[ Pobierz całość w formacie PDF ]
trochę czasu.
- Mógłbym stać na rogu ulicy, byle tylko zdobyć stek.- powiedział Cas.
Nie mogłam powstrzymać uśmiechu.
- Wiesz, możesz być dobry w tym biznesie.
Jego usta rozciągnęły się w lubieżnym uśmiechu.
- Jeśli pójdziecie ze mną, możemy być do rana bogaci.
- Bardzo zabawne.
- Cas i ja pojedziemy do miasta- powiedział Trev.- Zobaczymy, co da się
wymyślić.
- A co ja powinienem zrobić, szefie?- Zamiast dołączyć do nas, Nick pochylił
się w drzwiach między salonem a jadalnią.
- Staniesz na warcie.
Kiedy Sam wtajemniczył Casa i Treva w informacje- które brzmiały bardziej
jak "ukradnijcie co tylko wpadnie wam w ręce, nie dając się złapać" ale innymi
słowami- poszłam sprawdzić kuchnię.
Sam wspomniał wcześniej, że jest tutaj piwnica, ale pół jedzenia już zgniła.
Chciałam zobaczyć na własne oczy, co było w środku. Nie to, żebym miała coś innego
do roboty.
Spiżarnia była dużą kabiną schowaną pod schodami. Wystarczająco światła
wlewało się przez okna kuchenne, tak że nie potrzebowałam latarki do rozpoczęcia
przeglądu. Galony wody wyłożone były na cokołach. Dolne półki stały zaopatrzone w
przybory medyczne i pomoce takie jak baterie, zapałki i alkohol.
Pozostałe półki zastawione były twardym ziarnem, fasolą i makaronem. Stały tu
próżniowo zamknięte worki soli, cukru i liofilizowanej żywności. Pudełka z mlekiem
w proszku, mieszanki suszonych zup i płatków.
Zaczęłam sprawdzać daty ważności. Płatki i fasola już dawno się zepsuły, ale
pomyślałam, że może będę w stanie zrobić coś do jedzenia z makaronu i miksu zup.
Było tak, jakby Sam był przygotowany na wszystko. Prawdopodobnie przetrwałby
nawet apokalipsę.
Coś ciemnego stanęło za mną.
- Znalazłaś coś pożytecznego?- zapytał Sam.
Odwróciłam się i przycisnęłam plecami do półek.
- Tak.
Wszedł za mną i nagle spiżarnia nie wydawała się już tak duża, jak przedtem.
Sięgnął po worek z owsem, trącając mnie przy tym ramieniem. Ciepło rozlało się po
miejscu, w którym mnie dotknął, mimo że to nie było celowe i pomiędzy nami
znajdowały się warstwy odzieży.
Odsunęłam się na bok, ale robiąc to, musiałam użyć jak najwięcej samokontroli.
- Czy cokolwiek do ciebie wróciło?- zapytałam.- Dom wydaje się znajomy?
Odstawił owies.
- Przeżywam trudny czas, kiedy nie mogę odgadnąć co jest prawdziwe, a co
jedynie poczuciem deja vu.
- Trev powiedziałby, że nie ma czegoś takiego, że mózg tylko przypomina sobie
coś z przeszłości.
- Trev uważa, że wszystko ma głębszy sens.
- Prawda.- założyłam ręce za plecami.- Co wywołało u ciebie deja vu?
Widziałam tylko jedną stronę twarzy w słabym świetle dnia, kiedy spojrzał na
mnie.
- Po drugiej stronie lodówki jest wgniecenie, jakby coś w nią uderzyło.-
zmarszczki zmartwienia pojawiły się na jego twarzy.- Myślałem, że pamiętam, że sam
je zrobiłem.
Zrobiłam krok w jego stronę.
- Pamiętasz coś jeszcze?
Obawy zniknęły z jego twarzy, zastąpione innymi emocjami. Przez chwilę
pojawił się na niej dyskomfort lub złe przeczucie, albo oba na raz.
- Nie. To wszystko.- wysunął się z rogu.- Będę na górze, jeśli będziesz mnie
potrzebować.- powiedział i uciekł, zanim mogłam go zapytać o coś więcej.
Może nie miałam zdolności do odczytywania uczuć Sama, tak jak on potrafił
odczytać moje, ale wiedziałam wystarczająco dużo, żeby wiedzieć że miał sekret,
którym nie chciał się ze mną dzielić. I chciałam się dowiedzieć, co to takiego.
Tłumaczenie: DziejeSie
Korekta: monika1504
Rozdział 14
Nie rozmawiałam za dużo z Samem przez kilka następnych dni. Był zbyt zajęty
przewracaniem domu w poszukiwaniu wskazówek. Grałam dużo w Czwórki* z
Casem, po tym jak znalazł ją schowaną w szafce kuchennej. Szokujące było to, że
chociaż nie zostałam zmieniona genetycznie pod względem wielkości, wygrywałam
niemal każdą rundę. Prawdopodobnie wiązało się to z faktem, że Cas nie mógł skupić
się na grze wystarczająco długo, aby opracować strategię, dlatego pomyślałam, że
wykorzystam to.
Trev i ja znalezliśmy na dole szafy, w których znajdowały się tony zakurzonych
powieści i zjedzone przez mole koce. Nie widziałam za wiele razy Nicka. Kiedy nie
rozpalał ognia lub zbierał opału, pomagał Samowi. Choć ta dwójka nie zawsze się ze
sobą zgadzała, dobrze działali razem, ponieważ nie tracili czasu na jałowe rozmowy.
Naszego trzeciego popołudnia w chatce, w jednym pokoi na piętrze, leżałam na
brzuchu słuchając Treva czytającego fragment o Losach Księcia. Wspierał się o
wezgłowie, z książką w lewej ręce. Okładka pokazywała dziewczynę w wielkiej,
zwiewnej sukni, z włosami rozlanymi na ramionach, która dumała o księciu.
Trev wydał z siebie dzwięk, który był gdzieś pomiędzy westchnieniem a
śmiechem.
- To ci się spodoba.
- Przeczytaj.
_________________________________________
*Czwórki (en. Connect Four) planszowa gra logiczna dla dwóch osób, w której
wykorzystuje się planszę o wymiarach 7 x 6 pól. Pierwszy gracz wrzuca swój żeton do
wybranej przez niego kolumny. %7łeton zajmuje najniższą pozycję. Gracze wrzucają
swoje żetony na przemian, aż jeden z nich ułoży cztery żetony w poziomie, pionie lub
ukosie.
Oblizał wargi.
- Rozpaczliwie spojrzał na Margaret z wyrazem ciężkiej pogardy, ale wyglądała
na tak wrażliwą, tak smutną, stojąc przed nim, że natychmiast do niej podszedł. Objęli
się, jej biust zafalował przed nim.
Przewróciłam się na plecy i roześmiałam.
- O Boże, nie mogę dłużej tego znieść.
Książka trzasnęła kiedy ją zamknął. Sekundę pózniej, Trev położył się obok
mnie. Oboje wpatrywaliśmy się w szerokie deski sufitu. Na parterze, ogień trzaskał i
pstrykał, jakby ktoś dokładał do niego. Prawdopodobnie Cas. O ile wiedziałam, Nick i
Sam grzebali w garażu.
- Wyobrażałeś sobie kiedyś, że uciekniesz z laboratorium?- zapytałam.
Trev splótł dłonie na brzuchu.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]