[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Wieje to jeszcze?  spytała któraś.
 Całkiem ustało i ma się na odmianę.
 Od borów coś huczy, pewnikiem przyjóie odelga  dorzucił Kłąb.
Rocho siadł na uboczy do zastawionej miski, bo u Kłębów teraz óieci nauczał,
mieszkał i jadał, Mateusz zaś witał się z niektórymi, nie patrząc nawet na Jagnę,
jakby jej nie dojrzał, choć sieóiała w pośrodku i najpierwsza mu w oczy wpadła,
uśmiechnęła się na to leciutko, nieznacznie stróżując oczami drzwi wchodowych.
Wiatr
 A wiało też óisiaj, że niech ręka boska broni! Kobiety na pół żywe przywlekły
się z lasu, a pono Hanka z Bylicą jeszcze nie powróciła  zagadnęła Sochowa.
 Juści, biednym to zawdy wieje w plecy  mruknęła Kobusowa.
 Na co to ano i tej Hance zeszło!  zaczęła Płoszkowa, ale spostrzegłszy, że na
Jagnę uderzyły ognie, urwała prędko zagadując czym innym.
Plotka, Kłótnia
 Jagustynki nie było?  zapytał Rocho.
 Plotkami ni obmową nie pożywi się u nas, to za nic ma taką kompanię.
 Pleciuch baba, tak óisiaj najurzyła u Szymków, że sołtysowa sklęła się z wój-
tową, i żeby nie luóie, do bicia by przyszło.
 A bo jej pozwalają przewoóić.
 I ustępują kiej przed czym poczciwym.
 Nikto siÄ™ nie znajóie, żeby jej zapÅ‚aciÅ‚ za te ciÄ…gÅ‚e swary i kÅ‚yznienia²p ¹.
 Przeciech wieóą wszyscy jaka, to czemu szczekaczowi wiarę dają.
 Juści, kto wymiarkuje, kiedy prawdę powie, a kiej scygani!
 Wszystko jest bez²p ² to, że każda rada sÅ‚ucha na drugÄ…  zakoÅ„czyÅ‚a PÅ‚osz-
kowa.
 Niechby się mnie czepiła, nie darowałabym!  wykrzyknęła Tereska żołnier-
ka²p ³.
²p ¹ i ia (gw.)  kłótnie, skłócanie.
²p ² z (gw.)  przez.
²p ³ i r a (daw.)  żona żoÅ‚nierza.
ł ł i ł o C i Część druga Zima 100
 Hale, jakby o tobie co dnia nie pyskowała po wsi  szepnęła urągliwie Bal-
cerkowa.
 Słyszeliście, przywtórzcie!  zakrzyczała rozczerwieniona, boć wiadomym
było, że z Mateuszem dobrze się znała.
 PrzywtórzÄ™, nawet prosto do oczów powiem, niech jeno twój²p t z wojska
powróci!
 Wara wam do mnie! ale, będą tu bele co powiadać!&
 Nie drzyj się, kiej cię nikt nie zaczepia  zgromiła ją surowo Płoszkowa, ale
Tereska długo nie mogła się uspokoić mamrocząc cosik z cicha.
Obyczaje, Zabawa
 Byli już z niedzwieóiem?  zagadnął Rocho, aby zwrócić uwagę w inną
stronÄ™.
 Ino ich patrzeć, bo są już u organistów.
 Które to choóą?
 A dyć te wisielaki Gulbasowe i Filipki chłopaki!
 Idą już, idą!  zaczęły wołać óiewczyny, bo się rozległ przed domem dłu-
gi ryk, a po nim głosy różnych zwierząt zaczęły się rozlegać w sieni, to kogut piał,
owce beczały, koń rżał, a przewoóił im ktosik na piszczałce, wreszcie drzwi się otwar-
ły i przodem wlazł chłopak, przyoóiany w kożuch do góry wełną, z czapą wysoką,
przysmolony na gębie, że jak Cygan się wióiał, a ciągnął za sobą na długim powró-
śle onego niedzwieóia, przybranego całkiem w grochowiny, z kożuszanym łbem,
z ruchającymi się uszami z papieru i z ozorem czerwonym, może na łokieć wywalo-
nym, do rąk zaś miał przywiązane k3e, okręcone w grochowiny i wrażone w trepy,
że choóił niby na czworakach, a za nim szedł tuż drugi woóiciel, ze słomianą pytą
i k3em ostrymi kołkami najeżonym, na których tkwiły kawałki słoniny, to chleby, to
jakieś pękate torbeczki wisiały, a dopiero za nimi Michał od organisty na piszczałce
przygrywający i cała hurma chłopaków z k3ami, b3ąc nimi w podłogę i pokrzykując
z całej mocy.
Niedzwiednik pochwalił Boga, zapiał potem kiej kokot, zabeczał jak baran, zarżał
niby ogier rozgrzany i zaczął wykrzykiwać:
 Niedzwiedniki my z kraju dalekiego, zza morza szerokiego, z lasu wielgach-
nego! góie luóie do góry nogami choóą, góie płoty kiełbasami groóą, a ogniem
się chłoóą; góie garnki do słońca przystawiają, świnie po wodach pływają i deszcze
gorzałką padają; niedzwieóia my srogiego woóim i po świecie choóim! Powie-
óieli nam luóie, że w tej wsi są gospodarze bogacze, gospodynie użyczliwe, a óieu-
chy piękne, tośmy przyśli z kraju dalekiego, zza dunaju szerokiego, by nas opatrzyli,
grzecznie przyjęli i na drogę co dali. Amen.
 Pokażcie, co umiecie, a może siÄ™ la²p u was znajóie co w komorze  rzeki
KÅ‚Ä…b.
 Pokażemy wraz! Hej! graj, piszczało! tańcuj, misiu, tańcuj!  zakrzyczał kro-
piąc go k3em, a na to piszczałka wrzasnęła przebieraną nutą, chłopaki rypnęli k3ami
w podłogę i nuż przykrzykiwać, woóiciel udawał różne głosy, a niedzwiadek jął ska-
kać na czworakach, ruchał uszami, kłapał ozorem, wierzgał, za óieuchami gonił,
a woóiciel niby go to powstrzymywał, a pytą wokół prał, co wlazło, i krzykał:
 Nie znalazłaś se mężyny, naści, babo, grochowiny!
Krzyk się podniósł w izbie, wrzaski, rwetes, bieganina, przegony, piski, a ta-
ka uciecha zapanowała, aż się za boki brali, niedzwiedz zaś wciąż baraszkował, figle
stroił, przewalał się na ziem, ryczał, uciesznie skakał, to óiewczyny brał wpół tymi
drewnianymi kulasami i ciągnął w tan, do taktu Michałowej piszczałki, a rzekome
²p t (gw.)  tu: mąż.
²p u a (gw.)  dla.
ł ł i ł o C i Część druga Zima 101
niedzwiedniki wraz z chłopakami tak dokazywali, że óiw się chałupa nie rozwaliła
od tych wrzasków, gonów i śmiechów!
Opatrzyła ich suto Kłębowa, że wreszcie się wynieśli, ale długo jeszcze słychać
było na droóe wrzaski i naszczekiwania psów.
GÅ‚upiec
 Któryż to udawał niedzwieóia?  zapytała Sochowa, gdy się nieco uspokoiło.
 A Jasiek Przewrotny, nie poznaliście to?
 Kiej pod tym łbem kożuszanym nie mogłam rozpoznać.
 Moiściewy, do figlów to rozum ma, pokraka jedna  zauważyła Kobusowa.
 Powiadacie, jakby już Jasiek całkiem był głupi!  broniła go Nastka, Mateusz
pomagał jej opowiadając różności o nim, jako tylko nieśmiały jest, ale zgoła niegłupi,
a tak bronił Jaśkowej sprawy, że nikto się nie przeciwił, jeno domyślne, przytajone
uśmiechy zaczęły latać po twarzach.
Obyczaje
Usaóili się znowu na dawne miejsca i pogwarzali wesoło, óiewczyny zaś z Józką
na czele, jako najśmielszą, nacisnęły Rocha pod kominem i nuż go molestować i milić
się przed nim, by opowieóiał jaką historię, jak to u Borynów na jesieni.
 A pamiętasz to, Józia, com wtedy powiadał?
 I jak! Było to o tym Burku Panajezusowym!
 Rzeknę wam óisiaj o królach, kiejście ciekawe!
Przysunęli mu stołek pod lampę, rozstąpili się nieco, że usiadł w pośrodku, kiej
ten stary, siwy dąb na polanie, otoczony półkolem zwartych, pochylonych krzy, i za- [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • projektlr.keep.pl