[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- No to zobaczymy się za pół godziny. Po jego wyjściu Julie
podeszła do stołu i usiadła.
Wzięła plasterek jabłka i zaczęła jeść, zastanawiając się, od czego
by tu zacząć.
Czasem, kiedy Penelope Snow chciała dowiedzieć się czegoś od
dorosłych, naciągała ich na rozmowę. Ale w życiu szło to trudniej niż
w książkach Anne.
W życiu trzeba było zadać odpowiednie pytania, bo w
przeciwnym razie rozmowa schodziła na niewłaściwe tory. A Julie nie
chciała spytać prosto z mostu, czy według Rachel tata ożeni się z
Anne.
Wreszcie wpadła na pomysł:
- Babciu, czy Rachel opowiadała ci o naszej nowej sąsiadce?
Gdy starsza pani potrząsnęła głową, Rachel wyjaśniła:
- Wprowadziła się do domu Kitchnerów.
Julie zdziwiła się, że ciocia jeszcze nie powiedziała babci o Anne,
ale może dlatego, że nie chciała mówić o jej pomocy. Innymi słowy,
nie chciała martwić babci swoją sytuacją.
Zaraz drugiego dnia w telewizji zaczęto mówić, że nikogo w tej
sprawie nie aresztowano. Już nikt nie wspominał o dziewczynie
Grahama, może więc babcia uznała, że wszystko wróciło do normy.
- A kto to taki?  zainteresowała się babcia.
- Nazywa się Anne Barrett i pisze książki dla dzieci. Kryminały.
Bardzo fajne.
- O, to ciekawe. A jest sympatyczna? Julie pokiwała głową, po
czym spojrzała na Rachel.
- Prawda?
- Owszem, nawet bardzo.
- To świetnie. Julie czekała, aż któraś coś powie, a kiedy żadna
się nie odzywała, dodała od siebie:
- Tata też uważa, że jest sympatyczna.
- Tak?
Babcia spojrzała pytająco na Rachel. Rachel spojrzała z
namysłem na Julie.
- To prawda.
- Oczywiście, że tak, kochanie. Kiedy znów zamilkły, Julie
zasępiła się. Mogła zapytać Rachel, czy jej zdaniem tata bardzo lubi
Anne, ale z pewnością musiał istnieć lepszy sposób.
- Dlatego nie mógł tu z nami przyjechać - oznajmiła w końcu. -
Bo coś tam robi z Anne.
- Tak?
Babcia po raz drugi spojrzała na Rachel.
- To długa historia - stwierdziła Rachel, piorunując Julie
spojrzeniem mówiącym  przestań".
- A dawno się tam wprowadziła? - zainteresowała się babcia.
- Niedawno - odparła Rachel. Julie znów czekała, lecz ani babcia,
ani ciocia nie kwapiły się do dalszej rozmowy. W końcu sama
powiedziała:
- Moim zdaniem naprawdę przypadła tacie do gustu. Mam rację,
Rachel? Możliwe, że jej się nawet oświadczy.
W domu zapadła nieoczekiwana cisza, jak w środku nocy.
- A dlaczego tak uważasz, kochanie? - spytała w końcu Rachel.
Julie wzruszyła ramionami.
- Bo tak.
- No to dobrze, że jest taka sympatyczna - powiedziała powoli
babcia.
- Aha. Fajnie by było, prawda? No bo Rachel gotuje i w ogóle.
Więc gdyby Anne z nami zamieszkała, to już nie miałaby nic do
roboty.
- Kochanie... - przerwała jej Rachel. - Chyba twój tata nie
szykuje się teraz do ożenku, chociaż... w przyszłości nie można tego
wykluczyć. Ale gdyby już do tego doszło, to raczej zamieszkałabym
gdzie indziej.
Oczy ją zapiekły, a w gardle coś zaczęło dławić. Wiedziała, że tak
się to skończy!
- Julie - rzekła cicho Rachel. - Spokojnie. Nie podniecaj się tak.
Rozważamy tylko różne ewentualności. Przecież wiesz, jak bardzo cię
kocham. Dziewczynka skinęła głową, powstrzymując łzy.
- W takim razie wiesz, że zawsze będę częścią twojego życia, a
ty częścią mojego. Tyle że nic nie trwa wiecznie. Tak już w życiu jest.
Stąd niezależnie od tego, czy tata ponownie by się ożenił, czy nie, i
tak prawdopodobnie bym się od was wyprowadziła. Nie przyszło ci do
głowy, że i ja mogłabym wyjść za mąż? A wtedy zamieszkałabym z
mężem, co nie znaczy, że przestałabym cię kochać.
- Ale ty mi jesteś potrzebna!
- Och, kochanie. - Babcia przysunęła krzesło bliżej, żeby
przytulić Julie. - Kochanie, cokolwiek się stanie, tata na pewno zadba,
żeby było jak najlepiej dla ciebie. Chyba nie masz co do tego
wątpliwości?
Julie chlipnęła, po czym potwierdziła, że chyba tak. A gdyby mu
się to nie do końca udało?
- I wiesz, co jeszcze?
- Co?
- Niedługo dorośniesz i nie będzie ci już potrzebna ani Rachel,
ani ktokolwiek inny, kto by robił za ciebie różne rzeczy. Kiedy Rachel
i twój tata byli mali, wydawało mi się, że nie mogę ich spuścić z oka,
lecz ani się obejrzałam, a przestałam im być w ogóle potrzebna.
Prawie ze wszystkim radzili sobie sami. Co nie znaczyło, że
przestaliśmy się kochać. Tylko, jak ci powiedziała Rachel, nic nie
trwa wiecznie. Wszystko się zmienia.
- Ale ja nie chcę!
- Och, Julie. - Babcia odgarnęła jej włosy z twarzy. - Kochanie,
gdyby wszystko stało w miejscu, życie byłoby okropnie nudne. A jeśli
tata ożeni się ponownie, czy z tą Anne, czy z kimkolwiek innym, po
prostu przez jakiś czas będzie inaczej. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • projektlr.keep.pl