[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Dziękuję.
- Wiedziałam, że chciałbyś to zobaczyć.
- Jak to? - zdziwił się. - Nic nie rozumiem. Przecież nie byłem dla
ciebie miły ani nawet uprzejmy. Skąd ci przyszło do głowy, że potrafię docenić coś
takiego?
Teraz on ją zaskoczył. Właściwie sama nie wiedziała, dlaczego po niego
poszła.
- Może to nie ty - zastanowiła się głośno. - Może to chodzi o mnie?
Musiałam się z kimś podzielić, bo dla mnie samej to było zbyt wiele.
- To niczego nie ujmuje temu, co dzięki tobie przeżyłem. Dziękuję, że
mnie przyprowadziłaś. Ale czy nie chciałaś zachować piękna tylko dla siebie? Czy
ktoś inny musi odczuć coś podobnie, by dla ciebie przeżycie stało się czymś
prawdziwym? Potwierdzić, jakoś uwiarygodnić twoje uczucia?
- Och, przestań! - przerwała z rozdrażnieniem. - Mówisz jak psycholog.
Był bliski prawdy. Właściwie wszystko, co przed chwilą powiedział, było prawdą.
Ta napaść zbiła go z tropu. Uśmiechnął się przepraszająco.
- Przepraszam. Trudno się pozbyć starych nawyków.
Teraz ona się zdziwiła.
- Naprawdę byłeś psychologiem? A może jesteś?
To zupełnie nie pasowało do jego obrazu, który sobie stworzyła na własny
użytek.
- Ależ nie, skądże! Po prostu interesują mnie pobudki ludzkich
zachowań.
- Uhm. Jak na kogoś, kto ma takie zainteresowania, osiedliłeś się raczej
daleko od przedmiotu swoich badań.
Roześmiał się z głębi serca. Kiedy się śmiał, wokół oczu tworzyły mu się
drobne zmarszczki. Patrzyła na niego zauroczona. Znów ją zaskoczył, choć już raz
widziała go takim. Jednak ta przemiana dokonała się zbyt szybko. Dopiero co był
twardy i cyniczny. Chociaż, zastanowiła się, bandyci pewnie też się czasem śmieją,
a przestępców mogą interesować ludzkie motywy. Może nawet wykorzystywał
wyniki tych obserwacji do swoich celów.
Powiedział wystarczająco dużo, by domyśliła się, że jego działalność nie
mieści się w granicach prawa. Każdy dzień dokładnie zaplanowany; z tego co
powiedział, można wnioskować, że nie ma domu. Przez moment niemal wierzyła,
że jest jak każdy. Zwyczajny. Choć nie, jest wyjątkowy. Ma w sobie coś
nieuchwytnego, równie pociągającego jak jego powierzchowność. Musi się mieć na
baczności, nie może ani na moment zapomnieć o jego prawdziwym obliczu i o
skrywanej przez niego tajemnicy.
Siedzieli w przyjaznej ciszy. Jesse wstał dopiero po dłuższej chwili.
Dotknął jej ramienia, podniosła głowę. Zdziwił ją miękki wyraz jego oczu.
- Sarah, następnym razem zachowaj coś takiego dla siebie. Jeśli
zobaczysz takie piękno, niech pozostanie tylko twoje. Uznaj to za podarunek od
losu. Zasłużony podarunek.
Dreszcz przebiegł jej po plecach. Znów nie wiedziała, co o nim myśleć. Nie
spodziewała się po nim wrażliwości, głębi czy zdolności do przeżyć
wewnętrznych. Znów ją zaskoczył. To, co przed chwilą powiedział, stawiało
wszystko w innym świetle.
Jesse dodał łagodnie:
- W takich sprawach należy być egoistą.
- Mam nadzieję, że nauczysz mnie tego.
Powiedziała celowo z lekką ironią. Okazało się, że poza atrakcyjnym ciałem
miał również duszę. Koniecznie musi odbudować między nimi ścianę wrogości.
Niemiłe, ale daje poczucie bezpieczeństwa. Dziwne napięcie, które pojawiło się
między nimi tak nieoczekiwanie, przerażało ją. Uśmiechnął się jeszcze szerzej.
- Kto wie, może: Jeśli będę mieć do tego głowę.
Odwrócił się i odszedł. Najwyrazniej nie miał głowy.
Dopiero głód skłonił ją do powrotu. Po posiłku zapytała go, czy nie ma papieru i
ołówków.
- Takich rzeczy tu nigdy nie brakuje.
Poszedł do sypialni, starannie zamykając za sobą drzwi. Nie mogła się
opanować - oczami wyobrazni widziała woreczki z biżuterią, mnóstwo
niedozwolonej broni, plany banków i domów wysoko postawionych osób, Fortu
Knox, podrabiane tablice...
Wręczył jej papier i ołówki. Powstrzymała się od komentarzy na temat
zawartości jego szafek i poszła na polankę.
Nawet się nie spostrzegła, kiedy zapadła noc. Popatrzyła na papier - rysunek
nabierał kształtu. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • projektlr.keep.pl