[ Pobierz całość w formacie PDF ]

jeszcze bardziej za te niebieskie oczy, którymi potrafiła patrzeć tak łagodnie, i za ten głos, który
nieraz brzmiał tak słodko i przyjaznie. Ale trzeba było znać ją jak ja, żeby wiedzieć, że to wszystko
fałsz.
Wiedziałam, że już wkrótce skończę zaplatać i upinać włosy i pomogę pani Bessie
włożyć czarny toczek do konnej jazdy z przejrzystymi, złocistymi woalkami z tyłu, które będą za
nią powiewać w czasie jazdy. Co dalej? Czy mam jej pozwolić wyjść i całe popołudnie jezdzić
konno, podczas gdy każdą moją myśl będzie wypełniać obraz zamordowanego ojca?
Znów napotkała mój wzrok w lustrze.
Nawet nie musi się jej śpiewać. Mała Mary. Czasem wystarczy tylko nucić.
 Tak, psze pani.
Skrzywiła się, jakby chciała mi dać do zrozumienia, że nie muszę się zwracać jak
niewolnica.
Tak mi przykro z powodu tego, co się stało z Johnem Williamem  powiedziała.  Był
dobrym człowiekiem i bardzo kochał twoją matkę.
W lustrze dostrzegłam w jej oczach coś, co wyglądało na łzy. A potem spojrzałam na
siebie, na swoje suche oczy, patrzące twardo jak u kata i zawziętą, pochmurną jak niebo przed burzą
twarz. Ubranie, które od niej dostałam, wisiało na moich chudych ramionach jak szmata.
Wyglądałam jak ten strach na wróble, co go pan stawia na polu, żeby odstraszać ptaki.
 Tak  powiedziałam i zaraz dodałam:  Tak, psze pani.
 Wiesz przecież, że już niedługo to wszystko się skończy.
 Co, psze pani? Co się niedługo skończy?  Bezpieczniej było udawać, że nie
wiem, o co chodzi. Jakbym nigdy nie miała w ręku tego egzemplarza  Galveston News . W
zeszłym roku Południe znów nas odbiło Północy, ale nie zrobiło się przez to ani lepiej, ani gorzej,
niż kiedy dwa lata wcześniej rządziła nami Północ. Cokolwiek się stanie, nic już nie uratuje mojego
ojca. Już tylko niebo będzie mogło mi go zwrócić.
 Wszystko  rzekła pani Bessie i odwróciwszy twarz od lustra, popatrzyła mi w
oczy. Potem opuściła głowę, a kiedy ją znów podniosła, jej oczy lśniły od łez.  Straciłam synka
 powiedziała.  Moje maleństwo.
 A ja straciłam ojca  odparłam w przypływie śmiałości, zapominając, że jestem
niewolnicą.
 A John William stracił Dużą Mary  dodała. Azy spływały jej teraz ciurkiem po
twarzy.  W takim wypadku to nie tylko utrata osoby, ale także poczucia jedności. Czegoś, co
łączy ludzi jak żałoba.
Moja żałoba była o wiele za głęboka, żeby miała mnie z nią połączyć. Ale kiwnęłam
głową i jak zwykle powiedziałam:
 Tak, psze pani.
 Jesteśmy tylko kobietami  ciągnęła pani Bessie.  Bezsilnymi kobietami. Nie
możemy nic zmienić. Ale co mógł czuć John William?
 Też bezsilność, psze pani  odrzekłam.
I to przez ciebie, dodałam w myślach. Znów zapłonęłam żądzą zemsty.
I właśnie w tym momencie do pokoju wkroczył pan. Musiał być chyba najroślejszym i
najjaśniejszym blondynem w całym Teksasie. Marzyłam, żeby się stamtąd wyrwać, zanim mnie
przyszpili tym swoim spojrzeniem, pod którym czułam się zawsze brudna i wykorzystana. Spodnie
miał podciągnięte wysoko na wielkie brzuszysko, a jego jasne włosy były gładko przylizane.
Miałam nadzieję zaraz czmychnąć, ale znieruchomiałam na widok grymasu na jego twarzy, którego
w żaden sposób nie można było uznać za miły uśmiech, i spojrzenia jego zimnych, okrutnych oczu,
których ze mnie nie spuszczał.
 Co ona tu robi?  warknął, świdrując mnie tym swoim spojrzeniem.
Podniosłam wzrok znad włosów pani Bessie, bo wiedziałam, że teraz już nie patrzy na
mnie, tylko na nią. Nienawidziłam tego spojrzenia, i nie ja jedna. Widać było, że pani Bessie też, bo
od razu szczelniej się otuliła szalem. Położyłam jej nawet ręce na ramionach, jakbym ją chciała
chronić, ale od razu przypomniałam sobie, że to przez nią zabili mi ojca.
 Zawsze tu jest o tej porze  odparła pani Bessie.
 Mam nadzieję, że nie uczysz znów jej czytać -burknął pan i twarz mu wykrzywił
nerwowy grymas. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • projektlr.keep.pl