[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Jak wy to potraficie robić i nie oszalejecie? %7łycie bez znajomości przyszłości, bez
pewności, co za chwilę nastąpi, jest straszne! Może dla was nie, ale dla nas nie
może być nic gorszego. Pomogliśmy stworzyć nową historię, a teraz wydaje się
nam, że zaczynamy ją pamiętać. Jeśli tak, to wszystko wróci do normy. Jak wy
wytrzymujecie tę niepewność?
 Dla nas to właśnie jest normalne.
 Dziwne. To wymaga prawdziwej odwagi. . . Do widzenia. Zdecydowałeś
się opuścić Ware.
 Tak. Ale. . . skąd wiesz?
 Mówiłam ci, że znowu zaczynamy pamiętać przyszłość!  Prawie się ro-
ześmiała.
I odeszła.
* * *
Snibril odnalazł Rolanda tam, gdzie go zostawił po bitwie.
Do zabrania miał niewiele  kawałek kurzu noszony na szczęście gdzieś zgi-
nął, groty do strzał zostały zużyte, a zapasowe buty miał na nogach. Został mu
koc, nóż, kawałek linki i woreczek z monetami. No i naturalnie włócznia i miecz.
Czyli praktycznie wszystko, czego potrzebował.
 Odjeżdżasz?  rozległ się głos Pismire a, gdy dociągał popręg.
 Nie słyszałem cię. . .
 Wiele czasu z wami spędziłem, a Munrungowie wiedzą, jak się skradać.
 Fakt  przyznał Snibril.  Jestem pewien, że poradzicie sobie beze mnie.
 Jeśli nie przestaniemy się spierać, to na pewno. Wychodzi na to, że kłótnie
stanowią nieodłączną część postępu.
 Chcę się dowiedzieć wielu rzeczy o Dywanie  wyznał Snibril.  Co to
jest Tąpnięcie, na przykład. . . Zawsze mówiłeś, że pytania są kluczem do wiedzy.
 Podobnie jak ciekawość  przypomniał Pismire.
 Myślisz, że pomysł Bane a ma sens?
 Kto wie? To jednak prawda, że najwyższy czas spróbować czegoś nowego.
 Wiesz, że Wightowie uważają nas za bardzo odważnych, bo ciągle podej-
mujemy decyzje?  spytał Snibril, dosiadając Rolanda.  Oni sobie z tym nie
mogą poradzić. A my zawsze uważaliśmy, że to oni są wyjątkowi! Czego to się
człowiek nie dowiaduje. . .
 Zawsze tak uważałem.
133
 Uważałeś. A ja chcę się dowiedzieć o wielu sprawach; jeśli nie odjadę,
nigdy się nie dowiem. Chcę zobaczyć Stołonogę, Brzeg, i Podłogę.
 To mi opowiesz, jak one wyglądają. Ja tylko o nich czytałem.
 Jak to?!  zdumiał się Snibril.  Przecież opowiadałeś mi o nich?! To
wszystko, te historie o Dywanie, to nie była prawda?!
 Och, była. Gdyby nie były prawdziwe, nikt by się nie trudził ich opisywa-
niem  uspokoił go Pismire.  Zawsze chciałem podróżować i jakoś nigdy nie
miałem czasu. Gdybyś tak znalazł chwilę czasu, by spisać co ciekawsze spostrze-
żenia. . .
 Wiem, bardzo byś się ucieszył. Jak znajdę chwilę, to spiszę. Cóż. . . w takim
razie do zobaczenia!
 Do zobaczenia!
 I pożegnaj ode mnie. . .
 Pożegnam.
 Wiesz, jak to jest: rozstania są najgorsze.
 Teoretycznie wiem. Będziemy na ciebie czekali!
Ostatnie zdanie wykrzyczał, gdyż Snibril już wyruszył.
Pismire odczekał, aż zniknie w oddali, i powoli wrócił do ruin pałacu i do
kłótni.
* * *
Snibril zatrzymał konia kawałek za Ware i wciągnął głęboko w płuca aromat
Dywanu. Było mu trochę smutno, ale wiedział, że ma dokąd wrócić. A to znaczyło
bardzo wiele. Uśmiechnął się i poklepał Rolanda po szyi.
A potem z nadzieją  i rozwianym włosem  pognał galopem i zniknął
w gęstwinie włosów.
KONIEC [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • projektlr.keep.pl