[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Sara wiedziała, że to czysta formalność. Niebieski znak na pasku był wyrazny. Wiedziała, że te testy
sprawdzają się w dziewięćdziesięciu siedmiu procentach.
Jestem w ciąży z Tomem, myślała.
- Mamy tu laboratorium analityczne, więc może pani zgłosić się tam już zaraz. Wynik będzie jutro.
Skoro jednak okres się opóznia, a test moczu dał wynik pozytywny, możemy uznać, że jest pani w ciąży. Pani
reakcja świadczy jednak, że nie będzie pani świętować. - Lekarz przybrał poważny ton. - Ma pani inne wyjście.
Wybór należy do pani.
Sara pokręciła głową.
- Nie - oświadczyła. - Nie tak to sobie planowałam, ale urodzę.
Już kochała to dziecko, bo kochała jego ojca. Uczucie zrodziło się w niej natychmiast, kiedy zobaczyła
niebieski kolor na pasku. Wiedziała, że obojętnie, jak Tom zareaguje na wiadomość o dziecku, ona będzie je
bezgranicznie kochała. Zawsze.
Po pobraniu próbki krwi opuściła gabinet. Była w szoku. Serce jej waliło jak oszalałe. Dziecko? Jej ma-
rzenie się spełniło, lecz radość była podszyta strachem.
Jak powiedzieć o tym Tomowi? Wiedziała, że ta nowina będzie dla niego takim samym wstrząsem jak
dla niej. Wiedziała również, że w przeciwieństwie do niej Tom wcale się nie ucieszy. Poczuła ucisk w żołądku.
Musi mu powiedzieć. Jest mu to winna.
Nagle zrozumiała, że winna jest to nie tyle jemu, co wspomnieniu tego, co ich łączyło. Musi w końcu
stawić opór. Koniec z ukrywaniem czegokolwiek przed sobą nawzajem, bez względu na konsekwencje, bez
względu na to, czy są razem, czy nie.
Tomowi może nie spodoba się ta wiadomość, lecz musi znać prawdę.
Sara wiedziała również, że przedtem potrzebuje trochę czasu, aby oswoić się z nowiną. Kilka godzin,
dzień, może dłużej. Jej życie już nigdy nie będzie takie samo. %7łycie Toma również zmieni się na zawsze, kiedy
usłyszy o ciąży. Bardzo pragnęła, aby się ucieszył, lecz wiedziała, że będzie przeciwnie. Jasno dał jej do
zrozumienia, że nie chce dziecka, nigdy, w żadnych okolicznościach. I że w żadnym wypadku nie zmieni
postanowienia.
L R
T
Czuła się zdezorientowana. Ciąża, nowa praca w Teksasie, reakcja Toma. Nad tyloma sprawami musi
się zastanowić. Nie tylko nad swoim uczuciem do Toma, lecz nad tym, że dziecko też ma prawa. Przede
wszystkim ma prawo znać swojego ojca.
Z biciem serca parkowała przed domem. Kiedy wysiadała, od natłoku myśli aż kręciło jej się w głowie.
Nagle zrobiło jej się słabo.
- Saro, obudz się! Saro! - mówił Tom, dotykając jej twarzy mokrym ręcznikiem.
Powieki Sary drgnęły, uniosły się.
Zorientowała się, że leży w swoim łóżku.
- Co się stało? - zapytała.
- Sam chciałbym wiedzieć - odparł. - Byłem u siebie, nagle usłyszałem łomot. Wyjrzałem i zobaczyłem
ciebie leżącą obok samochodu. - W głosie Toma brzmiała nuta troski. - Dobrze się czujesz?
Położył jej zimny kompres z ręcznika na czole.
Sara wpatrywała się w niego w milczeniu.
Nie chciała ujawniać przyczyny omdlenia. Jeszcze nie teraz. Potrzebowała odrobinę więcej czasu. Jej
ciąża tylko skomplikuje Tomowi życie i nic dobrego z tego nie wyniknie. Musi się zastanowić i opracować
plan, w jaki sposób przekazać mu niespodziewaną wiadomość.
Musi go zapewnić, że da sobie radę, niezależnie od tego co Tom zdecyduje.
Doskonale wiedziała, że Tom spojrzy na całą sprawę z zupełnie innej perspektywy niż ona.
Zdjęła z czoła ręcznik, rzuciła na łóżko i usiadła.
- Nic mi nie jest - oświadczyła. - Sporo się dziś nabiegałam i chyba zapominałam o piciu. Znasz mnie,
wiesz, że mam rekordowo niskie ciśnienie.
Tom nie miał pojęcia, co o tym myśleć, lecz uznał wyjaśnienie Sary za prawdopodobne.
- Przyniosę ci szklankę wody.
- Jak się tutaj dostałam? - zawołała, gdy wychodził. - Mówiłeś, że zemdlałam przy samochodzie.
Tom wrócił ze szklanką wody.
- Przyniosłem cię. - Z bardzo poważną miną podał jej szklankę. - Powinnaś się przebadać. Skarżysz się
na ciągłe zmęczenie, a teraz to. Owszem, zawsze miałaś ciśnienie tak niskie, że inni leżeliby bez ducha, ale
tobie to jakoś nie przeszkadzało i śmigałaś jak fryga. Mimo to proszę, idz do lekarza.
Widziała, że naprawdę przejął się jej stanem. Niemniej gdyby poznał powód jej omdlenia, mógłby
doznać wstrząsu. Dopiero co zwierzył się jej ze swojego sekretu, odbyli szczerą rozmowę, wyjaśnili sobie wiele
kwestii.
Ich relacje weszły w nowy etap, o nic się wzajemnie nie oskarżali, nie czuli do siebie urazy.
Podejrzewała, że wiadomość o ciąży mogłaby to wszystko zepsuć.
Powie Tomowi, że spodziewa się dziecka, teraz jednak zdecydowanie nie jest odpowiedni moment.
Przez następne dwa dni dużo pracowała w przychodni i starła się trzymać od Toma z daleka.
Nie było to trudne, gdyż z początkiem nowego semestru miał znacznie więcej zajęć.
Tamtej nocy, kiedy zemdlała, leżała w łóżku, zastanawiając się nad tym, co dziecko znaczy w jej życiu.
Snuła plany na przyszłość. Wróci do Adelaide, ale przedtem pojedzie do Paryża.
L R
T
Kupi dom blisko rodziców, będzie pracowała w szpitalu albo w jakiejś prywatnej przychodni, a kiedy
ciąża stanie się widoczna, powie, że dziecko to owoc wakacyjnego romansu. Przygody z przystojnym lekarzem,
którego poznała za granicą.
Cóż, pewne elementy tej historii są prawdziwe. Tom jest przystojnym lekarzem. Przeżyli szaloną noc,
chociaż tym razem nie w Paryżu.
W piątek około ósmej wieczorem spostrzegła, że nie ma w domu mleka. Ciągle czuła się zmęczona i nie
miała ochoty jechać do sklepu, pomyślała więc, że zapyta Toma, czy mógłby jej trochę pożyczyć. Lepiej spała,
kiedy wypijała kubek ciepłego mleka.
Wyjrzała na podjazd, lecz samochodu Toma nie zobaczyła. Przypomniała sobie wtedy o wewnętrznych
drzwiach łączących obie części blizniaka. Z szuflady w sypialni wyjęła klucz.
Otworzyła drzwi, weszła do domu Toma, po omacku znalazła kontakt. Zapaliła światło i zamarła.
Wszystko wyglądało tak jak wtedy, gdy tu mieszkali jako małżeństwo. Wszystko, co jak sądziła, zostało
wyrzucone, stało na swoich miejscach.
Kanapa obita kretonem w kwiaty i dwa fotele. Perski dywan, kupiony podczas podróży poślubnej.
Pośrodku pokoju dziennego owalny stolik do kart, kolejny szalony zakup, tym razem pamiątka weekendu w
Ballarat i wędrówki po sklepach z antykami. Nad kominkiem pięknie oprawiona reprodukcja tryptyku  Pionier"
pędzla Fredericka McCubbina, prezent ślubny od Dany i Stu.
Oszołomiona obeszła cały dom. Niczego nie brakowało. W końcu usiadła w jednym z foteli.
Z barku na kółkach podniosła niewielki, ręcznie malowany wazonik. Ogarnęło ją wzruszenie. Azy
napłynęły jej do oczu, kiedy przyglądała się delikatnemu wzorowi.
Nigdy nie podejrzewałaby, że Tom jest aż tak sentymentalny. Przebywanie w tym otoczeniu było jak
cofnięcie się w czasie.
Opuszczając dom, niczego z sobą nie zabrała. Wiedziała, że mieszkanie wśród mebli albo drobiazgów,
które wybierali i kupowali razem, byłoby ponad jej siły. Patrząc teraz na to wnętrze, wiedziała, że postąpiła
słusznie. Azy pociekły jej po policzkach.
Płacz przyniósł ulgę. Jeszcze raz mogła sama chłonąć klimat domu, jaki stworzyli wspólnie z Tomem. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • projektlr.keep.pl