[ Pobierz całość w formacie PDF ]
klasy.
Ale przecież Umber Jones i tak mógł ich zmasakrować bez żadnych wymówek. Był
niewidzialny dla wszystkich oprócz niego. Nikt nie wierzył w jego istnienie, co czyniło go
nietykalnym. Jim zastanawiał się, czy jego zdolności podlegały jakimś ograniczeniom —
może, na przykład, jak wampir musiał spać w trumnie wypełnionej ziemią, nie znosił
krucyfiksów, czosnku i dziennego światła?
Zadzwonił dzwonek na przerwę. Uczniowie zbierali książki, śmiejąc się i gadając. Jim
stał przy oknie, tyłem do nich, modląc się, żeby nie było gdzieś w pobliżu wuja Umbera, żeby
nie zrobił im krzywdy. Sześć lat wcześniej ożenił się pospiesznie i niezbyt nieszczęśliwie, ale
nie mieli dzieci. Jednak nie potrzebował swoich dzieci, już je miał. Beattie i Muffy, Titusa i
Raya. Podczas zajęć szkolnych one były jego rodziną. Po godzinach, kiedy siedział
poprawiając ich prace, wciąż byli przy nim, ponieważ każda praca była jak list.
Wciąż stał przy oknie, kiedy weszła Sharon X, niosąc trzy książki. Tego dnia przystroiła
włosy mnóstwem mak kich paciorków i wyglądała szczególnie uroczo.
— Przyniosłam panu te książki, o których mówiłam oznajmiła. — Ta jest najlepsza.
„Rytuał voodoo”. Zawiera wszystko, co należy wiedzieć o voodoo.
— Dzięki — powiedział. — To ładnie z twojej strony. — Myślał, że dziewczyna
odejdzie, ale Sharon nadal stała obok niego, jakby chciała coś dodać.
— Będę o nie dbał — obiecał.
— Widział go pan przed chwilą, prawda? — zapytała Sharon.
Położył książki na biurku, ale nie odpowiedział.
— On był tutaj, prawda? To do niego pan mówił, nie do Amandy. Obserwowałam pana
i wcale nie patrzył pan na Amandę, ale prosto przed siebie, jakby ktoś tam stał. Bo tak było,
prawda?
Jim spojrzał na nią.
— Spróbuj to zrozumieć, Sharon… Bylibyście wszyscy w niebezpieczeństwie,
wszyscy, gdybym pisnął choć słowo.
— To on narysował to oko na tablicy, prawda? Pan stał zbyt daleko od niej.
— Zapomnijmy o tym, dobrze? Wiesz, co to oznacza, kiedy mówimy, że nawet ściany
mają uszy.
— Vodun jest głównym duchem voodoo. Ten napis oznaczał: „Vodun żyje” —
oświadczyła Sharon. — A takie oko widzisz tylko wtedy, kiedy Vodun obserwuje cię,
pilnując, żebyś nie robił niczego, co mogłoby mu się nie podobać.
— Sharon, dzięki za książki… ale nic więcej nie powiem.
Jednak Sharon nie dała za wygraną. Wzięła do ręki „Rytuał voodoo”, pośliniła palec i
szybko przekartkowała książkę.
— Mówił pan, że widział człowieka, którego nikt poza panem nie mógł zobaczyć, no
nie?
Tak jak teraz, kiedy widział pan tego faceta, a my wszyscy nie. Jest jednak sposób, żeby
stał się widoczny i aby zobaczyli go wszyscy.
— Ach tak? — Jim zaczął się już niecierpliwić. Wolałby w spokoju przejrzeć książki
Sharon, musiał też wyjść na podwórko i sprawdzić, czy zdoła namówić Ricky’ego
Hermana, żeby powdychał trochę proszku pamięci. Był przekonany, że proszek nie podziała.
Nie pamiętał niczego, co nie przydarzyło mu się naprawdę. Ale Umber Jones kazał mu to
zrobić, więc usłucha go.
— Niech pan spojrzy na ten fragment — powiedziała Sharon. — Tu jest o prochu
śmierci.
— Prochu śmierci? — zapytał z roztargnieniem Jim. Wciąż spoglądał za okno,
podejrzliwie mierząc wzrokiem każdy cień. Czy to dęby kołyszą się na wietrze, czy też to
człowiek w kapeluszu Elmera Gantry idący przez trawnik?
— Jasne, proszę spojrzeć. Tylko hounganowie i ludzie obdarzeni specjalnymi
zdolnościami mogą dojrzeć duchy. Dla innych są niewidzialne. Jednak łowcy duchów, idąc
egzorcyzmować chaty i domy, brali ze sobą woreczki z prochem śmierci. Rozrzucali go po
pokoju, a jeśli był tam duch, proszek przywierał do niego, czyniąc go chwilowo widocznym.
— Pokaż mi to — zażądał Jim.
Odwrócił dwie ostatnie strony i przeczytał je. Sharon obserwowała go, bawiąc się
paciorkami.
„Houngan może okaleczyć lub unicestwić swoich przeciwników na wiele sposobów.
Jeśli używa Dymu, żeby opuścić swoją cielesną powłokę i odwiedzić siedzibę wroga, może
pod nieobecność jego duszy rzucić klątwę na ciało, kiedy jest ono nieprzytomne i bezbronne.
Może posłużyć się rozmaitymi zaklęciami. Może pogrążyć ciało w głębokim śnie,
trwającym wiele dni, a nawet lat. Może spowodować zadławienie albo atak serca. Może je
sparaliżować lub spalić. Jednym z najokrutniejszych zaklęć jest Se Manger, pod wpływem
którego ofiara sama się pożera. Kiedy ciało zostaje zabite, dusza musi wiecznie błąkać się w
Półświecie, a cielesna powłoka rozpada się w proch. Ma to swoje odbicie w chrześcijańskim
[ Pobierz całość w formacie PDF ]