[ Pobierz całość w formacie PDF ]
profile, oni właściwie się nie różnią od innych wysoko postawionych pracowników wielkich firm -
powiedziała Grace. - Sądzę, że pan Jones ma rację. To chyba jakiś zjazd szefów Cienia Nocy.
- Nadal nie ma żadnego dowodu na to, że to Cień Nocy - odrzekł Luther. - Ale zgadzam się, że
wyglądają na pracowników korporacji.
Ciekawe, jaką pozycję w ich hierarchii zajmuje Eubanks? Grace ponowne przyjrzała się aurom.
- Mam wrażenie, że cała piątka pod względem pozycji w organizacji plasuje się mniej więcej
jednakowo. Sądząc z nalepek na bagażach, czworo przyleciało z Zachodniego Wybrzeża, a jeden z
Arizony.
- Fallon twierdzi, że Cień Nocy działa głównie na Zachodnim Wybrzeżu i w Arizonie - powiedział
Luther. - Może to szefowie regionalnych komórek.
- To niewykluczone - odparła Grace. - Wyglądają na świetnych kumpli, ale pod powierzchnią czai
się agresja.
- Widzę - rzekł Luther. - Jeden drugiemu wbiłby nóż w plecy, gdyby tylko mógł na tym skorzystać.
Cień Nocy to organizacja, w której panują okrutne prawa ewolucji. Tylko najsilniejsi i najbardziej
bezwzględni docierają na szczyt.
Grace się wzdrygnęła.
- Poziom potencjalnej przemocy wokół nich jest wysoki, ale najbardziej niepokoi mnie fakt, że u
niektórych rozwijają się dodatkowe zdolności.
- Sądziłem, że to niemożliwe.
- No właśnie. Z badań genealogicznych wynika, że osoby obdarzone więcej niż jednym talentem
zdarzają się niezwykle rzadko.
Wprawdzie na przestrzeni dziejów pojawiło się kilka wyjątków, ale wszystkie te osoby zapadły na
choroby psychiczne i zmarły w młodym wieku. Miało to coś wspólnego z nadmierną stymulacją
mózgu.
- Więc u tych osób dodatkowe talenty rozwijają się dzięki temu środkowi chemicznemu.
- Najwyrazniej - przyznała. - To samo widziałam w aurze Crockera, gdy zaczęła się w niej pojawiać
ciemna energia.
- Musimy zdobyć więcej informacji na temat Eubanksa i ustalić, jakie są jego powiązania z Cieniem
Nocy.
- Co proponujesz?
- Zamierzam obejrzeć jego pokój, podczas gdy on jest zajęty tutaj. Grace zadrżała.
- Nie podoba mi się ten pomysł.
- Dlaczego? Przecież wiemy, gdzie on jest. Miej go na oku, a ja w tym czasie rozejrzę się po jego
pokoju.
- A jeśli Eubanks wyjdzie z baru? Jak cię o tym zawiadomię?
- Zadzwoń na moją komórkę. Droga do pokoju zajmie mu jakieś pięć do ośmiu minut. Zdążę wyjść,
zanim on tam dotrze.
- Pewnie cię nie przekonam, ale mam złe przeczucie co do tego planu.
- Nie przekonałaś mnie - odparł Luther, wstając. - Zadzwoń, jeśli Eubanks wyjdzie z baru.
Grace, świadoma, że nie zdoła go powstrzymać, skinęła głową. Patrzyła uważnie, ale nikt z
obserwowanej grupy chyba nie zwrócił uwagi na fakt, że Luther opuścił bar. Czekała więc, z
komórką w dłoni.
Rozdział 19
Otworzył drzwi, korzystając z wygodnego gadżetu, w który Fallon Jones wyposażył wszystkich
swoich agentów. Odruchowo wyostrzył zmysły i wszedł do środka. Nic nie wskazywało na to, że w
pokoju znajduje się ktoś jeszcze - nic, poza nagłym błyskiem silnie rozpalonej aury. Aowca.
Odwrócił się błyskawicznie w stronę zagrożenia. Silny cios wytrącił mu laskę z ręki. Upadł ciężko
na podłogę i to go uratowało. Aowca siłą rozpędu runął na łóżko, ale poderwał się z niego
natychmiast, jak odbita od podłogi piłka. Miał niesamowity refleks - znak rozpoznawczy talentów
tego typu.
Luther, wiedząc, że nikt, kto nie został obdarzony podobnymi zdolnościami, nie zdoła pokonać łowcy
w walce wręcz, nawet nie próbował się podnieść. Zamiast tego skoncentrował się i aby obezwładnić
przeciwnika, wysłał w jego stronę potężną falę energii.
Aowca zachwiał się i cofnął, zdezorientowany. Usiadł na brzegu łóżka.
- Cholera - wymruczał. - Jak udało ci się to zrobić?
- Kim jesteś? - spytał Luther. Wstał powoli, nie przestając działać na łowcę energią. - Co tu robisz?
W pokoju panowała niemal całkowita ciemność, ale dla łowcy nie był to żaden problem.
Wyostrzając zmysły, potrafił zobaczyć wszystko jak w świetle dnia. Luther nie widział nic poza aurą
tego człowieka. To mu jednak wystarczało.
- Założę się, że obaj jesteśmy tu z tego samego powodu - odparł łowca. - Chcemy dowiedzieć się
czegoś o Eubanksie.
- Na pewno nie pojawiłeś się, żeby go załatwić?
- Zmiana planów.
Aowca próbował wstać. Poruszał się bezszelestnie, ale jego aura lekko drgnęła.
- Nie ruszaj się - rzekł Luther, wysyłając w jego stronę dodatkową porcję energii.
Aowca opadł na brzeg łóżka, zbyt osłabiony, by utrzymać się na nogach.
- To naprawdę świetna sztuczka - powiedział. - Długo tak możesz? Musi strasznie wyczerpywać
energetycznie.
Miał rację. Na unieruchomienie łowcy Luther musiał zużyć mnóstwo energii. Uznał, że nie musi się
do tego przyznawać, ale sformułowanie, którego użył ten mężczyzna, dało mu do myślenia. Niewielu
ludzi spoza Towarzystwa, nawet świadomych parapsychicznego aspektu swojej natury, tak by to
ujęło.
- Należysz do Arkane? - spytał.
- Można powiedzieć, że mam to we krwi. A ty?
- J&J.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]