoi, a ja czuję
się świetnie. Przy tobie zawsze mam doskonały humor.
Uśmiechnęła się ciepło, lecz nachmurzony chłopiec tego nie
zauważył.
- Pan Aiex nie znosi szczęśliwych ludzi - mruknął. - A co będzie,
jeśli naopowiada bzdur o mnie i będzie twierdził, że jestem zły?
Dorośli zawsze wierzą innym dorosłym, a nie dzieciom. Co będzie,
jeśli pani nie zechce mnie więcej widzieć?
Chłopiec miał tak zbolałą minę, że Noelle wyciągnęła do niego
rękę. Jason chwycił ją mocno i zacisnął palce.
- Ja zawsze będę wierzyć tobie - zapewniła go. - I obiecuję ci,
dziecino, że to, co mówi pan Alex nie zmieni mojego stosunku do
ciebie. Nigdy, przenigdy.
- Skąd jest pani taka pewna?
Noelle zobaczyła, że chłopiec jest bliski łez.
- Ponieważ za bardzo cię kocham. Miłość jest silniejsza niż gniew
czy nienawiść. Pan Alex może o tym nie wie, ale ja wiem na pewno.
- I nie przestanie mnie pani lubić?
- Nigdy. Więc przestań się martwić, kochanie. Już dobrze?
Jason nie wypuszczał jej ręki ze swojej. Pochylił głowę i tak
siedział przez jakiś czas.
- Teraz lepiej?
- Trochę. Czy pani myśli, że pan Alex kiedyś przestanie być taki...
taki złośliwy?
- Być może kiedyś, w przyszłości. Pan Matt twierdzi, że jego brat
nie tak łatwo się zmienia.
- Bo jest głupi. Chce, żeby wszystko było tak jak przed
wypadkiem. A przecież nie będzie i od myślenia o tym można
zwariować. Ja sam coś o tym wiem.
- Naprawdę?
- Mówiłem panu Alexowi, że tylko ludzie głupi myślą, że ich
marzenia się spełnią. Tak było ze mną, gdy leżałem w szpitalu.
Marzyłem tylko o tym, żeby mieć zdrowe nogi. Nie chciałem jezdzić
na wózku, bo to by znaczyło, że moje marzenie się nie spełni. W
końcu przestałem tak głupio rozumować, bo leżąc w łóżku, nie
mógłbym szukać kości dinozaurów. Prawda?
- Rzeczywiście. I powiedziałeś to wszystko panu Alexowi? -
spytała zdumiona Noelle.
- Tak. Zaraz na początku, ledwo zacząłem przyjeżdżać na lekcje.
Powiedziałem, mu, że wiem że on czeka na cud. I że to głupie.
Noelle przygryzła wargę. Zrozumiała, dlaczego Alex nie cierpi
chłopca.
- Obawiam się, że on jeszcze nie jest psychicznie przygotowany
na to, żeby słuchać tego, co ty masz do powiedzenia.
- I nigdy nie będzie - rzekł chłopiec z pogardą.
- W końcu jednak będzie musiał jakoś sam sobie poradzić z
życiem. Podobnie jak ty. Zostaw go w spokoju i omijaj z daleka.
- Przecież już to robię.
Chłopiec westchnął głęboko, z ulgą, i włączył radio. Głośna
muzyka była Noelle na rękę, ponieważ uniemożliwiała rozmowę, a
tym samym pozwalała przemyśleć spostrzeżenia Jasona. Chłopiec
prawdopodobnie miał rację. Nie chcąc przyjąć do wiadomości
kalectwa i żyjąc tylko nadzieją na cud, Alex był chodzącą bombą
zegarową, która może wybuchnąć przy byle okazji.
Sytuacja sprzyjająca wybuchowi mogła zaistnieć już wtedy, gdy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]