[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Co o tym sądzisz? - zapytał przyjaciel w drodze do samochodu. - Zamieszka tu około sześćdziesięciu par. Prócz
tego będzie oczywiście lekarz i cała infrastruktura: restauracja, teatr, apteka, sklep spożywczy, butiki, sklepy AGD.
Zaprojektowaliśmy własną kanalizację, klimatyzację, filtry powietrza.
61
- To jakbyś wybiegał w przyszłość! - wykrzyknęła rozentuzjazmowana dziewczyna.
Towarzysz uśmiechnął się z niekłamaną satysfakcją. Podniecenie Ivy bardzo schlebiało jego męskiej dumie. Odparł:
- Mam taką nadzieję. We współczesnej architekturze najbardziej liczy się przestrzeń. Nasz projekt maksymalnie
wykorzystuje przestrzeń i dostosowuje się do naturalnej rzezby terenu.
- Rozumiem. Tak jak w Grecji - skomentowała Ivy.
- Kiedy skończymy, nie będzie ci się już kojarzyć z Grecją. - Spojrzał na zegarek. - Jesteś głodna? Chodzmy coś
zjeść.
- Zjadłabym nawet piach - odparła.
- Ja wolę tacos. A jeszcze bardziej fajitas. Chodzmy.
Pożegnali się z Hankiem i wrócili do hotelu. Ivy była zaskoczona, że jest tu tak ciepło. Było jej zbyt gorąco, gdyż
ubrała się jak na zimę. Podgrzewany basen hotelowy stanowił nie lada pokusę. Jaka szkoda, że nie wzięła kostiumu!
Przebrała się w jeansy, różową bluzkę w paski i tenisówki. Rozpuściła swoje długie, jedwabiste, czarne włosy.
Podpięła tylko kosmyki przy twarzy, żeby nie wpadały jej do talerza.
Spotkali się z Ryderem w jadalni. Przyjaciel przebrał się w codzienne spodnie i czerwony pulower, ale pozostał w
tych samych butach i kapeluszu.
- Tak ci chyba wygodniej - rzekła z uśmiechem.
- I tobie też, słonko. Zmęczona? - zapytał z troską.
62
Pokręciła głową.
- Nie pamiętam, kiedy ostatnio się tak dobrze bawiłam - odparła i się roześmiała. Mówiła najszczerszą prawdę.
Podróż z Ryderem była dla niej ogromną przygodą i stanowiła wielką odmianę po długich, monotonnych miesiącach
spędzonych w domu z matką. - Czuję się jak oszustka. Powinnam robić jakieś notatki albo przepisywać
korespondencję czy coś w tym stylu.
- Jeszcze zdążysz się napracować - zapewnił ją. - Zjemy coś i popracujemy przy basenie, jeśli masz ochotę. Wzięłaś
ze sobą kostium?
- W Georgii jest teraz siarczysty mróz! - zaperzyła się Ivy.
- Ale my właśnie jesteśmy w Arizonie - odparował Ryder i obrzucił ją pożądliwym spojrzeniem. Przez chwilę oboje
milczeli, zapatrzeni w siebie. Jednak mężczyzna otrząsnął się po kilku sekundach i, ująwszy dziewczynę pod ramię,
poprowadził ją w głąb sali.
Wybrali kameralny stolik przy oknie i zaczęli posiłek. Ryder zamówił tacos, fajitas i smażoną fasolę. Wypili wprost
niesamowite ilości lemoniady. Ivy zastanawiała się, czy to dlatego, że się znajdują na pustyni. Nie mogła się
nadziwić, skąd u niej tak nienasycone pragnienie.
Ryder nie mówił nic przy stole, co również wyglądało dziwnie. Po jedzeniu poszedł na górę po dokumenty i
usadowili się przy basenie. Wybrał niewielki stolik z parasolem. Wręczywszy dziewczynie długopis i notatnik, rzekł:
63
- Najpierw praca, pózniej odpoczynek. Zapiszesz, co ci mówię, a wieczorem podeślę ci do pokoju maszynę i
przepiszesz to dla mnie, dobrze?
- Oczywiście - odpowiedziała. Nie mogła przecież odmówić. Po to ją tu przywiózł. Zauważyła jednak, że coś go
gryzie. Zastanawiała się, o co może chodzić.
Nie wiedziała, że to jej bliskość działa na mężczyznę jak narkotyk, tak że coraz bardziej traci nad sobą panowanie i
nie może sobie znalezć miejsca. Starał się trzymać swoje żądze na wodzy, ale w obcisłych niebieskich jeansach Ivy
wyglądała niezwykle kusząco. Kiedy pracował, przestawał o tym myśleć. Skoro już udało mu się nakłonić
dziewczynę do przyjęcia posady, nie może jej stracić przez głupią niecierpliwość.
Spojrzał na dłoń kobiety spoczywającą na stole. Ciągle nosiła obrączkę, którą Ben wsunął jej na palec. Tak bardzo
pragnął zdjąć ten symbol przynależności do innego mężczyzny i wyrzucić go jak najdalej, uczynić Ivy swoją.
Wiedział jednak, że to niemożliwe. Dziewczyna kochała męża, choć nie był ideałem. Jak Ryder mógł z nim
konkurować?
Być może z czasem dostrzeże w przyjacielu mężczyznę. Musi mieć nadzieję. Tylko to trzymało go przy zdrowych
zmysłach.
ROZDZIAA CZWARTY
Ivy nie miała czasu, żeby się martwić, że z jej sypialni prowadzi przejście do pokoju Rydera. Czekało ich mnóstwo
papierkowej roboty, zwłaszcza korespondencji, na którą szef musiał codziennie odpowiadać. Na szczęście
dziewczyna umiała już obsługiwać elektroniczną maszynę do pisania. Oszczędziła w ten sposób mnóstwo czasu.
Jednak pracodawca był bardzo wymagający i często musiała pisać jeden list nawet trzy razy, by go zadowolić. Zaj-
mowało jej to większą część dnia. Ryder ciągle się gdzieś spieszył i prawie cały czas spędzał na budowie. A kiedy już
wracał do hotelu, zajmowali się pracą.
Ivy czuła się przygnieciona nawałem dokumentów. Ogólne informacje firmowe, zawiadomienia o spotkaniach,
wytyczne dla rady nadzorczej, faktury, korespondencja bankowa, nagłe sprawy niecier-piące zwłoki... Nawet trzy
sekretarki miałyby kłopoty z uporaniem się z tym wszystkim.
W końcu Ryder zauważył, że Ivy nie nadąża z pracą.
- Wszystko się ułoży - pocieszył ją po trzech dniach. - Kiedy wrócimy do Albany, podeślę ci kogoś z sekretariatu do
pomocy. Tak jest, odkąd Mary odeszła. Pracowała dla mnie dziesięć lat, wiedziała o firmie wszystko. Trudno
oczekiwać, że od razu wszystkiego się nauczysz. Nie przejmuj się. Dobrze?
Dziewczyna uśmiechnęła się z ulgą.
- Dobrze. Zaczynałam już tracić wiarę w siebie.
- Nie przesadzaj. Zwietnie sobie radzisz z maszyną i jesteś doskonałą stenotypistką, choć stosujesz dość
niekonwencjonalne metody zapisu - zachichotał. - Dogadamy się. Masz jutro ochotę na małą wyprawę do
opuszczonego miasteczka?
- Jeju! Starczy nam czasu? - wykrzyknęła Ivy podniecona.
- Zasłużyłaś sobie. Pracowałaś bardzo ciężko. - Zerknął na zegarek i się skrzywił. - O Boże! Zapomniałem, że mam
spotkanie w banku. Muszę lecieć. Zamów sobie coś do jedzenia na górę i uważaj na telefon. Czekam na ważną
wiadomość z Londynu. Zapisz wszystko dokładnie.
- Oczywiście.
Ivy obserwowała, jak oddala się szybkim krokiem, zafascynowana jego niespożytą energią. Nie nadążała za nim. Z
drugiej strony, praca była niezwykle ekscytująca i stanowiła prawdziwe wyzwanie. Ivy nieprędko się nią znudzi.
Następnego dnia po lunchu Ryder zapakował do samochodu pełną lodówkę napojów i wyruszyli na
66
północ. Ubrali się w jeansy i kowbojki. Ryder nalegał, aby nałożyła kapelusz. Nawet o tej porze roku słońce
operowało tu niezwykle silnie. Usadowiła się obok niego i uśmiechnęła się na myśl
0 tym, jak świetnie się zgrali kolorystycznie. Oboje mieli na sobie szare koszule, tylko że dziewczyna ożywiła swój
ubiór czerwoną apaszką, a on najwidoczniej zapomniał, że znajdują się na Dzikim Zachodzie. Było za gorąco na [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • projektlr.keep.pl