[ Pobierz całość w formacie PDF ]

partnerstwa.
- Jest dopiero wtorek, ale chyba powinniśmy wyjechać jutro jak ja i TJ
planowaliśmy. Jest dużo do zrobienia przed niedzielą.
Robyn niepewnie kiwnęła głową.
- Co, ptaszyno?
Przycisnęła usta do jego policzka.
- Nie chcę jeszcze wracać do domu. To jest rekord najkrótszego miesiąca
miodowego.
- Oh, miesiąc miodowy jeszcze się nie skończył, cukiereczku. Musimy
opóznić resztę aż po... - Keil urwał, jego ciało napięło się.
Robyn wstała by pozmywać naczynia, powstrzymując łzy. Pojedynek.
Rozumiała z ich rozmów, że to się musi odbyć.
Ale nie była jeszcze gotowa by się nim dzielić. Z nikim.
Keil obrócił ją by spojrzeć jej w twarz.
- Nie chciałem w taki sposób zrobić z ciebie mojej partnerki, wymuszając
na tobie zmiany tak szybko. Ale potrzebowaliśmy siebie. Ja
potrzebowałem ciebie. Nie będę przepraszał za to, że skorzystałem ze
znalezienia ciebie i za kochanie cię.
- Sobotę będzie twoja pierwsza pełnia jako wilk, a pojedynek będzie
dopiero w niedzielę. Wróć ze mną do Haines, a ja przedstawię cię
członkom sfory, którzy mnie popierają. Wygram pojedynek, Robyn.
Zwłaszcza teraz gdy mam ciebie. zaufaj mi.
- Ufam ci, ale nie mogę jechać do Haines. Powinnam dzisiaj zadzwonić do
brata, ma się ze mną spotkać na początku szlaku. Muszę z nim
porozmawiać, jeśli mają nastąpić jakieś zmiany, a to będzie trudne do
wyjaśnienia. Oh, do diabła.
Keil wyglądał na zdziwionego przez chwilę gdy zdał sobie z czegoś
sprawę.
- Powiedziałaś, że masz telefon satelitarny. Jak planujesz go użyć? Nie
słyszysz.
- Wiadomości tekstowe.
- Na telefonie satelitarnym?
- Czy technologia nie jest wspaniała?
- Nie chciałbym wiedzieć ile kosztuje jedna wiadomość. Mogę
porozmawiać z twoim bratem za ciebie?
Robyn rozważyła to. Tad był osobą, która często się niepokoiła, ale
wiedział kiedy się wycofać. Pomyślała, że Keil mógłby to omówić z jej
bratem. To może, jednak, zająć trochę czasu.
- Tylko jeśli zamierzasz zapłacić za połączenie.
- Czym jesteś, sknerą?
- Jak barszcz.
Keil przyciągnął ją do pocałunku, takiego który sprawia, że podkurczają
jej się palce u stóp, a serce przyśpiesza. Właśnie kiedy stawało się
interesujące, przerwał.
- Cholera, stajesz się smaczniejsza i apetyczniejsza. Lepiej odbędę tą
rozmowę zanim stanę się zbyt rozproszony. jaki jest numer?
Robyn wyciągnęła telefon i podała mu jedną z wizytówek Tada, które
miała przy sobie. Keil dławił się przez chwilę pózniej posłał jej duży
uśmiech. Robyn zamarła go usiadła przy stole. Do czego Keil zmierza?
Wyraz jego oczu był zbyt psotny.
Keil połączył się i usiadł by porozmawiać, upewniając się, że widzi jego
usta.
- Cześć, Tad, mówi Keil Lynus. Jak się masz, człowieku? - Keil mrugnął
do niej, a w jej mózgu odezwał się alarm. Coś śmierdziało. - Nie, TJ nie
potrzebuje żadnego ratowania, już go wyciągnęliśmy... Wiem, jest
całkowitym wrzodem na tyłku. Jednak czegoś potrzebuję... Ma się dobrze.
W zasadzie, Robyn i ja jesteśmy partnerami i ja....
Robyn wpatrywała się w Keila w szoku. Jak mógł od tak wyskoczyć z
czymś takim do Tada? Jej brat musi wariować. Klepnęła ramię Keila,
próbując odebrać mu telefon.
- Poczekaj, Tad, staje się trochę rozbrykana. Chyba się martwi, że masz
atak albo coś. Chcesz z nią porozmawiać?
Z agresywnym szarpnięciem Robyn wyrwała mu telefon i sprawdziła
ekran. Może w ogóle nie dzwonił, a to był tylko kawał. Ale na ekranie
widniała wiadomość.
T: Gratulacje, siostro, Keil jest niesamowity. Cieszę się z twojego powodu.
Szczęka Robyn opadła na podłogę. Napisała szybko.
R: Znasz Keila? Wiesz czym jest?
T: Taa. Wilk. Szybko działasz siostro
R: Jesteś taaaaaaki martwy gdy następnym razem cię zobaczę
T: Też cię kocham, Robyn
R: Dureń
Keil odciągnął telefon, powiedział "Cześć" i zamilkł na chwilę by
posłuchać.
- Cóż, dzięki. To była niespodzianka, ale ona jest niesamowita, Tad. Hej, w
ten weekend zdarzy się coś, jakbyś chciał się przyłączyć. Pierwsza pełnia
Robyn będzie w sobotę... Oczywiście, że możesz przyjechać! Jesteś
rodziną, nawet jeśli nie jesteś jeszcze zainicjowany... Wiem, Tad. - Keil
wywrócił oczami. - Czasem się zdarza, facet. Muszę iść. Robyn każe mi
płacić za tą rozmowę... Stać mnie na to, ale dlaczego miałbym spędzić
więcej czasu na rozmowę, zamiast z moją partnerką?
Robyn walczyła, żeby kontrolować oddech gdy Keil przerwał połączenie i
odłożył telefon. Uśmieszek na jego twarzy to więcej niż mogła znieść,
więc zaczęła walić go w ramię.
- Hej, co jest? Myślałem, że poszło całkiem dobrze. Nawet Tad dołączy do
nas podczas pełni. Fajnie, nie?
- Ty dupo. Nigdy mi nie mówiłeś, że znasz mojego brata. Skąd on cię zna
i skąd on wie, że jesteś wilkiem, i...
Keil owinął wokół niej ramiona i uniósł gdy nadal z nim walczyła. Robyn
była wściekła. Keil cały czas znał Tada. Tad wiedział o wilkołakach i
nigdy nic jej nie wspomniał, że jest jedną z nich.
Kurwa. To chyba ten "wielki sekret", który próbował jej powiedzieć.
Obaj byli martwi.
Keil położył ją na platformę i przykrył swoim ciałem, powstrzymując ją od
wierzgania. Dreszcz od jego dotyku walczył z chęcią skopania jego tyłka.
- Mów mi prawdę, Keil, albo będę zmuszona zrobić ci krzywdę.
- Nigdy mnie nie skrzywdzisz.
- Ah tak? Nawet zjedzenie granoli z dodatkiem środka
przeczyszczającego? Mogę ci jeden załatwić.
Keil śmiał się i stoczył z niej, jeżdżąc ręką po jej ciele gdy mówił.
- Nie uświadomiłem sobie związku gdy mówiłaś, że jesteś Maxwell.
Mówiłaś, że masz brata, ale nigdy nie mówiłaś jak się nazywa.
Robyn otwarła usta by zaprotestować, ale zamarła.
- Cholera. Jesteś pewien?
Keil przytaknął.
- Rozpoznałbym go. Znam Tada ze spotkań biznesowych. Zawozi nas na
szlak za każdym razem. Mówił o siostrze, ale nigdy nie wspomniał, że jest
głucha. Dowiedział się, że jesteśmy wilkami na wyprawie gdy TJ robił
jedną z jego nie-tak-wspaniałych sztuczek ze znikaniem w stylu
Hudiniego, gdy Tad nadal był w pobliżu.
- Twój brat jest pół wilkiem, nadal nie uaktywnionym. Podejrzewamy, że
to twój dziadek dał mu te geny. Jeśli się zastanawiasz, tak, wiedział, że
jesteś wilkiem. - Robyn napięła się pod jego dłonią. - Hej, pomyśl o tym w
ten sposób. On nie może się zmienić dopóki nie zostanie uaktywniony, a
wiesz, że to jest skomplikowane przy samcach. Mówienie ci o wilkołakach
by nie podziałało, bo nie ma dowodów. On pewnie myślał, że twoim
partnerem będzie ktoś ze sfory Whitehorse.
Robyn ponownie opuściła głowę z przebłyskiem intuicji.
- To dlatego przedstawiał mnie tym wszystkim 'klientom' przez te lata?
Wszyscy oni byli wilkami?
- Może. Chciał dobrze, pamiętaj zanim poderżniesz mu gardło, moja
mściwa dziewucho. - ręce Keila przesunęły się po jej ciele zaborczo. -
Skoro to nasza ostatnia noc tutaj, głosuję by z tego skorzystać. Kolacja
była wspaniała ale teraz chcę deser.
Rozpiął jej koszulę i zanurzył twarz w jej piersiach, ocierając się o jej
Tułów jakby malował siebie jej zapachem. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • projektlr.keep.pl