[ Pobierz całość w formacie PDF ]

przygotować posiłku z tych resztek.
Przeszukała kredens dokładniej i znalazła jeszcze słoik truskawkowych konfitur. Uśmiechnęła się
zadowolona.
Dziś na kolację będzie chleb z konfiturą. Ma w torbie wielką paczkę chińskiej herbaty, więc będziemy
mogły urządzić bardzo eleganckie przvjęcie
Nie możemy tego zjeść — powiedziała Dallas wskazując słoik z konfiturami. — Tatuś powiedział że
trzeba je oszczędzać na specjalną okazję. To od cioci Alice. W prezencie.
- Każdy dzień jest specjalną okazją - uśmiech-nęła się Carrie. — Każdego dnia można znaleźć coś co
trzeba uczcie, a zwłaszcza dzisiaj. Przyjechałam do was, ty dostałaś nową lalkę, a Tammie ma nową
zabawkę i...
60
Nie będzie mu się podobało, że nazywasz go Tammie. On jest Tem i już.
- Ach, rozumiem. Jest już za duży na to, żeby
na niego wołać Temmie, prawda?
Dallas przytaknęła poważnie.
- Spróbuję zapamiętać — uśmiechnęła się Carrie że jest za dorosły, by się nazywać Temmie.
a teraz chodźmy nakryć stół do kolacji.
Dziewczynka najwyraźniej nie miała pojęcia, co
Carrie rozumie przez „nakrycie stołu", więc Carrie postawiła torby na podłogę i z jednej z nich wydobyła
piękny, kaszmirowy szal. Czerwienie i różowości pięknej tkaniny zdawały się iskrzyć
w ciemnym pokoju oświetlonym tylko jedną świe-cą ustawioną na gzymsie paleniska. Dallas stała z
szeroko rozwartymi oczyma i patrzyła, jak gość rozdłada na stole gazety ze stosu przy kominku, a
potem rozpościera na nich szal. Następnie Carrie poszła szukać czystych talerzy, ale ich nie znalazła.
Przelotnie zerknęła na stertę brudnych naczyń w miednicy. Widziała w domu, że brudne naczynia
znikały z jadalni i po jakimś czasie wracały czyste,
i nie bardzo wiedziała, co się z nimi w tym czasie
działo.
Ponieważ nie znalazła czystych naczyń, zajrzała do torby i wyjęła z niej cztery płócienne chusteczki
do nosa.
- Urządzimy piknik — zdecydowała i rozłożyła
je na szalu, a potem wyciągnęła jeszcze cztery
srebrne kubeczki. Zawsze zabierała je ze sobą
31
w podróż, bo matka twierdziła, że nie należy
używać wspólnych kubków, z których korzystali
inni podróżni.
Dallas patrzyła zafascynowana, a kiedy Carrie
wydobyła srebrne kubeczki, dziecko zaczęło za-glądać do torby, jakby była ona przedmiotem z bajki i
mogła zawierać wszystko, co tylko można sobie wymarzyć.
Carrie wyjęła jeszcze kryształową miseczkę na spinki do włosów, przetarła ją czystą chusteczką i
napełniła konfiturami. Dallas, jak daleko sięgała pamięcią, pamiętała tylko słoik stawiany zwyczajnie na
stole, więc pomysł, by umieścić jedzenie w pięk-nym naczyniu, był dla niej zupełną nowością. Carrie
pokroiła chleb, ułożyła kromki na chusteczce po środku stołu, cofnęła się o krok i przyjrzała swemu
dziełu.

Całkiem ładnie, prawda?
Dallas zdołała tylko kiwnąć głową. Płomień świecy zapalał blaski w srebrnych kubeczkach i
kryształowej czarce, a żywe barwy szala emano-wały ciepłem. Było to najpiękniejsze przybranie stołu,
jakie kiedykolwiek widziała. Poza tą panią, która powiedziała, że teraz jest jej mamą, i lalką, którą
dziewczynka przyciskała do siebie, i tym małym pieskiem — ten nakryty stół był najpięk-niejszym
zjawiskiem w życiu Dallas.
Dziewczynka spojrzała na Carrie i obie uśmiech-nęły się do siebie.
Właśnie w tej chwili wrócił do domu Josh w to-warzystwie syna i Carrie natychmiast stwierdził, że
wyładowanie z powozu dwudziestu kufrów peł-nych damskich fatałaszków bynajmniej nie po-prawiło
mu humoru.

Ustawiłem twoje kufry w stajni — wycedził
przez zaciśnięte zęby. — Oczywiście, żeby je tam
zmieścić, musiałem wynieść na 'zewnątrz paszę dla
koni i narzędzia, więc jeśli w nocy będzie padać
52 [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • projektlr.keep.pl