[ Pobierz całość w formacie PDF ]
*
Rankiem następnego dnia z ręki Henny Schneider miano zdjąć gips. Zdjęcia rentgenowskie
wypadły pomyślnie. Maja poszła z mamą na prześwietlenie.
Pózniej usiadły w małej, szpitalnej restauracyjce, żeby napić się kawy. Maja zamówiła herbatę.
- Cieszę się, że nie jestem już zdana na niczyją pomoc -oznajmiła matka. - To trwało przecież tak
długo!
Maja kiwnęła głową i w milczeniu popijała herbatę, podgryzając podanego do niej keksa.
- Tak, wspaniale! - zauważyła, jakkolwiek brzmiało to mało entuzjastycznie. Jednakże między nią
a matką zbyt wiele zostało jeszcze do powiedzenia.
Pewnego razu Maja wyznała mamie, jak się czuje. Już po pierwszym zdaniu Henny Schneider
podniosła się oburzona.
- Ty, właśnie ty czujesz się bezsilna? Miałaś z nas przecież najłatwiej. Wszystko ci spadło z
nieba. Byłaś pupilką tatusia.
- A kiedy umarł, kazałaś mi godzinami czekać samej na schodach! - krzyknęła nagle Maja. - Był
przecież moim ojcem. Rozumiał mnie - uderzyła w płacz.
140
Osłupiała matka usiadła z powrotem na miejsce.
- Ja przecież chciałam tylko...
Ale Maja nie dopuściła jej nawet do słowa.
- Tak, ty chciałaś tylko". Zawsze jedynie ty, ty i ty Czy kiedyś zastanowiłaś się, czego JA chcę?
Wszystko kręci się wyłącznie wokół tego, czego ty pragniesz. Tego, jaka powinnam być, jak mam się
zachować, jak wyglądać.
- Jeśli myślisz o malowaniu...!
Znowu przerwała matce w pół słowa. Resztki muru legły w gruzach. Mała dziewczynka przestała
płakać. Maja wreszcie wzięła ją w ramiona i ukołysała. Walczyła za nią.
- Zawsze musiałam być duża i silna. Musiałam być inteligentna i wyjątkowa.
- Ale przecież taka jesteś! - matka oburzyła się. Mocno skrzyżowała ręce na piersiach. Na jej
palcu pobłyskiwały dwie obrączki.
- Nie, nie jestem taka! Bałam się. Zostawiłaś mnie samą. Było mi zimno. Nie objęłaś mnie.
Byłam głodna, a ty odwróciłaś wzrok.
- Ta psycholog wmawia ci to wszystko, prawda? Sama nie wymyśliłabyś takiej bzdury. Przecież
to nie ty!
Maja wyczerpana oparła się plecami o oparcie krzesła.
- Tak mamo, to jestem ja. I Gudrun Gunther niczego mi nie wmawia. Sugerowała tylko, że
powinnam ci przekazać, jak się czuję.
- No tak, w takim razie to zrobiłaś.
Przez resztę wieczoru Henny Schneider nie wyszła ze swojego pokoju.
- Napięta atmosfera? - zainteresował się Leonard.
- Tak - odpowiedziała Maja, a ponieważ nadał stał, patrząc na nią wyczekująco, spytała - Mam
usmażyć dla nas kilka jajek?
- Jestem głodny jak wilk - oświadczył.
Przy jedzeniu opowiedział jej, że w szkole rozpoczęły się prace nad projektem komputerowym.
- Pozwolono mi nawet pomagać przy instalacji!
141
- Jeśli będziesz miał czas, to pokaż mi, jak uruchomić Internet - poprosiła Maja.
- Nie ma problemu - odpowiedział, wycierając sobie usta. - Teraz znowu tam wracam! -
zabrzmiało to niepewnie.
Przy drzwiach obrócił się jeszcze i rzucił - Chętnie ci pomogę!
Miał na myśli - z komputerem.
*
Teraz siedziały milcząco naprzeciwko siebie w małej, szpitalnej restauracji. I chociaż matka
powiedziała - Cieszę się, że nie jestem już zdana na niczyją pomoc", to wcale nie wyglądała na
zadowoloną. Maja przypomniała sobie raptem historyjkę o jednym z pacjentów Gudrun Gunther.
O dziesięcioletnim chłopcu.
- Rudi nagle zrobił się w domu nieznośny. Miewał ataki szału, rozrzucał rzeczy, niszczył dla
żartu zabawki swojej młodszej siostry Już po dwóch sesjach wyszło na jaw, że czuje się niekochany.
Zwłaszcza przez ojca.
- Moją siostrę obejmuje, całuje i przytula, a mi wszystkiego zabrania. Nawet jezdzić na rowerze,
bo coś może mi się stać. Tak naprawdę wcale go nie obchodzi, co się ze mną dzieje, bo inaczej też by
mnie kochał. Ale ja muszę być zawsze duży i silny, i nauczyć się judo. Chociaż nie mam na to ochoty.
Psycholog poprosiła potem na rozmowę ojca Rudiego. Już po paru zdaniach okazało się, że pan
Heller kocha swojego syna nade wszystko.
- Jazda na rowerze stanowi przecież ogromne niebezpieczeństwo przy naszym natężeniu ruchu na
drogach! Często nie mogę zasnąć, bo myślę, że Rudiemu mogłoby się coś przytrafić.
- A dlaczego nie obejmuje pan syna? Dlaczego nie okazuje mu pan swojej miłości?
Mężczyzna poczerwieniał.
- Chciałbym, ale po prostu nie mogę. Nie teraz, kiedy urósł. Po dłuższym milczeniu dodał
jeszcze. - Mój ojciec też mnie
nigdy nie przytulał. Po prostu nie nauczono mnie tego! Czu-
142
łość była dobra dla dziewczyn, a o chłopaku od razu mówiło się, że to mięczak.
- Chłopcy potrzebują tyle samo miłości - stwierdziła Gudrun Gunther. - Wszystkiego można się
nauczyć. W każdym razie musi pan powiedzieć Rudiemu, dlaczego się pan o niego boi. I że go pan
kocha.
*
- I co dalej? - spytała Maja z zaciekawieniem.
- Na następną sesję przyszli razem, ojciec i syn. Na końcu padli sobie, płacząc, w ramiona.
- A napady złości? Psycholog uśmiechnęła się.
- Znikły. Rudi poczuł, że tata go kocha. Nawet bardzo. Ale nie każdy ojciec albo matka umie to
tak okazać. Dlatego że sami zostali inaczej wychowani albo dlatego że drugie dziecko potrzebuje
więcej uwagi. Na przykład takie, które gorzej się uczy, które jest trudniejsze!
Dziewczyna zrozumiała tę wyrazną aluzję.
Kiedy matka w zamyśleniu mieszała swoją kawę, Maję nagle ogarnęło współczucie. Może ona
również nie nauczyła się nikogo obejmować? Może była rozczarowana ojcem? Opuszczona? Tak jak
jej córka. Może matka też żyła za kratami?
Ale Maja przecież nie mogła jej pomóc. A może jednak?
Ich spojrzenia spotkały się.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]