[ Pobierz całość w formacie PDF ]

jej w to, co się wydarzyło.  Tajemnica kowala.
To jej wystarczyło. Nie zadawała też pytań, kiedy zawieszał na szyi Rhina drugi
kawałek skręconego drutu, choć widział, że obserwuje go uważnie.
Wężacze odpłynęły w dal ze zwykłą prędkością. Po posiłku Sander ponownie objuczył
kojota, umocowując pakunki w taki sposób, że do ich rozwiązania wystarczyły dwa
pociągnięcia linki. Gdyby przyszło stawić czoła niebezpieczeństwu, Rhin powinien mieć takie
same szansę w walce.
Fanyi prowadziła, ze wzrokiem utkwionym w wisior. Hałdy gruzu stawały się
mniejsze, a między nimi było więcej przestrzeni dla roślinności. Najpierw pojawiły się
rzadkie zarośla, potem pojedyncze drzewa, początkowo rachityczne, lecz w miarę jak
posuwali się dalej, coraz grubsze w obwodzie. W dalszym ciągu podążali równolegle do
brzegu rzeki, a ląd stopniowo obniżał się, tak że przybrzeżne klify nie były już takie wysokie.
Wkrótce po opuszczeniu obozowiska weszli na szeroką, otwartą przestrzeń, porytą
koleinami wozów. Rhin spuścił nos, węsząc, lecz nie warczał. Dla wprawionych w czytanie
śladów oczu Sandera wszystkie one wyglądały na stare, zrobione jakiś czas temu. Lecz było
ich tak wiele, przecinających się we wszystkich kierunkach, że oczywiste było, iż w
przeszłości w mieście i w jego pobliżu panował ogromny ruch. Głęboko odciśnięte ślady kół
wskazywały też na ciężkie ładunki.
Z wyżłobieniami od kół nie przeplatały się żadne odciski kojota, były za to inne,
należące do słynnych wielkich psów gończych, zwanych tropicielami, a będących własnością
Handlarzy. Po raz pierwszy odkąd opuścili nocne obozowisko Sander przerwał milczenie,
choć widział, że Fanyi jest tak pogrążona we własnych myślach, być może rozważając sen,
który określiła jako  widzenie , że ledwo zdawała sobie sprawę z obecności jego i Rhina.
 Jeśli twój wskaznik pokazuje ten kierunek  zauważył  to możemy nie być
jedynymi, którzy odnajdą twoją składnicę. Zdaje się, że Handlarze albo ktoś inny
przetrząsnęli już to miasto, najeżdżając tu gromadnie.
Dziewczyna potrząsnęła głową.
 Nie przypuszczam, żeby jakikolwiek Handlarz wiedział, czego szukamy. To nie
metal  wytwór rąk Poprzednich Ludzi, lecz raczej dzieło ich umysłów. Nie znam żadnego
Handlarza, który by się tym interesował.
 Czy wiesz o wszystkich klanach Handlarzy?  zripostował.  My na równinach
mamy kontakt z czterema hordami, które przyjeżdżają regularnie, w liczbie około trzydziestu
ludzi każda. Nigdy nie widzieliśmy ich kobiet. Ilu przyjeżdżało do Padford?
 Ja pamiętam dwudziestu  odpowiedziała natychmiast.  I mojego ojca, lecz on
nie był Handlarzem. Mogą być i inni, jemu podobni, poszukiwacze wiedzy.
 Ale on podróżował z Handlarzami  naciskał Sander.  A wiadomo, że nie mają
oni zwyczaju zabierać ze sobą kogoś nie należącego do ich rodu.
 Moja matka mówiła, że ci, którzy go przywiezli, traktowali go osobliwie, jakby się
go bali. A przecież nie był człowiekiem paradującym z bronią gotową do strzału ani nie
wdawał się w awantury. Mówiła mi, że była pewna, iż wódz Handlarzy był zadowolony, gdy
odjeżdżali, a ojciec zdecydował się zostać przez zimę z nami. Powiedział, że zabierze się z
nimi, kiedy znów przyjadą, ponieważ planował dotrzeć jeszcze dalej na południe, żeby się
dowiedzieć, co tam jest. A oni mu nie odmówili.
Sander zaczynał czuć się trochę zmęczony tym tajemniczym ojcem, którego złożono
w grobie, nim narodziła się Fanyi. Zdawało się, iż wywarł on takie wrażenie na matce
Szamanki, która wzięła go do swego domu, że traktowała go z szacunkiem i lękiem
nietypowym dla jej płci. Kobiety Wspólnoty same wybierały sobie partnerów.
Tak, i porzucały ich, jeśli nie czuły się usatysfakcjonowane ich dokonaniami. Jego
ojciec był wybierany dwukrotnie. Lecz za drugim razem odrzucił oświadczyny, ponieważ
miał już syna, któremu mógł przekazać swe tajemnice. A żaden kowal nie chciał dzielić
władzy kiedy nastały dni, gdy jego ramię nie było już dość silne, by zamachnąć się
największym młotem. Sander był wychowywany w rodzinie mężczyzn: ojciec, wuj  o
języku tak ciętym i umyśle tak ograniczonym, że żadna kobieta nie spojrzała na niego
przychylnie  oraz on sam, będący praktykantem.
Każdy namiot chętnie wspomagał kowala dobrze skrojonym odzieniem, porcją
pieczonych z mąki ciastek czy kocami utkanymi z wełny stad w zamian za to, co jego ojciec
mógł wykuć. Mieszkańcy jego namiotu nigdy nie chodzili z pustym żołądkiem czy obdarci,
mimo że ani krosna, ani garnki żadnej kobiety nie jezdziły ich wozem podróżnym.
Lecz mężczyzna posiadał na własność przeważnie jedynie broń i narzędzia, cała reszta
należała do kobiety. To ona wyposażała swą córkę, gdy nadchodził dla niej czas wyboru i ona
mądrze doradzała jej ten wybór, głównie spośród starszych mężczyzn z widokami na
przyszłość, a nie spośród młodzików, których umiejętności jeszcze nie zostały sprawdzone. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • projektlr.keep.pl