[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Były to żagle drakkarów, tak jak zapowiedział Gandalf. Natychmiast
wywołałam burzę.
- Burzę, ale w jaki sposób? - przerwał jej Thorgal. - Tylko bogowie...
Kobieta podniosła rękę, dając mu znak, żeby zamilkł.
- Wszystko w swoim czasie, Thorgalu. Wkrótce znajdziesz odpowiedz
na wszystkie swoje pytania... Burza zepchnęła napastników na
południe. Po trzech dniach zmagań ich statki rozbiły się o skały.
Thorgal zmartwiał, jakby zimny wiatr zamienił go w bryłę lodu. Miał
przed sobą kobietę winną śmierci Leifa. Gdyby Leif tak tragicznie i
nagle nie zginął, wszystko potoczyłoby się inaczej. Thorgal jednak
nawet nie drgnął.
- Dopiero po jakimś czasie zrozumiałam, że popełniłam błąd - podjęła
kobieta zgaszonym głosem. - Gandalf nie wrócił do swojej wsi, a ja
wpadłam w zastawioną przez niego zasadzkę. Gandalf właściwie nie
kłamał: rzeczywiście, ktoś chciał zawładnąć moimi niewolnikami i
ograbić mój lud z jedynego dobra, od którego zależało ich życie. I to
był on, Gandalf. Zaskoczył mnie w momencie, gdy wykorzystałam
całą moją energię i utraciłam magiczną moc. Gandalf i jego dwaj
towarzysze zdołali mnie uwięzić. Ten łajdak wpadł na pomysł, żeby
pojąć mnie za żonę, zostać w ten sposób królem Lodowych Mórz i
przywłaszczyć sobie moje dobra. Ten lubieżny wieprz chciał
wykorzystać fakt, że jestem zdana na jego łaskę, i próbował mnie
zgwałcić. Walczyliśmy, zabiłam jego dwóch wspólników, a sama
straciłam w walce oko. Udało mi się jednak uciec. Gandalf nie
ośmielił się powtórnie mnie zaatakować, a ja przez piętnaście lat
planowałam najdoskonalszą zemstę!
Zrobiło się przenikliwie zimno, a w powietrzu zaczęły wirować
drobniutkie i ostre płatki śniegu. Slivia, zaciskając usta, zwróciła
wzrok ku niebu. Gandalf siedział na ziemi z twarzą posiniałą z zimna,
ze szklanym wzrokiem, a koniuszki jego zaplecionej brody pokrywał
powoli szron.
- A jaka jest moja rola w całej tej historii? - spytał Thorgal.
- Dlaczego każesz mi uczestniczyć w twoich sprawach? Nie obchodzi
mnie twoja chęć zemsty, pragnę tylko żyć spokojnie z kobietą, którą
kocham. Pozwól mi odejść, a ja przyrzekam, że nie będę próbował
odwieść cię od wymierzenia Gandalfowi kary.
Kobieta odwróciła się od Thorgala, a na jej wargach pojawił się
zagadkowy uśmiech.
- To prawda - powiedziała wolno - że wasi bogowie mają poczucie
humoru. Przyczyniłam się bowiem do śmierci człowieka
sprawiedliwego i latami planowałam zemstę, a jednak odnalazłam
nadzieję i dla siebie, i dla mojego ludu. Nie mogę pozwolić ci odejść,
Thorgalu, nie po tylu latach szukania ciebie.
- Szukania? Ale...
- Dosyć już - przerwała. - Tak jak ci powiedziałam, wkrótce
otrzymasz odpowiedz na wszystkie pytania. Przypominam ci po raz
kolejny, że wciąż jesteś u mnie na służbie, więc poszukaj drewna na
ognisko.
- Nie warto! Nie zdążycie ogrzać się w jego cieple, bo wkrótce
zginiecie!
Thorgal, Slivia i Gandalf podnieśli głowy. Na jednej z otaczających
ich skał stał człowiek odziany w skórę wilka, z łbem zwierzęcia
przykrywającym mu głowę. Jego długa broda obwiązana była
kawałkiem czerwonego materiału, w ręce trzymał topór na długim
trzonku, a za pas miał wetknięty nóż. Niemal natychmiast pojawiła się
za nim dziesiątka uzbrojonych mężczyzn tak samo okrytych wilczymi
skórami.
- Baaldowie! - wykrzyknął przerażony Gandalf.
- Cieszymy się, że o nas nie zapomniałeś, Gandalfie! - odkrzyknął
mężczyzna. - Nie poznaję cię, zrobił się z ciebie straszny tłuścioch! -
To powiedziawszy, zwrócił wzrok na czarodziejkę. - Czy to możliwe,
że dopisało nam szczęście? Jesteś czarodziejką Slivią, nieprawdaż?
Mamy więc możność zabić jednego dnia dwoje naszych największych
wrogów.
Wojownicy zgromadzili się wokół tego, który wydawał się ich
wodzem. Twarze mieli dzikie, wykrzywione krwiożerczym grymasem
odsłaniającym ostro zakończone zęby. Thorgal słyszał o tym
plemieniu ludzi wilków żyjących w górach. Wiedział, że Gandalf i
paru z jego wiernych wojowników zabawiało się polowaniem na
Baaldów jak na zwierzęta. Co łączyło ich ze Slivią, nie wiedział, lecz
zrozumiał, że bezlitosna czarodziejka miała zastępy niewolników, a
wśród nich znajdowali się z pewnością również Baaldowie.
Mężczyzni schodzili ze skały, skacząc z kamienia na kamień. Thorgal
skulony zbliżył się do swojego konia i chwycił miecz Gandalfa
przytroczony do siodła.
- Slivio, daj mi broń - błagał Gandalf drżącym głosem.
Thorgal nie czekał na odpowiedz kobiety. Chwycił topór i podał go
grubasowi.
Slivia splunęła na ziemię i położyła na niej pierścień Freyra, który [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • projektlr.keep.pl