[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Dlaczego nikt nie przerwał ceremonii? Dlaczego musiał prze\yć ten wstyd a\ do końca?
Wśród zgromadzonych dał się wyczuć nastrój napięcia i oczekiwania; podniosły się
szmery. Wszyscy patrzyli to na Jace a, to na wejście, w którym powinna pojawić się Celie.
Tylko organista spokojnie grał dalej.
I wtedy... w drzwiach kościoła stanęła panna młoda.
Włosy miała rozwiane i zaczerwienione policzki, ubrana była w d\insy i bluzę.
Towarzyszył jej Sloan, który z uśmiechem, uroczyście prowadził ją na spotkanie pana
młodego.
Goście byli zdezorientowani; pastor zakasłał; Artie odchrząknął; Polly i jej córki nie
wiedziały, czy śmiać się, czy płakać. Fotograf pstrykał zdjęcie za zdjęciem.
 Złapałam gumę  wyjaśniła Celie Jace owi do ucha.  A przedtem musiałam nabrać
wiary w siebie i w nasze mał\eństwo, ale zdą\yłam i jestem gotowa.
 Ja te\  odpowiedział, biorąc ją za rękę. Pastor uśmiechnął się i kiwnął głową.
 Umiłowani, zebraliśmy się tutaj...
I tak, koniec końców, był to niezapomniany ślub.
Wśród wszystkich przygotowań zapomnieli zaplanować podró\ poślubną. Całe szczęście,
\e kiedy ten problem wyszedł na jaw, Taggart Jones zaproponował im swój letni domek w
lesie.
 Jest tam cicho, pięknie i daleko od ludzi  powiedział.  Miejsce jak wymarzone dla
młodej pary.
Przyjęli jego propozycję z wdzięcznością.
Był pózny wieczór, kiedy goście porozchodzili się i porozje\d\ali do domów, a oni
siedzieli razem u Celie w kuchni i dzielili się wra\eniami. Za parę minut tak\e mieli
wyjechać.
 Muszę się przebrać i spakować, za moment będę gotowa  oświadczyła Celie, która
wcią\ miała na sobie swój niezwykły strój ślubny; bluzę i d\insy. Jace ju\ dawno, z ulgą,
wyzwolił się od smokinga.
Czekał na nią, jeszcze raz prze\ywając w myśli całą ceremonię. Wiedział, \e obraz Celie,
z rozwianym włosem idącej przez kościół, na zawsze pozostanie mu w pamięci.
Przyszła do niego tak, jak stała  poniewa\ go kocha. W decydującej chwili okazało się,
\e suknia nie ma \adnego znaczenia i liczy się tylko miłość.
Odwrócił się, słysząc jej kroki i... otworzył usta ze zdumienia.
Celie schodziła z góry ubrana w suknię ślubną; spowita w biel, która metrami ciągnęła się
za nią po schodach. Wyglądała przepięknie, zachwycająco i zupełnie nie na miejscu.
 Co ty wyprawiasz?  zapytał Jace, nie kryjąc podziwu.  Zaraz jedziemy w zupełną
dzicz.
 Przecie\ nie mogłam jej nie wło\yć, prawda?  Celie uśmiechała się triumfalnie.  A
poza tym nie chciałam, \eby ci się upiekło.
 Co?
 Mę\czyzna potrzebuje wyzwania  wyjaśniła, zarzucając mu ręce na szyję.  To tylko
czterdzieści albo pięćdziesiąt guzików. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • projektlr.keep.pl