[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Zacisnęła obejmy, małymi palcami dotykając spodu kryształu, by wyczuć napięcie na jego
powierzchni.
- Teraz! - powiedział Lars.
- Już!
Uderzyła w kryształ młoteczkiem i przez powietrze przebiegł głęboki, melodyjny dzwięk.
Stojący pod drzwiami dwaj strażnicy zajrzeli do pomieszczenia. Stłumiony i nieharmonijny odzew
nadszedł ze strony przykrytych pojemników z kryształowymi odłamkami. Chwilę pózniej
Killashandra wyprostowała się i zwróciła ku obserwującym ich mężczyznom.
- I tak właśnie się to robi, Starszy Amprisie.
Brązowe oczy Amprisa zalśniły, kiedy ułożył wargi w uśmiech, mający, jak uznała
Killashandra, oznaczać zapewne aprobatę.
- Z jakiegoś powodu niższą oktawę zawsze łatwiej jest osadzić i nastroić - ciągnęła
śpiewaczka przyjaznym tonem. - Idzie nam doskonale.
- Tak?
Killashandra usłyszała dziwną wibrację w tym słowie. Starszemu Amprisowi wyraznie
zależało na tym, by instalacja została zakończona jak najszybciej i nie chodziło tylko o zapewnienie
wykonawcom czasu na przeprowadzenie prób. Ampris wykazywał też niezwykłą nerwowość; bez
przerwy pocierał palcami o opuszkę kciuka.
- Myślę, że cały manuał powinien być gotowy jutro wieczorem. Ustaw następną parę obejm,
Larsie Dahl, a ja sobie popatrzę, dobrze? - Killashandra odsunęła się od skrzyni i stanęła przy
Starszym Amprisie. - Jest szybki i zręczny, i kiedy upewnię się, że robi to dobrze, będziemy działać
z dwóch stron.
Ampris spojrzał na nią mrugając oczami, rozważając najwyrazniej wszystkie aspekty tego,
co usłyszał. Jego sztywny i zadowolony uśmiech stanowił dla Killashandry ostrzeżenie.
- Być może przyda się pani wtedy wyszkolona pomoc.
- Pomoc? - Killashandra zerknęła na Larsa, który również zastygł nieruchomo,
zaalarmowany gładkim tonem Amprisa.
- Kiedy nie mogliśmy, członkini Cechu, znalezć cię w Mieście, powiadomiliśmy twój Cech
o tym, co się stało. Poprosiliśmy o - uśmiech Amprisa stał się nieco przepraszający - zastępstwo.
Nasze potrzeby są, jak pani z pewnością wie, bardzo pilne.
- Przedostanie się z systemu Scorii na stację ofteriańską zajmuje prawie dziesięć tygodni.
- Chyba że podróżuje się statkiem kurierskim Federacji. - Ampris schylił lekko głowę. -
Twój Cech ceni cię wysoko, Killashandro Ree.
- Przekazaliście im chyba wiadomość o moim odnalezieniu?
Ampris rozłożył ręce z szacunkiem.
- Ależ oczywiście. Wtedy nie wiedzieliśmy jednak, jak szybko Cech Heptycki udzieli
odpowiedzi. Statek kurierski wszedł w atmosferę Ofterii i w tej chwili ląduje w porcie promowym.
- Trag!
Killashandra nie miała wątpliwości, że to właśnie jego wysłano.
- Przepraszam?
- Lanzecki na pewno przysłał tu Traga.
- Czy to profesjonalista?
żeby kontynuował pracę. - Nasz ostatnia prośba, Starszy Amprisie - dodała, chociaż dygnitarz nie
ruszył się jeszcze z miejsca - te pojemniki z odłamkami mogłyby już zostać odtransportowane przez
pomocników do miejsca, które wskażę ja lub Trag. Część z dużych kawałków może się przydać, ale
przeszkadzają nam tutaj swoim rezonansem.
- Teraz, kiedy naprawa dobiegła już niemal końca chcielibyśmy ponownie uruchomić
system nasłuchów w tym pomieszczeniu.
Ampris pstryknął palcami na Thyrola, który wydał rozkaz strażnikom. Killashandra nie
śmiała spojrzeć na Larsa.
- Nie szarpcie pojemnikami - ostrzegła widząc, jak strażnicy obchodzą się z pierwszym z
nich.
- W porządku - powiedziała, kiedy drzwi zamknęły się i zostali sami - łatwiej będzie nam
teraz dobrać się do odłamków. Możemy ukraść te, które chcemy. Lars, znajdz jakiś mały woreczek,
dobrze?
- Tak. Kto to jest Trag?
- Najlepsza osoba, jaką mogli przysłać. Oficer administracyjny Lanzeckiego. - Killashandra
zachichotała - Wolę go niż całą armię, a z pewnością jego, niż każdego innego śpiewaka, jakiego
mogli wybrać. I jeszcze statek kurierski. To mi pochlebia.
- Ampris jest zbyt zadowolony z takiego obrotu spraw.
- Tak, i cały aż drży z niecierpliwości. - Killashandra powtórzyła jeden z jego gestów i Lars
skinął ponuro głową. - Czy chodzi mu tylko o naprawienie organów? Czy też o to, żebyśmy
wynieśli się wreszcie z komory? Obróciła się lekko i stanęła twarzą do ściany, której nie potrafili
poruszyć. - Dlaczego?
Przygryzła wargę, próbując znalezć rozwiązanie tajemnicy. Potem z cichym okrzykiem
przebiegła dłońmi wokół skrzyni manuału, chwyciła pokrywę i obejrzała ją uważnie.
- Czego szukasz, Killa?
- Krwi! Czy widziałeś jakieś plamy na odłamkach, z którymi miałeś do czynienia?
- Nie... Jeśli Camgail został zabity tutaj... - wskazał na nowo obsadzone kryształy - to gdzieś
znalezlibyśmy krew!
- Czy oficjalna wersja śmierci Comgaila była jedyną?
- Nie. Miałem okazję rozmawiać z jedną z pielęgniarek i dowiedziałem się, że Comgail był
cały pokrwawiony, a odłamki kryształu powbijały mu się w oczy, twarz i pierś. Z czyjąś niewielką
pomocą, być może. Ale czy wiesz na pewno, że to właśnie Comgail zniszczył manuał?
Lars skinął powoli głową, jego oczy były szare i ponure, a twarz zupełnie bez wyrazu.
- I wspominał wcześniej, że droga do modułów subliminalnych wiedzie przez komorę
organową?
Lars ponownie skinął głową i oboje wbili wzrok w ścianę
- Czy tylko Comgail opiekował się organami podczas Festiwalu? - Po spokojnym
potwierdzeniu Larsa Killashandra przetarła twarz ręką. - Czy Ampris kiedykolwiek komponował
albo nagrywał? - zapytała z gniewnym rozdrażnieniem.
Wyraz kompletnego zaskoczenia na twarzy Larsa był wystarczającą odpowiedzią.
- Nic dziwnego, że się tutaj plątał - zawołał Lars, chwytając Killashandrę i ściskając ją z
radości. - Nic dziwnego, że tak bardzo zależy mu na naprawieniu organów. Do tego czasu nie może
dostać się po prostu do układów subliminalnych. Nie może wprowadzić programów na tegoroczny
Festiwal. Och, Killa, udało ci się!
- Jeszcze nie - odparła Killashandra ze śmiechem. Wydaje mi się tylko, że manuał tworzy
mechanizm odblokowujący. Nie mamy pojęcia, jakiego klucza muzycznego używa. Mogłoby to być
cokolwiek...
- Nie, nie cokolwiek - zawołał Lars, potrząsając głową i szczerząc zęby, a jego oczy
ponownie przybrały barwę czystego błękitu. - Daję głowę za to, że wiem, czego użyje...
- Wolałabym, żebyś tego nie mówił - mruknęła Killashandra.
Lars posłał jej uspokajający uśmiech i ciągnął dalej.
- Pamiętasz, co mówiłaś o reżimie, który znajduje jeden odpowiadający mu sposób i potem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]