[ Pobierz całość w formacie PDF ]

sobie, że Nicholas potrafi być zabawny, nawet kiedy doprowadza ją do szału. A
teraz miała poczucie bezpieczeństwa i ciepła.
Wrzucono do ognia kolejne polana. Płomienie buchnęły wyżej, sięgając
niemal księżyca w pełni. Wiatr porywał iskry, które wirowały, przypominając
zamieć spadających gwiazd. Zgrabne sylwetki sportowych wodzirejek rysowały
się na tle jaskrawego blasku. Dziewczęta podrygiwały, wydając okrzyki:
 naprzód! naprzód! naprzód!", co przypominało obrzędy pradawnych ludów,
które tańczyły i zaklinały bóstwa podczas pogańskiego święta Nowego Roku.
Okrzyki i śmiechy wokół ognia przybierały na sile, podczas gdy w
siedlisku Nicholasa i Prudencji panowała cisza. Po tej stronie wzgórza panował
cień i spokój. Wiatr buszujący hałaśliwie w drzewach po drugiej stronie tutaj
wiał bezszelestnie wśród kamieni. Lodowaty podmuch sprawił, że Prudencji
spadł kosmyk włosów na usta, toteż wyjęła rękę spod koca, odgarnęła włosy i
ponownie wsunęła ją pod ciepłe przykrycie. Policzki i nos miała zimne, lecz
wewnątrz kokonu koca było przyjemnie i przytulnie, gdy siedziała wsparta na
mocnej piersi Nicka, który obejmował ją swymi długimi nogami. Wpatrywała
się w ogień.
Ciemność gęstniała, tworząc coraz bardziej intymną atmosferę.
Pru wpatrywała się w migotliwy blask i wspominała podobną noc sprzed
siedmiu lat, gdy wspinali się z Nicholasem na wzgórze, trzymając się za ręce.
Była szczęśliwa i podekscytowana, gdy tuliła się do niego i obserwowała
uroczystość. Urzekał ją widok buchających w ciemnościach iskier, tańczących
płomieni, a najbardziej - ciepło jego dłoni błądzącej delikatnie i ostrożnie pod
kocem, pod jej bluzką. Przelękła się jego śmiałości. Nigdy przedtem nie
pozwalał sobie na taką poufałość. Po chwili ukoił ją jednak czułymi
pocałunkami złożonymi na policzku i wargach. Poddała się na moment jego
94
R S
pieszczotom, lecz strach pokonał pożądanie, gdy dłoń przesunęła się po
brzuchu, a potem niżej. Wyrwała mu się i pobiegła w dół zbocza, a on pobiegł
za nią.
Drgnęła, próbując uwolnić się od przykrych wspomnień, jego ramię
zacisnęło się wokół niej. W duchu dziękowała ciotce, że dolała jakiejś mikstury
do kawy. Była pewna, że wypiła za dużo. Czuła się odurzona, gdy szorstką
brodą muskał jej skroń, gdy jego pierś wznosiła się i opadała, a ciężkie ramiona
spoczywały na jej brzuchu. Każdy najdrobniejszy jego ruch, każdy oddech, tak
oddziaływały na jej rozbudzone zmysły, że poczuła błogość, gdy powoli obrócił
ją w swych ramionach.
Leżała bokiem na jego kolanach, jedną ręką podtrzymywał jej plecy,
drugą zaś podbródek. Zamknęła oczy, gdy ciepłymi ustami błądził po jej skórze,
składając delikatnej pocałunki na policzkach, czole i powiekach.
Potem dotknął ustami jej warg, a ona objęła go za szyję i przylgnęła do
niego żarliwie, czując jego język. Smakował niczym kawa Heppy - odurzał i
nęcił. Pocałunek stał się gorętszy, zadrżała na całym ciele, chwytając go za
włosy, by przyciągnąć bliżej. Jego dłoń myszkowała pod kocem i pod jej ubra-
niem w poszukiwaniu nagiej skóry. Przesunął palcami po jej żebrach, wsunął
dłoń pod biustonosz. Czuła żar jego dłoni. Tęskniła za jego dotykiem.
Brakowało jej tego. W końcu mieli udawać narzeczonych, pomyślała.
Jej ciałem wstrząsał dreszcz i domagała się dalszych prowokujących
pieszczot. Jego dłoń delikatnie pieściła jej sutek. Zmiałe pocałunki i
zniewalające pieszczoty tak ją zamroczyły, że doznała szoku, gdy nagle oderwał
od niej wargi i zdjął rękę z jej piersi.
Uzmysłowiła sobie, że ma nabrzmiałe usta i z trudem chwyta oddech.
Spojrzała na twarz Nicka - całą w brązie i pozłocie od blasku ognia. On też
oddychał ciężko, lecz wpatrywał się w grupkę ludzi idących nieopodal dróżką w
dół zbocza. Z łatwością podniósł się i pomógł jej wstać, przytrzymując ją, aż
odzyskała władzę w nogach. Rozejrzała się dookoła, otulając ramiona kocem.
95
R S
Trzęsła się z zimna. Ognisko dogasało, wszyscy już się rozchodzili. Nicholas
wziął termos i drugi koc, po czym dołączyli do grupy schodzących w dół
zbocza.
Nick nie odzywał się i ona też milczała. Nawet gdy dotarli do samochodu,
nic nie mówili i w milczeniu jechali do domu. Prudencję gnębiły domysły. O
czym on myślał? Usta miał zaciśnięte, a ciemne włosy zmierzwione. Rzucił jej
przelotne spojrzenie. Zadrżała, widząc pożądanie w jego oczach. Zbliżyli się do
jej domu i serce zabiło jej mocniej. Nie wątpiła, że będzie chciał wykorzystać
sytuację, umocnić więz, jaka ich połączyła przy ognisku.
Pewnie zaproponuje jej wspólną noc... Jeśli sądził, że te zaręczyny są
czymś więcej niż tylko udawaniem - to się mylił!
Zatrzymał samochód i otworzył jej drzwi. W milczeniu podeszli do
werandy. Odwróciła się, by spojrzeć na niego. Patrzył jej w twarz oczami
pełnymi pożądania. Z przejęcia wyschły jej wargi, więc oblizała je i uniosła ku
niemu twarz. Zbliżał ku niej swe usta, gdy nagle wewnątrz domu zabrzmiał
nagle pogodny, nieco fałszujący sopran. To Heppy, uświadomiła sobie
Prudencja.
Nick ścisnął ją za ramiona i szybko puścił.
- Dobranoc, Prudencjo - powiedział cichym głosem. - Spotkamy się jutro.
W następnej sekundzie otworzył wejściowe drzwi i niemal wepchnął ją do
środka.
96
R S
ROZDZIAA DWUNASTY
Prudencja zmrużyła oczy. Cokolwiek robili przy ognisku, było to tylko
grą. Powinna się z tego cieszyć i... Tak, naprawdę była zadowolona z takiego
obrotu sprawy. Z uśmiechem na ustach wkroczyła energicznie do kuchni.
Strasznie chciało jej się pić.
- Witaj, skarbie! - powitała ją Heppy. - Jak się udał wieczór?
- Zwietnie. - Prudencja podeszła do lodówki i otworzyła ją zamaszystym
ruchem. Nagle przypomniała sobie coś i spojrzała badawczo na ciotkę. -
Właśnie... ta kawa, którą dałaś Nicholasowi...
- Tak, złotko?
- Dodałaś coś do niej?
- Oczywiście.
- Tak myślałam. A co to było?
- Pół łyżeczki wanilii.
- Wanilii? Nic więcej?
Heppy skinęła głową i Prudencja nachmurzyła się, tracąc dobry humor.
%7łałowała, że nie powiedziała Nicholasowi, iż daje mu się całować i pieścić tylko
przez wzgląd na Edmunda. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • projektlr.keep.pl