[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Nie chcę przeżywać tego samego od nowa. Nie mogę pozwolić sobie na kolejną zamianę
samodzielności o względnej swobodzie na trwałe uzależnienie od kogoś.
 Uważasz, że ja chcę uzależnić cię od siebie?
 Nie, to nie o to chodzi... Matt delikatnie gładził jej twarz.
 Nie ufam swoim uczuciom  dodała trzęsącym się głosem.  Nie chcę, aby ktokolwiek miał
wpływ na moje postępowanie. Nie mogę wszystkiego zostawić  rzekła z rozpaczą. Rutgers
przytulił ją.
 Nie musisz niczego porzucać. Nie rozumiem, po co miałabyś to robić.
 Przecież jestem kobietą. Powinnam być posłuszna i oddana. To będzie moja wina, jeśli
nam się nie uda... Zawsze kobieta jest winna.
 Nie zamierzam wyszukiwać niepowodzeń czy złych prognoz  odpowiedział spokojnie
Matt.  Pragnę pokochać kogoś z wzajemnością.
Gdy wypowiadał te słowa, jego oczy błyszczały niczym dwie gwiazdy, przypominając te
znad jeziora. Podszedł do niej i przyciągnął ją do siebie. Dotykał ustami miękkiej skóry twarzy i
ramion, by w końcu spotkać się z jej rozpalonymi wargami. Przez kilka minut poznawali siebie
nawzajem.
 Obiecałem ci suche rzeczy  szepnął jej do ucha.  Chodz, rozpalę ogień na kominku i
napijemy się kawy.
Odwrócił się i poszedł w kierunku ciemnego salonu.
 Mogłabyś wziąć ze sobą dzbanek?  Usłyszała jego głos.
Gdy weszła do pokoju, Matt klęczał przed kominkiem i układał drewno. Marjo stanęła nad
nim i przyglądała się.
 Możesz mi podać zapałki? Leżą gdzieś tam na górze.
Dziewczyna znalazła je i podała mu. Rutgers zapalił zapałkę i wrzucił stos przygotowanych
gazet i drewna. Wstał i odwrócił się do Marjo. Niewielki jeszcze płomień rzucał nieśmiałe cienie
na jej piękną twarz. Matt był oczarowany jej urodą.
 Za chwilę będzie ciepło. Zamierzasz pozostać w swoim ubraniu?  Roześmiał się.
 Mnie się pytasz? Przecież to ty pływałeś w jeziorze.  Uśmiechnęła się do niego.
 Tak, ale skutek tego był dla nas obojga jednakowy. Poza tym twoje ciało rozgrzewa mnie
bardziej niż ogień na kominku.
Rutgers powoli rozpiął pierwszy guzik jej bluzy. Marjo nie protestowała, gdy jego palce
wśliznęły się pod koszulkę. Odchyliła się do tyłu i pozwoliła, aby Matt rozpiął bluzę do końca.
Jego dłonie były bardzo delikatne. Zdjął z niej całą górę, którą Marjo bez skrępowanie odrzuciła
za siebie.
Matt obrócił Marjo ku ogniu, by ciepło napływające od kominka, przyjemnie ogrzało jej
ciało. Nie mógł się na nie napatrzeć. W odpowiedzi na jego zachwyt uśmiechnęła się do niego i
wyciągnęła dłonie w kierunku zamka jego kurtki. Przez moment mocowała się z nim i po kilku
próbach udało się jej go rozpiąć.
Matt stał nieruchomo i gładził jej ramiona. Marjo wyciągnęła koszulę z jego spodni i
pomogła mu ją zdjąć. Rutgers zadrżał, gdy jej dłonie dotknęły jego brzucha. Objął dziewczynę i
mocno przytulił do siebie.
Marjo poczuła zapach jeziora, którym wciąż przepojona była jego skóra.
 Nawet nie wiesz, co w tej chwili czuję  wyszeptał.  Ale nie mogę...  Nie dokończył,
ponieważ nie pozwoliła mu na to. Powoli zbliżała swe wargi do jego ust, rozchylając je językiem.
Piersi dziewczyny wypełniły się, gdy nakrył je swymi dłońmi. Pożądanie zaczęło ogarniać ją
stopniowo, narastało w jej ciele. Nie mogła pozwolić mu. żeby zrezygnował z tego, co i tak
musiało się stać.
Przesunęła ręce w dół po jego plecach i palcami masowała pośladki Matta. Poczuła jego
szybki oddech. Przeniosła dłonie do przodu, rozpięła rozporek jego spodni i objęła pęczniejąc)
członek. Drżąc z pożądania, zaczęła delikatnie go masować.
Rutgers odchylił głowę do tyłu i oddychał spazmatycznie. Nagle chwycił ją za nadgarstki i
przytrzymał je silnie.
 Jeszcze chwila, a nie wytrzymam.
Matt podniósł ją i zaniósł przez ciemny hol do sypialni.
W pokoju panował mrok, rozświetlony jedynie przez latarnie uliczne.
Marjo zadrżała, gdy jej rozgrzane ciało dotknęło zimnej pościeli. Matt położył się obok niej,
całując szyję i ramiona dziewczyny. Nagle poczuła, że jego palce zmagają się z zamkiem od [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • projektlr.keep.pl