[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Powiedzmy, że nie chcę się angażować - odparł, wzrusza- przeciwko rodzinnej atmosferze... cudzego domu.
jąc ramionami. - Tak sobie pomyślałem, że skoro i ciebie nie - To dobrze! Zobaczymy się w sobotę o czwartej.
interesują inne związki, bo masz przecież narzeczonego, to mo- - Zwietnie. Będę o czwartej.
że wybrałabyś się ze mną na ten bal? W tej samej chwili przeraził się. Strach dosięgal go zwykle
Czemu nie? - pomyślała. Christie ma ciągle wyrzuty sumie- dopiero wtedy, gdy spotkał się z jakąś dziewczyna dwu razy
nia, że siedzę z nią tutaj, więc kiedy pójdę na bal, będzie zado- A teraz... Teraz bał się od pierwszego spotkaniu. Od poczatku
wolona. Marie u nas mieszka, nic więc naprawdę nie stoi na tej znajomości miał ochotę uciec na koniec świata.
przeszkodzie. Zwłaszcza że tak miło będzie gdzieś pójść z Jo- Czego tu się bać? - próbował sobie tlumaczyc. Tina ma
ckiem... narzeczonego i wróci do niego, kiedy jej siostra poczuje sie
O JEDNO DZIECKO ZA DU%7łO 55
O JEDNO DZIECKO ZA DU%7łO
54
z nim umówią - westchnęła Ellen. - Wystarczy jedno spotkanie
lepiej. Skąd więc świadomość, że wszystko się wali, że ziemia
z tym człowiekiem, a chodzą potem jak błędne. Po drugim spot-
rozstępuje mi się pod nogami?
kaniu zdają się fruwać, a on zaprasza już kogoś innego i bieda-
- O ile oczywiście nie zacznie się jakiś poród - dodał po
czka zapłakuje się albo usycha z tęsknoty.
spiesznie.
- Robisz z niego jakiegoś straszliwego uwodziciela - roze-
Szkoda, że dzieci nie rodzą się na zawołanie! Długi poród
śmiała się Tina.
w sobotnie popołudnie rozwiązałby wszystkie problemy. Nie
- Chcę cię tylko ostrzec - stwierdziła poważnie Ellen. - Je-
musiałbym chodzić na żadne wycieczki, myślał Jock.
steś młoda i wrażliwa.
- Mam nadzieję, że do tego nie dojdzie - roześmiała się
- Daj spokój! Mam dwadzieścia osiem lat, a właściwie już
Tina.
prawie dwadzieścia dziewięć.
- Zgoda,- jesteś więc dojrzałą kobietą, ale jesteś wrażliwa,
Przed pójściem do domu nie wytrzymała i wpadła jeszcze do
a Jock jest niebezpieczny. Zapamiętaj sobie moje słowa.
pokoju noworodków, żeby rzucić okiem na Laurę Blythe. Dziec-
- Zapewniam cię, że nie należę do kobiet, które tracą głowę
ko miało dopiero dwie godziny, a już dawało o sobie znać do-
dla byle przystojniaka.
nośnym głosem. Tina wzięła dziewczynkę na ręce i przytuliła
- Doskonale o tym wiem i gdyby tylko o to chodziło, wcale
do siebie.
bym się o ciebie nie martwiła.
- Cicho, malutka, cicho. Daj mamie trochę pospać.
- Na litość boską, powiedz mi wreszcie, dlaczego się mar-
Dziewczynka wydała gniewny okrzyk i przytuliła buzię do
twisz? Co takiego niepokoi cię w Jocku?
piersi Tiny. Wiedziała dobrze, czego chce; może właśnie dlatego
- To duchy przeszłości nie dają mu spokoju. Zawładnęły
zniosła tak ciężki poród.
nim i nie dają mu żyć, a wraz z nim cierpi całe jego otoczenie
- Widzę, że lubisz dzieci - zauważyła Ellen.
- mówiła Ellen, najwyrazniej bardzo przejęta losem doktora
- Jak można ich nie lubić?
Blaxtona.
- Pewnie chciałabyś mieć swoje?
- Duchy? O czym ty mówisz? - spytała Tina z uśmiechem.
- Oczywiście...
- Choćby duch jego matki. I pewnie nie tylko. Dlatego właś-
- Doktor Blaxton by nie chciał.
nie nie sądzę, żeby jakiejkolwiek dziewczynie udało się do
- Nie? - spytała, przybierając obojętny ton i tuląc dziew-
niego zbliżyć.
czynkę mocniej do serca. - Ale w ogóle lubi dzieci.
- Nic nie rozumiem - rzekła Tina.
- Pewnie lubi - Ellen wzruszyła niechętnie ramionami - tyl-
Ellen wzruszyła ramionami. Dawno już z nikim nie rozma-
ko że raczej na odległość, bo on nie chce się wiązać.
wiała o matce Jocka. Rzadko nawet o niej myślała, choć kiedyś
Ja też nie - rzekła Tina. - Pasujemy więc do siebie.
bardzo się przyjazniły. Ból zelżał po latach i przypominała sobie
Wszystkie moje pielęgniarki tak opowiadają, zanim się
o niej tylko wtedy, gdy dostrzegała na twarzy Jocka ślady cier- - To straszne...
pienia. - Dlatego musisz uważać, kiedy jesteś w pobliżu Jocka -
- Jock urodził się przez cesarskie cięcie - oznajmiła. - Za- mówiła Ellen. - Są takie rany, które się nigdy nie goją. Jock
bieg nie był zaplanowany, wykonano go w ostatniej chwili, nauczył się od najwcześniejszych lat myśleć, że na świecie rodzi
a opieka poporodowa pozostawiała wiele do życzenia, co do- się za dużo dzieci. Nauczono go, że jego narodziny były pomył-
prowadziło do poważnego zakażenia u jego matki. ką. Założę się, że został położnikiem po to tylko, żeby żadnej
- Teraz już rozumiem - mruknęła pod nosem Tina, przypo- kobiecie nie przytrafiło się coś takiego jak jego matce i nie
minając sobie dawkę penicyliny, jaką Jock zaaplikował Julie. wyobrażam sobie, żeby kiedykolwiek chciał mieć dziecko. Chy-
- Nie byłabym tego taka pewna - rzekła ze smutkiem Ellen. ba mi przyznasz rację?
- Zakażenie doprowadziło do zrostów w jamie brzusznej - wy-
jaśniła. - Krótko mówiąc, matka Jocka musiała być wielokrot- Jock pojawił się w domku Christie punktualnie o czwartej.
nie operowana, a każda kolejna operacja tylko pogarszała jej Gdy zobaczył Ally i Tima na werandzie, machających do niego
stan. Właściwie nie wychodziła w ogóle ze szpitala. Nie mogła rączkami, przestał żałować, że został zaproszony. Na widok
mieć więcej dzieci i stale cierpiała. W końcu, kiedy Jock skoń- Tiny w żółtym bikini zapomniał o swych obawach, które jesz-
czył dziesięć lat, zrosty spowodowały obstrukcję jelita. Zmarła cze niedawno nie dawały mu spokoju.
przed jedenastymi urodzinami syna. - Dzień dobry! - zawołała Tina.
- Boże... - wyszeptała Tina. Schodziła po stopniach werandy, uśmiechając się do niego
- To jeszcze nie wszystko. Bardzo chcieliśmy pomóc Jo- i tuląc do piersi Rosęe, którą trzymała w nosidełku. Na jej widok
ckowi, to znaczy ja i inni przyjaciele jego matki, tylko że ojciec poczuł się tak, jakby ktoś uderzył go obuchem w głowę. Była
Jocka... To był zawzięty, twardy człowiek. Był surowy i wyma- śliczna, prawie naga... Osłaniało ją maleństwo, które przylgnęło
gający. Ogromnie kochał swoją żonę, nie widział świata poza do niej całym ciałkiem... Nie był w stanie oderwać od niej
nią. Tak sobie myślę, że patrząc przez dziesięć lat na jej konanie, wzroku.
mógł dostać pomieszania zmysłów. W każdym razie zaczęło się - Dzień dobry - odrzekł, usiłując mówić normalnym gło
z nim dziać coś niedobrego. Uznał najwyrazniej, że ktoś ponosi sem. - Widzę, że nawet Rosę ma zamiar pływać.
winę za jej śmierć. - Co ty opowiadasz! - odezwała się Ally. - Rosę ma przecież
- Chyba nie Jock! - wtrąciła Tina. dopiero kilka tygodni i nie umie pływać. Musi zostać z ma-
- Owszem, według niego właśnie Jock! - Ellen przymknęła na musią. Czy pojedziemy nad wodę twoim samochodem?
chwilę oczy, powstrzymując łzy. - Wszystkiemu był winien Jock - Po co mamy jechać - odezwała się Tina. - Pójdziemy
i dlatego właśnie, zdaniem Sama, nie powinien był się w ogóle na piechotę, a zresztą taki samochód nie przejedzie przez pa
[ Pobierz całość w formacie PDF ]