[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Will westchnął i przetarł czoło dłonią. Przerażenie i mdłości, które go
dopadły w chwili, gdy uświadomił sobie, co zrobiła, już minęły, teraz czuł się
całkiem dobrze. Kiedy jednak Bella wyrzucała kluczyki przez okno, omal nie
zemdlał.
 To nic takiego  wymamrotał.  Po prostu nie cierpię być zamykany,
i tyle.
 To nie ulega wątpliwości. Ale dlaczego?
 A ktoś to lubi?
 Mnóstwo ludzi  odparła.
 Ja do nich nie należę.
Bella zachmurzyła się i przez dłuższą chwilę milczała.
 Wzdrygasz się za każdym razem, gdy wchodzisz do mojego salonu 
odezwała się w końcu.  Nigdy nie widziałam cię w windzie. Wolisz chodzić
na piechotę, niż jezdzić taksówką.
To było stwierdzenie faktu, nie pytanie, a Will czuł się zbyt wyczerpany
na spory.
 Cóż, nie przepadam za automatycznymi zamkami  przyznał.
 To klaustrofobia?
 W bardzo łagodnej postaci  wyjaśnił.  Nie lubię być zamknięty w
106
R
L
T
małej przestrzeni. Właściwie w ogóle nie przepadam za zamknięciem, w
jakiejkolwiek przestrzeni, małej czy dużej.
 Rozumiem i przepraszam  szepnęła.
 W porządku.
Znowu zapadła kłopotliwa cisza, a Will zaczął się zastanawiać, czy to
już koniec tematu.
 A co się stało?  spytała Bella.
Zrozumiał, że niestety, nie.
 Jak to: co się stało?
 Coś musiało spowodować tę fobię.
Will zamknął oczy.
 Nie pamiętam  odparł wymijająco.
Bella zaśmiała się z irytacją i przysunęła do niego.
 Może zdołam ci jakoś pomóc?
 Bardzo w to wątpię  mruknął.
 Spróbuj.
Will otworzył oczy i popatrzył na nią.
 A odpuścisz?
 Wolałabym nie. Ale przecież nie zmuszę cię, żebyś powiedział to,
czego nie chcesz powiedzieć. Naturalnie, twoja niechęć do rozmowy o tym
każe mi przypuszczać, że nie jest to tak trywialna sprawa, jakbyś chciał mi
wmówić.
Will zmrużył oczy i pomyślał, że chyba miała rację. Postanowił dać za
wygraną.
 No dobra  westchnął.  Kiedy byłem dzieckiem, utknąłem w
schowku w domu.
 Jak to?
107
R
L
T
 Drzwi zamknęły się za mną, zanim zdążyłem je przytrzymać.
 Były wyposażone w jeden z tych automatycznych zamków, za
którymi nie przepadasz?  domyśliła się.
Zrobiło mu się dziwnie zimno, więc sięgnął po kołdrę i się nią przykrył.
 No właśnie  przytaknął.
Bella przysunęła się jeszcze bliżej i oparła głowę na jego ramieniu.
 To okropne.
 Faktycznie, nie było zbyt przyjemne  mruknął i pomyślał, że to
niedomówienie stulecia.  Miałem dziesięć lat.
 Jak długo tam siedziałeś?
 Jakieś osiemnaście godzin.
 Cholera.  Bella patrzyła na niego szeroko otwartymi oczami, oparta
na łokciach.  I nikt cię nie szukał?
 Przez jakiś czas nie  odparł głucho.  Miałem być u kolegi.
 To dlaczego nie byłeś?
 Pokłóciliśmy się i wcześniej wróciłem do domu.
 I?
 I zobaczyłem coś, czego nie powinienem.  Wziął głęboki oddech i
poczuł, jak zesztywniała u jego boku.
 Co to było?  zapytała powoli.
 Mój ojciec.  Will odkaszlnął.  Na sofie. Z najlepszą przyjaciółką
matki. Nie grali w karty.
 O Boże...  jęknęła Bella.
 No właśnie.
 Dlatego uciekłeś i się schowałeś?  domyśliła się.
 A co ty byś zrobiła na moim miejscu?
 Pewnie to samo. Ale nie krzyczałeś ani nie tłukłeś pięściami w drzwi?
108
R
L
T
 Jasne, że tak.  Uśmiechnął się bez cienia wesołości.
 Najwyrazniej byli zbyt zajęci, by mnie usłyszeć.
 A co z personelem?
 Wszyscy akurat mieli wolne popołudnie, a mama była w Londynie u
przyjaciół.
 To jak się wydostałeś?
 Sprzątaczka znalazła mnie następnego ranka.
Bella popatrzyła na niego ze współczuciem.
 To okropne  szepnęła.
Cóż, rzeczywiście takie było, pomyślał Will, ale zdumiało go, że nie
czuł się teraz tak paskudnie jak zazwyczaj, gdy o tym myślał.
 Fakt, to popołudnie nie należało do najbardziej udanych  przyznał. 
Ojciec nie po raz ostatni zdradził wtedy matkę  dodał i poczuł
nieoczekiwanie, że łatwiej mu się oddycha.
Gdyby wiedział, że zwierzenie się sprawi mu ulgę, zrobiłby to już wiele
lat wcześniej. Naprawdę dobrze było powiedzieć prawdę, a przynajmniej
część prawdy.
 I jak zareagowała twoja matka?  dopytywała się Bella.
 Nijak  odparł.  Po prostu znosiła to z uśmiechem i bardzo przy tym
cierpiała.
 To dlaczego się z nim nie rozwiodła?
Will westchnął i potarł oczy.
 Wiele razy jej to radziłem, ale w przeciwieństwie do ojca wierzyła w
małżeńską przysięgę.  Wzruszył ramionami, jakby to było bez znaczenia. 
A potem miała wylew i koniec pieśni.
 Bardzo mi przykro  powiedziała cicho Bella.
 To było dawno temu.
109
R
L
T
 Czy to wtedy wyjechałeś na Kajmany?
 Owszem. Właśnie z tego powodu musiałem uciec.
 Nie mogłeś mu wybaczyć?
 Zgadza się.
A poza tym nie mógł też wybaczyć samemu sobie. Pomyślał jednak, że
są pewne granice tego, czym chciałby się dzielić.
Bella zapatrzyła się na Willa. Choć pragnęła, żeby się przed nią
otworzył, nie oczekiwała takich rewelacji. Nie sądziła, że wzruszy się na myśl
o dziesięciolatku skulonym w schowku, przerażonym i głodnym, podczas gdy
jego ojciec zabawiał się na sofie w salonie z przyjaciółką rodziny. Poczuła
złość na ojca Willa i to ją zaniepokoiło. Dotąd sądziła, że awersja Willa do
stałych związków ma coś wspólnego z nieudaną relacją z kobietą. Gdyby
przeczuwała, czego się dowie, w ogóle by o nic nie pytała.
 Myślałam, że twoi rodzice kochali się nad życie.
 Spojrzała na Willa i serce się jej ścisnęło na widok napięcia na jego [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • projektlr.keep.pl