[ Pobierz całość w formacie PDF ]

przypomina wybiórcze ustalenia co do tego, co ma znaczenie zgodnie z kanonami wartości
kulturowej. Jeśli "ten a ten, najmłodszy syn tego a tego, poślubił tę a tę - no wiesz, tę przybraną
ukochaną córkę rodziny Kealoha, i przeprowadził się w głąb lądu, gdzie zajął się uprawą roli", to
wówczas wiele rozróżnień i relacji między lądem a morzem, rolnictwem a rybołówstwem, młodszym
a starszym, urodzeniem a adopcją - ten sam rodzaj różnic, które mają znaczenie w rytuale królewskim
lub micie - zostaje zaprzęgniętych do recytacji codzienności i doczesności. Poza tym plotki często
dotyczą wydarzeń równie fantastycznych, jak te pojawiające się w mitach. Jest w tym coś z mitologii
życia codziennego24. Zwiadomość kulturowa, której obiektywizacja w ramach gatunków
historycznych dokonuje się wśród elity, przejawia się raczej w praktycznych działaniach i bieżących
kronikach ludu: jest to podział pracy kulturowej odpowiadający heroicznemu sposobowi produkcji
historycznej.
Nie należy wyolbrzymiać owej różnicy, biorąc pod uwagę fakt, iż, jak uczył Marks, ogólny interes
państwa burżuazyjnego jest partykularnym interesem klas rządzących. Niemniej społeczeństwo
kapitalistyczne naprawdę posiada odrębny sposób ujawniania się, a zatem ma określoną świadomość
antropologiczną, wszechobecną także w teoretycznych skłonnościach Akademii. Tubylcza "burżujska"
teoria jest taka, że jej społeczne skutki są kumulatywnym wyrazem jednostkowych działań, które są
pochodną stanu ludzkich potrzeb i opinii ludzi wygenerowanych w szczególności przez ich materialne
niedostatki. Społeczeństwo jest instytucjonalną sumą jednostkowych praktyk. Klasycznym miejscem
tego folkloru jest oczywiście rynek, gdzie względny sukces autonomicznych jednostek, a tym samym
porządek polityczny gospodarki daje się mierzyć dzięki ilościowym udziałom w publicznym łupie
zdobywanym kosztem wszystkich zainteresowanych. Wszakże ten proces społeczny jest
doświadczany przez jego uczestników jako maksymalizacja ich osobistego spełnienia. Ponieważ
wszystkie takowe spełnienia - począwszy od słuchania Symfonii Chicagowskiej, a skończywszy na
międzynarodowej rozmowie telefonicznej - wymagają zredukowania zróżnicowania społecznych
warunków i relacji do ich
67
Różne czasy, różne zwyczaje: antropologia historii
najmniejszego wspólnego mianownika w postaci kosztów pieniężnych, mających na celu racjonalne
ulokowanie czyichś ograniczonych środków finansowych, odnosi się wrażenie, że całą kulturę
organizuje ludzkie dążenie do oszczędzania na modłę biznesową. Wrażenie to zostaje spotęgowane
przez demokratyczny proces polityczny, w którym każdy człowiek liczy się jako, jeden" (głos), w ten
sposób przedstawiając rządzące siły jako powołane z "woli ludu". Dominujące ilościowe,
populistyczne i materialistyczne założenia naszych nauk społecznych nie mogą więc być przypadkowe
- albo antropologia nie istnieje.
Z drugiej strony, inne porządki kulturowe badane przez antropologię mają własne historyczności
łącznie z systemami pokrewieństwa. Jeśli pominiemy kwestię upływu czasu i pokoleń, to okaże się, że
system pokrewieństwa Crow-Omaha przeistacza przypadkowo zawarte małżeństwa w powtarzalne
relacje, zamrażając całe lineaże w układ pozycji rodzinnych ustanowionych przez pierwotny sojusz
krewniaczy. Podobnie wszystkie podstawowe systemy zawierania małżeństw będą powielały w
nieskończoność relacje między grupami, których członkowie poślubiają się nawzajem; tymczasem
systemy złożone, definiowane negatywnie przez reguły skierowane przeciwko krewniaczym
związkom małżeńskim, wprowadzają nieciągłość do grupowych aliansów oraz zmuszają do ich
przeformułowania z pokolenia na pokolenie. Ilongoci działają w poczuciu, że kreują swoje własne
życie społeczne tak, jakby każde pokolenie na nowo odkrywało Filipiny (Rosaldo 1980). Jednak czyż
nie odwołują się oni w ten sposób do systemu złożonych małżeństw, połączonego z życzeniowym
(kognatycznym) pochodzeniem, które poza tym wytwarza długotrwałe ograniczenie związków
rodzinnych i rezydencjalnego rozproszenia? Tylko że dla Ilongotów, tak jak i dla Amerykanów,
struktura jest reprodukowana w sposób wyrażony w strawestowanym aforyzmie o habitusie -
"podążamy za głosem naszych serc" - oraz dzięki nierefleksyjnemu opanowaniu jego postrzegania.
Problemem nie jest nieobecność struktury, ale jej wpisanie w habi-tus, przeciwstawione jej
obiektywizacji pod postacią mitopoetyki25. Tu właśnie mamy główne rozróżnienie między
przecinającymi się nawzajem strukturami, które przywoływałem: pomiędzy tymi, które praktykowane
są przede wszystkim dzięki jednostkowej podświadomości oraz tymi, które organizują historyczne
działania jako projekcję relacji mitycznych. Przejdę teraz do obszernego przykładu ilustrującego tę
drugą strukturę, ponownie wybraną z powodu skandalu, jaki wywołuje w zastanej historiografii.
68
Wyspy historii
MITOPRAKTYKA
We "Wprowadzeniu" do Wojny peloponeskiej Tukidydes mówi o swym zamiarze wyeliminowania ze
swej historii wszystkich elementów cudowności, ponieważ, jak skromnie wyjaśnia: "Moje dzieło nie
zostało stworzone w celu zaspokojenia gustów dzisiejszego czytelnika, lecz napisane zostało, by trwać
wiecznie". Tak zaczyna się zachodnia historiografia Nagiej Prawdy lub tryumf logos nad mythos (por.
Vernant 1979:196 i nast.). Zastanawia zatem, że sir George Grey, w "Przedmowie" do swej Polynesian [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • projektlr.keep.pl