[ Pobierz całość w formacie PDF ]
janes+a43
us
o
l
a
d
-
n
a
c
s
86
ROZDZIAA JEDENASTY
Joanna usiadła na łóżku. Przez chwilę słyszała tylko
bicie własnego serca. Co mnie obudziło? pomyślała.
Znówjakiś koszmarny sen? Dopiero po chwili usłysza-
ła głosy. Właśnie to wyrwało ją z głębokiego snu.
Bardzo się przestraszyła. Odrzuciła koc, wyskoczyła
z łóżka i wybiegła z sypialni.
Teraz wyraznie usłyszała awanturę na tarasie.
Ostrożnie odchyliła zasłonę i wyjrzała przez oszklone
drzwi. Zobaczyła trzy męskie sylwetki. Rozpoznała
głosy dwóch mężczyzn. Odsunęła zasuwkę i spiesznie
otworzyła jedno skrzydło drzwi. Na widok Joanny
mężczyzni zamilkli w jednej chwili.
Ona widziała tylko Mike'a. Oboje wymienili wrogie
spojrzenia. Mike pierwszy odwrócił głowę. Obok niego
stał Jeff Neely, policjant przydzielony do ochrony
domu Joanny. To Mike i Jeff kłócili się przed chwilą.
Trzeciego mężczyzny, policjanta w mundurze, Joanna
nie znała.
- Cotu się dzieje? - zapytała ostro.
- Przepraszam za to zamieszanie - Jeff uparcie
wpatrywał się wnoski własnych butów. -Ten człowiek
kręcił się koło domu...
- Wcale się nie kręciłem- przerwał mu Mike.
- Kiedy go zatrzymałem - tłumaczył nie zrażony
Jeff - próbował mnie pobić.
janes+a43
us
o
l
a
d
-
n
a
c
s
87
- Dopiero wtedy, kiedy mi przyłożyłeś do pleców
pistolet.
- Cotakiego? - przeraziła się Joanna.
- Chyba słyszałaś. A ja nie lubię, kiedy się mnie
straszy. Zwłaszcza że naprawdę nic złego nie zrobiłem.
- Nie znamy pana, panie McCoy - tłumaczył
cierpliwie Neely. -Moim... Naszym obowiązkiem jest
chronić panią Nash.
- Czy wolno mi spytać, przed czym ją chronicie?
-Mike znówspojrzał na Joannę. - Co ten facet plecie?
- On mówi, że jest pani przyjacielem- wyrwał się
Neely, zanim Joanna zdążyła choćby otworzyć usta.
- Czytoprawda?
Rzuciła okiem na Mike'a. Mocno zaciskał zęby.
Pomyślała, że bez najmniejszego trudu przegryzłby
calowy gwózdz.
- Tak, toprawda - powiedziała pospiesznie.
- No cóż, musieliśmy się upewnić - westchnął
Neely. - Przedstawiam pani sierżanta Browninga.,
Zmieni mnie na warcie - wskazał Joannie umun-
durowanego policjanta.
- Czyuważa pan, że to absolutnie konieczne?
- Joanna nie starała się ukryć zniecierpliwienia.
- Ja tylko wypełniampolecenia detektywa Masona,
proszę pani.
- Wobec tegosama z nimporozmawiam.
- Dobrze, proszę pani - Neely skinął głową. - To
my już pójdziemy.
- Dziękuję - Joanna zmusiła się douśmiechu.
Neelyraz jeszcze skinął głową, poczymodwrócił się
i obaj z kolegą zniknęli wmroku.
Joanna i Mike stali naprzeciw siebie w kompletnej
ciszy. Joanna zmusiła się do spojrzenia na Mike'a. Jej
janes+a43
us
o
l
a
d
-
n
a
c
s
88
oczy prześliznęły się po tenisówkach, nagich, owłosio-
nych nogach, spodenkach gimnastycznych, znoszo-
nympodkoszulku, aż dotarły do podbródka. Powinien
się ogolić, pomyślała.
- Mamnadzieję, że nie zrobili ci krzywdy? - zapyta-
ła.
- Raczej nie - spojrzał na nią z nie ukrywaną
wściekłością.
- Todobrze - zaczerwieniła się posame uszy.
- Czymoglibyśmydokończyć tę rozmowę wdomu?
- Och, bardzo przepraszam- odwróciła się i prze-
stąpiła próg.
Mike podążył za nią. Joanna nagle poczuła lęk.
Mike wydawał się taki duży, zły i przerażający.
- Co tu się, u diabła, wyprawia? - zapytał podener-
wowany.
- To... - Joanna szukała odpowiednich słów. - Poli-
cja obserwuje mój dom.
- Powiedz mi raczej coś, czegojeszcze nie wiem.
- Przykromi, że wzięli cię za...
- Za kogo? Kogo się spodziewali?
- Właśnie usiłuję ci to powiedzieć, ale nie dopusz-
czasz mnie do głosu. Co ty właściwie robiłeś wmoim
ogrodzie?
Tego pytania zupełnie się nie spodziewał. Joanna
obserwowała grę mięśni na jego napiętej twarzy.
- Przyszedłemsię dowiedzieć, dlaczego nie pojawi-
łaś się na treningu.
- Ach, tak...
- Nowięc dlaczego?
Czy rzeczywiście zadał to pytanie drżącymgłosem,
czy tylko moja wyobraznia znówpłata figle? pomyś-
lała Joanna.
janes+a43
us
o
l
a
d
-
n
a
c
s
89
- Miałam dziś koszmarny dzień. Po powrocie do
domu musiałamsię na chwilę położyć. Potemchciałam
pojechać do klubu - starała się unikać płomiennego
spojrzenia oczu Mike'a. - Zasnęłam i obudziły mnie
dopiero wasze wrzaski.
Nie powiedziała mu całej prawdy. Istotnie, po
powrocie z pracy była kompletnie wyczerpana, ale
poza tym postanowiła znalezć sobie innego trenera.
Tamten pocałunek zupełnie wytrącił ją z równowagi.
Nie mogła nawet normalnie pracować. Nie mogła
myśleć o niczyminnympoza tym, jak jej ciało reaguje
na bliskość Mike'a. Nie potrafiła się zdobyć na jeszcze
jedno spotkanie.
- Acotu robią ci faceci?
- Oj, tonaprawdę nic wielkiego.
- Pozwól, że ja o tym zadecyduję - powiedział
stanowczo za wysoko podniesionym tonem. - Jeśli
ktoś ni z tego, ni z owego pakuje ci lufę pistoletu pod
żebra, trudno to uznać za normalne.
- Notak, chyba masz ragę.
- Czekam.
Ona wciąż się zastanawiała.
- Dodiabła, Joanno!
- Nojuż dobrze, dobrze - poddała się.
Opowiedziała Mike'owi ozbliżającymsię procesie
swegobyłego szefa, wktórymmiała wziąć udział jako
świadekoskarżenia.
- Więc oni sądzą, że twój wypadek ma związek z tą
sprawą? - zapytał przerażony. - Ty też tak uważasz?
- Nie. Mówiłam to detektywowi Masonowi ze sto
razy.
- To nie żarty, Joanno. Jeśli zdecydowali się dać ci
ochronę policyjną, to muszą mieć podstawy, aby
janes+a43
us
o
l
a
d
-
n
a
c
s
90
przypuszczać, żegrozi ci jakieś niebezpieczeństwo. Nie
trzymalibytu ludzi na darmo.
- Poprostu robią z igływidły.
- Oszalałaś? - Zanim się spostrzegła, stanął przed
nią na rozstawionych nogach, z szaleństwemwoczach,
ogromny i przerażająco silny.
- Nie masz prawa takdomnie mówić!
Wbił ręce w kieszenie, jakby z całych sił tłamsił
ogarniające go zdenerwowanie.
- Czy ty naprawdę nic nie rozumiesz? - zapytał, tym
razem łagodnie. - Jeśli coś by ci się przytrafiło... O,
Boże, Joanno, nie patrz tak na mnie!
Oboje niemal czuli, jak jakaś niewidzialna siła
popycha ich ku sobie. Joanna dopiero teraz przypo-
mniała sobie, że pod szlafrokiem jest zupełnie naga.
Cofnęła się o krok. Ich oczy spotkały się. Oboje myśleli
teraz tylko o tamtym pocałunku.
Joanna postanowiła jakoś opanować sytuację. Pota-
rła dłonią czoło. Usłyszała ciężki oddech Mike'a.
- Co ty ze mną wyprawiasz? - zapytał ledwie
dosłyszalnym szeptem.
Wtedy dopiero zrozumiała, co się stało. Nagły ruch
jej ręki rozchylił poły szlafroka. Zdumionym oczom
Mike'a ukazała się naga pierś dziewczyny.
- Ja... - spuściła oczy. Chciała uciec, gdzieś się
schować, ale nie mogła się nawet poruszyć.
Niewysłowiona tęsknota, jaką wyczytała w jego
oczach, całkiem ją obezwładniła. Dziewczyna, stała
bezradnie i patrzyła na zbliżającego się do niej męż-
czyznę. Nie odrywał od niej wzroku. Rozpaloną dłonią
dotknął twarzy Joanny.
- Mike - szepnęła.
Jest piękna, pomyślał. Teraz już wiem, coczuł
janes+a43
us
o
l
a
d
-
n
a
c
s
91
[ Pobierz całość w formacie PDF ]