[ Pobierz całość w formacie PDF ]

zaraz się skończy i wszystko wróci do normy.
 A jeśli znówwyłączą światło i to wtedy, kiedy
twoja mama będzie na górze?  zapytał.
 To samo powiedziałam, zanim przyszłaś.  Sil-
via popatrzyła na ćorkę z wyrzutem.
Isabel się poddała, opadła na fotel.
 A co z Clive em i panem Milesem?  spytała
jeszcze.  Oni też muszą pojechać z nami.
Nastąpiła chwila wymownej, jakby naładowanej
elektrycznością ciszy. A potem rozległ się chrapliwy
głos Leandrosa:
 Twój kochanek może sobie spać, gdzie zechce,
byle nie pod moim dachem.
64 MICHELLE REID
Dobry Boże, jęknęła w duchu Isabel. Serce jej
zamarło, zamknęła oczy. Marzyła o tym, żeby za-
paść się pod ziemię. Za pózno przypomniała sobie,
że pozwoliła Leandrosowi wierzyć, że ona i Clive są
kochankami.
Naprawdę miała wszystkiego dosyć. Wstała.
 Idę do siebie  szepnęła i na miękkich nogach
poszła w stronę schodów.
Natychmiast po wejściu do pokoju zadzwoniłado
recepcji i kazała się połączyć z lotniskiem. Postano-
wiła, że jeśli tylko uda jej się zarezerwować miejsca
w samolocie, to jeszcze tego dnia wrócą do Lon-
dynu. Nawet gdyby mieli lecieć w luku bagażowym.
Niestety, nawet na to nie mogła liczyć. Kiedy już
trafi się człowiekowi taki parszywy dzień, wszystko
idzie jak po grudzie. W żadnym samolocie wylatują-
cym z Aten nie było ani jednego wolnego miejsca!
 Przepraszam  usłyszała za plecami głos Cli-
ve a.  Wygląda na to, że ?oj przyjazd sprawił ci
wiele kłopotu.
 A po co w ogóle przyjechałeś?  prychnęła
Isabel.  Naprawdę nie rozumiem, co chciałeś przez
to osiągnąć.
 Myślałem, że mogę się przydać.  Wzruszył
ramionami.  Twoja mama się zgodziła. Nie przypu-
szczałem, że twój mąż jest taki podejrzliwy.
 Kazał mnie śledzić  wyjaśniła.  Kiedy się
dowiedział, że tu jesteś, dopowiedział sobie całą
resztÄ™.
KLEJNOTY DLA ISABEL 65
 A co go to obchodzi, kim dla ciebie jestem?
Przyjechałaś tu po to, żeby się rozwieść, a nie pytać
go, czy możesz mieć kochanka.
Isabel się roześmiała.
 Leandros jest bardzo zaborczy. Jak tylko o to-
bie usłyszał, od razu zrezygnował z rozwodu.
 Prymityw!
 Taki właśnie jest Leandros.  Isabel westchnęła
i usiadła na brzegu łóżka.
 Nie musisz z nim jechać.
Chciałabym, pomyślała.
 Widziałeś, jak przekabacił mamę? Nie może
się już doczekać klimatyzacji i reszty tych luksusów,
które jej naobiecywał.
 Przecież ona go nie lubi.
 Pozory mylą.  Isabel znów westchnęła.  Ma-
ma uznała, że Leandros to najlepsze, co mi się
wżyciu przytrafiło.
Oczywiście dopóki wszystko się nie popsuło.
Potem życzyła mu, żeby go piekło pochłonęło.
Clive odkleił się od framugi, którą dotąd pod-
pierał, wszedł do pokoju.
 No i co teraz zrobisz?  spytał, siadając obok
niej na łóżku.
Otoczył ją ramieniem i uścisnął współczująco.
 Co za urocza scena...  rozległ się od progu
kpiący głos.
Isabel poczuła, jak serce podskakuje jej do gardła.
Clive jeszcze raz ją uścisnął, wstał i ruszył do drzwi,
66 MICHELLE REID
zablokowanych przez Leandrosa. Clive siÄ™ nie za-
trzymał, a Leandros się nie odsunął. Otarli się o sie-
bie ramionami, jakby mówili: ,,jeszcze się spot-
kamy  .
Clive wyszedł na korytarz, a drzwi pokoju za-
mknęły się z hałasem. Isabel wstała, podeszła do
komódki i wyciÄ…gnęła õornÄ… szufladÄ™, choć nie
bardzo mogła sobie przypomnieć po co.
 Przyjechał mój samochód  zawiadomił ją Le-
andros.  Lester Miles pojedzie z twojÄ… mamÄ….
 Powinieneś jechać z nimi  warknęła.
 I zostawić cię samą z tym osiłkiem? Myślisz,
że zwariowałem?
 Clive jest moim przyjacielem, nie kochankiem.
No to teraz już wie, pomyślała. Może wreszcie da
spokój i zajmie się rozwodem.
 Za pózno, agape mou  powiedział drwiąco.
 Może byłym kochankiem, ale na pewno kochan-
kiem.
 Nie jest moim kochankiem!  wrzasnęła.
Czarne oczy Leandrosa zabłysły. Przyskoczył do
niej.
 Nie kłam!  warknął.  Nie jestem idiotą!
Umiem liczyć!
 Liczyć?  zdziwiła się Isabel.  O czym ty
mówisz?
Był taki wściekły, że chyba mógłby ją udusić. Na
szczęście jej nie dotknął, tylko wyciągnął przed
siebie dłoń, pokazując jej cztery palce.
KLEJNOTY DLA ISABEL 67
 Cztery osoby. Trzy pokoje  wydyszał.
 Ty...  Urwała, zdawszy sobie sprawę, o co mu
chodzi.  Clive ze mnÄ… nie mieszka! On nie przyje-
chał ze mną. Przyjechał na własną rękę i zameldował
się pod swoim nazwiskiem. Ma pokój na innym
piętrze!
Nie uwierzył jej. Poznała to po zaciętej minie.
Bez słowa podeszła do szafy, otworzyła drzwi na
oścież, odsunęła się.
 Mój pokój, moje ciuchy  warknęła ƒsciekle.
 Moje łóżko. Pojedyncze.  Jej wyciągnięta ręka
skierowała spojrzenie Leandrosa na wąski tapcza-
nik.  Masz czelność potępiać mnie za coś, co sobie
wymyśliłeś, a sam sypiasz z Dianthą Christophoros
na tym swoim cholernym jachcie!
 To, co ci powiedziałem o...
 Powinnam sobie z nią porozmawiać  Isabel go
nie słuchała  przynajmniej wyrównać rachunki.
Mam to zrobić? Mam przygrozić, że rozkwaszę jej
nos, jeśli odważy się tknąć mojego męża? Może to
dobry pomysł. Niech się ta wasza cholerna arysto-
kracja dowie, że wróciła Isabel, której tak się boją!
Dyszała ciężko, jak po biegu. Za to Leandros
całkiem przestał oddychać. Tylko oczy lśniły mu
niebezpiecznie. Podszedł do niej z miną człowieka,
który zamierza odebrać swoją własność.
 Andros, nie!  szepnęła.
ObjÄ…Å‚ jÄ… w pasie, przyciÄ…gnÄ…Å‚ do siebie.
 Powtórz  syknął przez zaciśnięte zęby.
68 MICHELLE REID
 Co mam powtórzyć?  Nie zrozumiała. Był
o wiele za blisko. Nie mogła myśleć.
 ,,Andros   mruknął tym swoim głębokim
zmysłowym głosem, który odbierał jej dech. Do-
tknÄ…Å‚ jej szyi.
Isabel wiedziała, co teraz będzie. Jeśli mu po-
zwoli zbliżyć język do tego miejsca tuż pod uchem,
zemdleje z rozkoszy.
 Powtórz  powiedział. Jego rozchylone wargi
zbliżały się coraz bardziej do szyi Isabel.
 Andros...  szepnęła i zaraz poczuła na war-
gach jego usta. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • projektlr.keep.pl