[ Pobierz całość w formacie PDF ]

szczęście należy się jej jak innym. Wobec tego, że odmawiano jej tego prawa, stała się zgryzliwą,
zgorzkniałą istotą...
Kirchner załamał ręce.
 Wszyscy ludzie pragną zawsze najgoręcej tego, czego nie posiadają. To właśnie jest zródłem
moich grzechów. Byłem synem ubogich rodziców. Już w dzieciństwie poznałem niedostatek.
Ciągłe troski, wieczna nędza i pogoń za groszem, którego brakło nieraz na najniezbędniejsze
potrzeby... Sprzykrzyło mi się to, zacząłem marzyć o majątku. Uważałem bogactwo za najwyższe
szczęście...
 Tak, tak  to się zdarza...
 Nie będę pana okłamywał, panie radco  ciągnął Kirchner swoje wyznanie  zbliżyłem się
do pańskiej córki, bo wiedziałem, że jest bogata. A pózniej zwlekałem z oświadczynami, bo
mimo wszystko nie chciałem się wiązać bez miłości... Potem poznałem Reginę i zapomniałem o
wszystkim.
Zamilkł, zaczerpnął tchu. Po chwili rozpoczął znowu:
 Tak, o wszystkim... O majątku, o zrobieniu kariery, o moich dążeniach i celach. Ją jedną
pragnąłem zdobyć... Pokochałem po raz pierwszy w życiu, pokochałem całym sercem... Regina
wzgardziła moim uczuciem, a ja nigdy chyba nie przeboleję tego zawodu... Och, gdybym miał
choćby cień nadziei...
 Niech się pan nie łudzi!
129
 Jak to? Więc pan uważa, że się łudzę?
 Tak! I radzę panu zapomnieć! Nie chcę pana na próżno pocieszać, wolę od razu powiedzieć
prawdę. Uważam tę miłość za beznadziejną. W chwili obecnej najłatwiej panu będzie pokonać to
uczucie i pogodzić się z losem. Na podstawie pewnych spostrzeżeń doszedłem do wniosku, że
serce Reginy nie jest wolne... Kocha ona innego...
Skarbnik wlepił w radcę wzrok, pełen rozpaczy. Był złamany na ciele i duszy, a to co usłyszał,
stanowiło ostatnią kroplę w kielichu goryczy.
 Powinienem był domyślić się tego. Teraz rozumiem, czemu Regina pozostała nieczuła na
moje błaganie. Gdyby nie to, nie potrafiłaby się oprzeć mej gorącej miłości. Kara boża...
Ludwika jest pomszczona!
 Moje biedne, nieszczęśliwe dziecko!  szepnął radca.
Siedzieli naprzeciw siebie, nie mówiąc ani słowa. Każdy z nich był pochłonięty własnymi,
smutnymi myślami.
Obłąkana nie uspokoiła się. Kręciła się wciąż po altanie, bełkocąc niezrozumiałe wyrazy.
Wyglądała niesamowicie.
Wreszcie nadszedł Birkner z lekarzem. Radca pospieszył na ich spotkanie. Opowiedział
wszystko lekarzowi. Gdy ten wszedł do altany i spojrzał na chorą, pojął natychmiast, że
przypadek jest bardzo ciężki.
 Musimy zatelegrafować do profesora Fredrichsa w Lipsku, aby zaraz przyjechał. To
znakomity psychiatra. Ja sam nie mogę leczyć chorej  oznajmił radcy.
Usiadł i napisał treść depeszy. Birkner, zdjęty współczuciem, zbliżył się tymczasem do swego
pana:
 Och, panie radco, burczałem nieraz, gdy panna Ludwika gniewała się na mnie. Bardzo teraz
żałuję. Bo panienka na pewno już wtedy musiała być chora. Prawda, panie radco?
 Tak, mój poczciwy przyjacielu! Ta myśl  to moja jedyna pociecha w nieszczęściu. Panna
Ludwika nie była zła, tylko chora...
Tymczasem pogoda zaczęła się zmieniać. Na horyzoncie gromadziły się ciężkie, fioletowe
chmury zwiastujące bliską burzę. Zachodzące słońce złociło ich brzegi, przeświecające
jaskrawożółtą barwą. Rysowały się coraz wyrazniej na jasnym, bladozielonym niebie. Zmierzch
zapadał, po ogrodzie przesuwały się upiorne cienie. Wreszcie zerwał się silny wiatr, zaczął
pędzić chmury przed siebie. Potem rozległ się nagle pierwszy huk gromu.
130
Bońcia, nie zważając na burzę, biegła do mieszkania Gerharda. Wichura szalała, smagała ją po
twarzy. Jaskrawe błyskawice przecinały niebo. Po chwili spadły pierwsze ciężkie krople deszczu,
który przeszedł w ulewę.
Staruszka zdawała się nie czuć tego, chociaż była bez okrycia, bez chustki na głowie. Pędziła
jak na skrzydłach, okrutny lęk dodawał jej siły. Zupełnie przemoczona przybyła wreszcie do
mieszkania przybranego syna. Wpadła wprost do jego gabinetu.
Gerhard, ujrzawszy ją w tym stanie, przeraził się.
 To ty, matko? Jak ty wyglądasz? Co się stało?
Bez tchu prawie opowiedziała mu wszystko. Gerhard słuchał uważnie, a na twarzy jego
malowało się przerażenie. Wreszcie Bońcia zakończyła swoje sprawozdanie słowami: [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • projektlr.keep.pl