[ Pobierz całość w formacie PDF ]
rzeczywistej mocy, formuł ta lepiej nie precyzować, nie zatrzymywać się nad nimi, nie artyk wać w
formie wyraznych reguł, które wymagałyby nam i decyzji. Są tym potę\niejsze, im mniej się o nich
mówi i im n Me je zauwa\a. Tylko wtedy, gdy owe wizje i postulaty są mile przyjmowane,
wspólnota jest tym, za co uchodzi: "natura jednością. Wspólnota poglądów zachowuje swą
naturalność długo, jak długo się jej nie kwestionuje i nie rozprawia na jej te
Owa jedność poglądów byłaby najpełniejsza w wyidealizi nej sytuacji jakiejś całkowicie
odizolowanej społeczności, k
80
Socjologia
członkowie od narodzin do śriierci \yją tylko we wspólnym gronie, ani nie podró\ując w ime
okolice, ani nie przyjmując odwiedzin przedstawicieli innych grup, wiodących odmienny tiyb
\ycia. Społeczność taka nie miałłby okazji, aby spojrzeć na swoje zwyczaje "A zewnątrz",
zobaczyć w nich coś osobliwego i zastanawiającego, co wymagałoby wyjaśnienia i argumentacji.
Nigdy te\ jej członkowie nie zetkięliby się z pytaniem, dlaczego \yją tak, a nie inaczej, dlaczego
rzymają się takich, a nie innych reguł. (Jeszcze raz podkreślmy, '/s rozwa\amy tutaj pewien
wyidealizowany przypadek, którenij nie odpowiadah ściśle \adna chyba rzeczywista sytuacja- Zak-
ada się czasami, \e warunkom tym odpowiadały dawne odizolowane wsie bądz odległe wyspy, ale
przy bli\szym zbadaniu na ogół okazuje się, \e nawet to przypuszczenie nie jest w pełni
prawdziwe. Wielki naukowiec brytyjski Raymond Williams wypowiedział pamiętne słowa: "Jeśli
chodzi o wspólnotę, znamienne .est, \e zawsze była ona k i e-d y ś".) Jeśli więc nawet taka idealna
wspólnota istniała niegdyś, to z całą pewnością nie istnieje dzisiaj. Ludzie najczęściej odwołują się
do niewzruszonej siły "naturalnej" jedności, kiedy
pojawia się potrzeba skonstruowania wspólnoty bądz ratowania rozpadającej się dawnej jedności.
Ilekroć więc sięgamy po zwroty typu "Wszyscy się zgodzimy, \e...", próbujemy powołać do \ycia,
utrzymać bądz odtworzyć wspólnotę opinii i przekonań, któr-a nigdy nie istniała w sposób
"naturalny". Robimy to w warunkach wyraznie nie sprzyjających istnieniu i trwałości
"naturalnych" wspólnot: w świecie, w którym występują obok siebie sprzeczne przekonania,
ścierają się odmienne opisy rzeczywistości, a w obronie ka\dego poglądu musimy sięgać do racji.
W praktyce idea wspólnoty jako "duchowej jedności" słu\y przeprowadzeniu nie istniejącej Jeszcze
granicy, która "nas" oddzielić ma od "nich"; jest to instrument mobilizacji, wzbudzenia w grupie
przeświadczenia o wspólnym
losie i jednakowych interesach, co sprzyjać ma zespołowym działaniom.
Powtórzmy: odwołanie się do "naturalności" wspólnoty jest sposobem na skuteczność apelu.
Najszerzej zakrojone (i bodaj najbardziej efektywne) próby tworzenia wspólnoty odwołują się
Razem i osobno
paradoksalnie do czynników, na które ludzie nie mają wpły których nie mogą wybierać ani
zmienić: do "wspólnej kn dziedzicznego charakteru, odwiecznej więzi z ziemią, wów
ma o los i misję pewnej rasy. Wspólna historyc przeszłość, pamięć dziejowych klęsk i zwycięstw,
"zło\one w sze ręce historyczne dziedzictwo" uczynić mają z n a r o d u cai wieczyście spojoną na
dobre i na złe. Wspólnotę r e ligi j scementować ma objawienie udzielone naszym przodkom, (
niejsze prześladowania i wyrastający stąd naczelny obowia zachowania przez potomków prawd
wiary i obrzędów uświ
odwołanie się do takich rzekomo bezspornych "faktów" u\ytecznym narzędziem konstruowania
wspólnoty, będzie pr stawienie ich jako nieodwołalnych i obligujących, dzięki cz
zostaje element wyboru i związanej z nim powiedzialności. Aby narzucić członkom konstruowanej
ws noty określony wybór, stawia się ich w sytuacji, w której , ma wyboru": decyzja została ju\
podjęta przez przodków l opatrzność. Niezgoda na zjednoczenie sił mo\e być tutaj pot towana
wręcz jako zdrada. Ci, którzy się do niej posuw wyrzekają się własnej natury, pamięci ojców, ich
schedy itd renegaci, pyszałki albo co najmniej głupcy ośmielający się sp ciwiać rozstrzygnięciu,
którego dokonała ju\ historia.
Nie we wszystkich jednak przypadkach wysiłki kreow wspólnoty mogą odwołać się do czynników,
na które nikt nie wpływu i które dlatego nie podlegają decyzji. Liczne n polityczne i religijne
jawnie głoszą chęć stworzenia współ przekonań czy wiary poprzez nawrócenie ludzi na i których
dotąd nie znali, lub które odrzucali ze szkodą dla sit W efekcie takich działań powstać ma
wspólnota wiernych, l łączących się w imię sprawy odsłoniętej im przez natchntoi zało\yciela
religijnej sekty bądz polityka porywającego rozlec cią wizji. Przy tego typu próbach sięga się nie
do języka uś conej tradycji, przeznaczenia dziejowego czy misji klasowej, do dobrej nowiny,
przejrzenia na oczy, "ponownych naród a przede wszystkim: prawdy. Wskazuje się teraz nie na
syn:
rzekomo bez wyjścia, lecz, przeciwnie, na szlachetny akt wy
członkowie od narodzin do śmierci \yją tylko we wspólnym gronie, ani nie podró\ując w inne
okolice, ani nie przyjmując odwiedzin przedstawicieli innych grup, wiodących odmienny tryb
\ycia. Społeczność taka nie miałaby okazji, aby spojrzeć na swoje zwyczaje "A zewnątrz",
zobaczyć w nich coś osobliwego i zastanawiającego, co wymagałoby wyjaśnienia i argumentacji.
Nigdy te\ jej członkowie nie zetknęliby się z pytaniem, dlaczego \yją tak, a nie inaczej, dlaczego
trzymają się takich, a nie innych reguł. (Jeszcze raz podkreślmy, \e rozwa\amy tutaj pewien
wyidealizowany przypadek, któremu nie odpowiadała ściśle \adna chyba rzeczywista sytuacja.
Zakłada się czasami, \e warunkom tym odpowiadały dawne odizolowane wsie bądz odległe wyspy,
ale przy bli\szym zbadaniu na ogół okazuje się, \e nawet to przypuszczenie nie jest w pełni
prawdziwe. Wielki naukowiec brytyjski Raymond Williams wypowiedział pamiętne słowa: "Jeśli
chodzi o wspólnotę, znamienne jest, \e zawsze była ona kie-d y ś".) Jeśli więc nawet taka idealna
wspólnota istniała niegdyś, to z całą pewnością nie istnieje dzisiaj. Ludzie najczęściej odwołują się
do niewzruszonej siły "naturalnej" jedności, kiedy pojawia się potrzeba skonstruowania wspólnoty
bądz ratowania rozpadającej się dawnej jedności.
Ilekroć więc sięgamy po zwroty typu "Wszyscy się zgodzimy, \e...", próbujemy powołać do \ycia,
utrzymać bądz odtworzyć wspólnotę opinii i przekonań, która nigdy nie istniała w sposób
"naturalny". Robimy to w warunkach wyraznie nie sprzyjających istnieniu i trwałości
"naturalnych" wspólnot; w świecie, w którym występują obok siebie sprzeczne przekonania,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]